ROZDZIAŁ 3

51 7 5
                                    

Wszedłem do pokoju w lepszym chumorze niż się tego spodziewałem dzisiejszego ranka. Fakt, że nikt nie dowiedział się o małym ostrzu pokrytym krwią,  znajdującym się w zamykanej na klucz, nocnej szafce obok mojego łóżka uspokoił mnie. 

Chwilę zastanowiłem się czy wymknąć się na trening czy lepiej dotrzymać obietnicy i nie wychodzić z pokoju. Gdyby nie zmęczenie wybrałbym pierwszą opcję, jednak po dniu pełnym stresu wolałem odpocząć.

Podszedłem do szafy. Wziąłem pierwszą lepszą piżamę i poszedłem do łazienki. Wykąpałem się i wysuszyłem włosy, nałożyłem piżamę i wróciłem do pokoju. Położyłem się na łóżku wcześniej upewniając się by zdjąć okulary. Zmęczone oczy niemal natychmiast zamknęły się, a ja pozwoliłem mojemu mózgowi na regenerację, jednym słowem zasnąłem. 

Znowu to samo. Ten sam koszmar, który męczy mnie od ponad półtora roku. 

Zawsze zaczyna się niewinnie. Jest słoneczny, letni poranek, idę przez miasto. Uśmiecham się do przyjaciół spotkanych po drodze. Przechodzę obok skwerku. Wchodzę do swojego domu, odkładam swoje rzeczy. Jak zwykle nikogo oprócz mnie nie ma, tak by się mogło przynajmniej wydawać. W salonie czeka na mnie matka Minaho cała zapłakana  gdy mnie widzi wstaje z kanapy i podchodzi do mnie. 

-C-chodzi o.. chodzi o mojego syna.. wiem, że się z nim przyjaźniłeś, więc chciałam żebyś s-się o tym d-dowiedział. - to jedyne słowa, które mogę zrozumieć przez szloch kobiety.

Matka Minaho pokazuje mi akt zgonu. Trzęsącymi się rękami chwytam papier. Czytam zapisane tam dane.  

-Nie to nie możliwe.. - mówię zszokowany i spoglądam na kobietę - Minaho nie mógł umrzeć, to nie prawda.. To nie może być prawda! - zaczynam panikować i w tym momencie sen się urywa i częściowo zamienia się w prawdę.

Budzę się i natychmiastowo podnoszę się do pozycji siedzącej. Całe moje ciało pokryte jest potem. Ledwo łapie oddech. Świat w okół wydaje się nierealny i taki odległy. Nie mogę się poruszyć, siedzę w tej pozycji i cały drżę. Mimo wielkich starań powolnego oddychania brakuje mi tchu. Czuję się jakbym miał zaraz się udusić. Powtarzam sobie w głowie, że to tylko sen, że z Minaho wszystko jest w porządku. On nadal żyje. Nie mam się czym przejmować. Powoli się uspokajam lecz nadal nie mogę się ruszyć. Strach mną zawładnął, znowu przejął kontrolę nade mną.

Po kilku minutach znowu kładę się na plecach. Tym razem mimo zmęczenia nie pozwalam sobie zasnąć. Jeśli kolejny raz dzisiejszego wieczoru będę musiał patrzeć na ten cholerny akt zgonu to nie wytrzymam. W ten sposób ponownie nie śpię kolejną noc z rzędu.

JUST BECAUSE I CAN《Manabe  Jinichirou》Inazuma Eleven Go GalaxyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz