ROZDZIAŁ 2

67 7 4
                                    

Podnoszę karteczkę i czytam zawartą na niej wiadomość. Natychmiast bladnę.

Manabe Jinichirou proszony jest o przyjście do gabinetu dyrektora po zakończeniu lekcji.

Do mojej głowy wpada mnóstwo dręczących myśli na raz.

Czyżby trener jednak przyłapał mnie wczoraj w nocy?

 A może moi rodzice interweniowali u dyrektora? 

Ale jak mogli się tego domyślić? 

Przecież nie mówiłem im o tym. Nie dawałem też po sobie tego poznać. Zacząłem nerwowo drapać się po nadgarstku. Stoję tak wpatrując się w kartkę i drapiąc nadgarstek przez kilka minut. Dopiero gdy dzwonek na lekcję zadzwonił zorientowałem się co robiłem. 

-O nie! Nie mogę się znowu spóźnić na lekcje - krzyknąłem i wybiegłem z pokoju. 

Nie zdałem sobie sprawy z tego, że zostawiłem podręcznik od matematyki na biurku. Zauważyłem to dopiero gdy wbiegłem 5 minut po dzwonku do sali matematycznej i zająłem swoje miejsce w ławce. Nauczyciel na szczęście nie zwrócił na to uwagi. 

Przez całą lekcje nie mogłem się skupić, wciąż myślałem nad przyczyną nagłego wezwania do gabinetu dyrektora. Nauczyciel skarcił mnie za nieuwagę i pod koniec lekcji kazał mi zostać w sali. Chyba powiedział mi coś o tym, że nie życzy sobie takiej postawy na swoich lekcjach, nie zwracałem na to uwagi. Chciałem jak najszybciej z tamtąd wyjść i znaleść się u dyrektora, by dowiedzieć się o co chodzi. Niestety do tego momentu musiałem poczekać jeszcze 7 godzin. 


7 godzin później  


Wyszedłem z sali od fizyki jako pierwszy i poszedłem długim korytarzem, aby spotkać się z dyrektorem, było to nieuniknione. Stanąłem pod czarnymi drzwiami z złotą tabliczką na której pisało GABINET DYREKTORA. Zapukałem. Niemal natychmiast usłyszałem męski ostry głos.

-Proszę wejść 

Wdech i wydech. Chwyciłem za klamkę i pociągnąłem ją w dół. Popchnąłem drzwi i znalazłem się w pomieszczeniu, które trochę przypominało antykwariat. Po lewej stronie od wejścia stała wielka stara szafa na której wisiały stare fotografie. Obok szafy wisiała drewniana półka pełna starych książek. Na prawo od wejścia na ścianie znajdowały się płyty z lat dziewięćdziesiątych. Na środku mieści się duże dębowe biurko z wieloma zdobieniami po bokach. Przed i za biurkiem stały dwa drewniane krzesła, jedno mniejsze i drugie większe. Dyrektor siedział na tym większym za biurkiem. Mężczyznę dało się opisać tylko jednym zdaniem. Siwy starzec o silnym charakterze.

-Usiądź - powiedział starzec wskazując na drugie krzesło.

Cicho usiadłem na wskazanym miejscu. Powoli oddychałem, mimo wcześniejszej chęci znalezienia się tu jak najszybciej teraz nie miałem najmniejszej ochoty być w tym miejscu.

-A więc Manabe - dyrektor zaczął spokojnie - chciałbym porozmawiać o twoich ciągłych spóźnieniach na treningi i lekcje. Zamieszkałeś w internacie żeby móc jak najszybciej przychodzić na treningi a mimo to spóźniasz się prawie codziennie. Twoi rodzice przyszli do mnie gdyż myśleli, że to wina szkoły. Myśleli, że przez plan twoich zajęć szkolnych nie wysypiasz się i to jest powodem twoich spóźnień. Wytłumaczyłem im system naszej szkoły i internatu, po godzinie 20 pilnujemy, by żaden uczeń nie wychodził z pokoju i nie macie w tych godzinach żadnych zajęć. Macie czas na odpoczynek. Jeśli ty z niego nie korzystasz i się nie wysypiasz to nie jest wina szkoły. Jeśli te sytuacje ze spóźnianiem się powtórzą grozi Ci wydalenie ze szkoły. W naszej szkole zostają tylko uczniowie z najlepszymi ocenami i wzorowym zachowaniem. Zrozumiano? - zakończył swoją wypowiedź dość zdecydowanie i twardo.

-Rozumiem panie dyrektorze. Bardzo przepraszam za moje zachowanie. Wezmę to sobie do serca i lepiej zagospodaruje swój czas wolny. Obiecuje, że moje spóźnianie się już nie powtórzy.

Dyrektor zmierzył mnie wzrokiem i kazał wrócić do pokoju. Pożegnałem się z nim i wyszedłem na korytarz. Odetchnąłem. Na szczęście nie chodziło o to. Kamień spadł mi z serca. Żwawo ruszyłem ciemnym korytarzem do pokoju.


JUST BECAUSE I CAN《Manabe  Jinichirou》Inazuma Eleven Go GalaxyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz