Pov.Rengoku
Tak jak mówiłem już następnego dnia wyciągnąłem Tengena z domu.Już samego rana wyszliśmy z domu.Postanowiłem,że zjemy śniadanie gdzieś na mieście wkońcu mamy trochę czasu do jego treningu na "rozruch".Wciąż uważa to za zbędne,wkońcu i tak odszedł od zabójców,ale uważam że powinien wrócić do formy i robić cokolwiek aby zapomnieć o żałobie.
—Czemu te słońce świeci tak mocno?-pyta.—Czemu te głupie ptaki muszą tak wesoło ćwierkać, czemu kurwa zawsze muszą być takie..-urwałem mu,jest gorzej niż sądziłem.Jest poirytowany dosłownie wszystkim.
—A wolałbyś żeby było chłodno i ponuro,a ptaki stały ofiarą żartu,bo jakiś dzieciak znów je rzucił kamieniem?
—Ktokolwiek wogóle rzuca w ptaki kamieniami?
—Jeszcze byś się zdziwił,ile dzieci się tak bawi.-Mruknąłem nieco poirytowany na co były filar sie ożywił,to nie było za częste zjawisko.
-No dąsaj sie.Nie,nie chce krzywdy ptaków.-Zapewnił przyjaciela.
-To nie narzekaj tylko ciesz sie pięknem dnia.
Udaliśmy sie do ulubionej knajpy gdzie często łaziliśmy na obiady będąc w okolicy domu Tengena, chociaż najczęściej jego żony nam gotowały.Czuje sie okropnie czując ulge że teraz ja moge mu gotować, że to ja moge go pocieszać i otulać opieką kiedy ma gorszy dzień.Nie raz próbowałem powstrzymać zazdrość przy nich, tłumiłem to.
-Tengen..?!Tengen..!-Krzyczała Makio widząc w jakim stanie jest ten idiota.Walczyliśmy oboje,a w pewnym momencie chciał zaimponować mi i stracił czujność przez co został poturbowany.
—Co mu się stało?!Czemu go nie pilnowałeś?!-Dodała również krzycząc Suma,jej krzyk niemal przebijał mi bębenki w uszach.
-Ja..-Nie dały mi dokończyć.
-Idź sobie my sie nim zajmiemy,ty już pokazałeś jaki z ciebie przyjaciel!-Wykrzyczały obie.
Zacisnąłem pięść na swoim Haori.Czułem sie winny i wściekły.To nie tak że sie nie zatroszczyłem o niego, zrobiłem wszystko by trzymać go przy życiu,a słowa z ich ust były jak cios w serce.Nie chciałem by cierpiał z mojego powodu..Poczułem wtedy zazdrość,czystą zazdrość,że to one mają prawo do opieki nad nim.
—Rengoku,słuchasz mnie?
-Wybacz Uzu,odpłynęłem myślami..Co chciałeś?
-Pytałem co u ciebie w domu.
—Oh..-Spuściłem wzrok.-Po staremu.
-Czemu nie zabierzesz brata z domu?
-Jestem zabójcą, ciągle podróżuje..Nie mam jak sie nim zająć.
-Wiesz, możesz go zabrać do mnie,dogaduje sie z nim i jestem w domu.-Zaproponował.
-To za dużo okej?Jesteś w koszmarnym stanie,musisz dojść do siebie.
-Ej!Nie jest ze mną tak źle.-Zaprotestował malując grymas na twarzy.
—Nie jesz zdrowo,a butelki po alkoholu walały sie po całym domu.Nie wychodziłeś z domu wcale.-Tengen zawsze był uparty, posłałem mu wymowne spojrzenie żeby mu zobrazować,że sie myli.
—Ale już sie nie walają tak? dzięki tobie przyjacielu.-Przejechał mi palcami przez włosy,a ja poczułem jak jego dotyk był tak przyjemnie mrowiący i ciepły.Zaraz po tym skradł mi kawałek kurczaka z talerza.
-Jesteś niemożliwy.-Westchnęłem w geście kapitulacji.-Ale..
-Ale co? Wątpisz że lepiej sie nim zajmę niż twój ojciec?To jest już jak obelga.
-Czemu tak bardzo chcesz mi pomóc?
-Bo zawsze mi pomagasz.
-Nie prawda, pamiętasz jak kiedyś wróciłeś do domu poturbowany?
-No tak, chciałem ci pokazać moją nową technike,ale nie wyszła.
-Twoje żony stwierdziły,że to moja wina.A co jeśli to prawda?Że przy mnie wciąż...-Nie dał mi dokończyć.Chwycił mój podbrudek abym spojrzał na niego, przez najbliższe pięć minut szybowałem wzrokiem wszędzie byle nie patrzeć na niego.
-Rengoku,czemu mi o tym nie powiedziałeś?-W jego głosie dostrzegłem nute troski.-Wiesz że to nieprawda?To moja wina.Tylko moja.Nie obwiniaj sie tak więcej.
—No dobrze..
-A wracając do tematu twojego brata..to kiedy idziemy do ciebie?
-Napewno nie dzisiaj,masz zaraz trening.
-Walić trening,rzuciłem walki.
Spieraliśmy sie kilka minut nim mu uległem.Po zjedzeniu posiłku ruszyliśmy w droge,chcąc dotrzeć do rezydencji taty przed zmrokiem.
//Postaram sie jednak to dokończyć
Miłego dnia/wieczoru✨✨✨
CZYTASZ
My Angel//Uzuren
RomancePodczas jednej z misji Tengena jego żony zostają zamordowane.Zdruzgotany Filar sięga po alkohol.Każdy zajęty swoimi problemami nie zwraca uwagi na niego.Tylko jeden zwraca uwage,oferuje pomoc...