Rozdział 4

16 1 0
                                    

Nicholas

Skip time - wyścig

-I TERAZ GOSPODARZ TEGO TORU, MIST SWIATA. KRÓL!

Właśnie zostałem ogłoszony na wyścigu oczywiście że nielegalnym reprezentowałem moją rodzinę jako Syn WILLIAMA GERNA  znanego jako BOSS
zawsze wygrywałem.Był to wyścig na motorach a ja miałem bandaż na ręce tata z Dylanem byli w prywatnej loży.
Ustawialiśmy się na start i starzał ruszliśmy z piskiem opon. Zajmowałem pierszą pozycję, przy zakręcaniu na lewą stronę z dwa wrzasnołem ale nikt nie usłyszał i tak wygrałem zająłem piersze miejsce dostałem puchar i medal, ale to mi nie dawało radości zawsze gratulował mi Dylan ojciec nigdy  na pierwszym wyścigu mi pogratulował a teraz wogule myślałem że może teraz mi pogratuluje ale się myliłem. Nikt nieznał mojej twarz i imienia wiedzili tylko że jestem Synem BOSS'A. Wszystko zostało już ogłoszone poszedłem do rodziny, byłem zaskoczony był tam sam bez ojca. Myślałem że poszedł po picie przed chwilą ale nie, niebyło go wogule na wyścigu. Zaczołem płakać Dylan domnie potrzedł i przytulił I zaczoł uspokajać, ale to nic nie dało założyłem kask a mój brat maskę i poszliśmy do auta jak trochę odjechaliśmy to ja zdjeliśmy nakrycia głowy. Miałem szklane i czerwone oczy.

-Nico....-zaczoł Dylan- Niepłacz nie warto uwierz.

-TA ALE TO NIE TOBIE DAJE DO ZROZUMIENIA ŻE CIE NIECHCE ŻE JESTEŚ NIE POTRZEBNY.-wrzasnołem na Dylana I się znowu rozryczałem. Co się zemną dzieje?

Dylan zjechał na pobocze i się zatrzymał oraz poraz kolejny mnie przytulił I uspokajał. Po chwili się trochę uspokoiłem i zaczęliśmy znowu jechać.

- przepraszam........-wymamrotałem

- Nie musisz przepraszać.

Puźniej się nie odzywałem i chyba zasnołem bo jak się obudziłem to leżałem w domu na kanapie zobaczyłem że Dylan leży kołomnie i śpi. Ojca nie było w domu. Zobaczyłem na zegarek była 23.47 więc postanowiłem wtulić się w Dylana I zasnołem. Obudził mnie krzyki zobaczyłem Dylana który kłucił się z Adrianem ale czemu od jest w Nowym Jorku przecież wyprowadził się do Hiszpanii.

-"ZAMKMIJ SIE BO MLODEGO OBUDZISZ "H"-powiedział coś Dylan bo Adrien przyzwyczaił się do Hiszpańskiego i woli w tym języku gadać, a że ja się dopiero uczę no nic nie rozumiałem.Adrien to był nasz brat najstarszy bo ja miałem 17 lat Dylan 19 lat a Adrien 26 lat. Między Adrienem i mną była różnica.

Adrien był syneczkiem tatusia a ja? Jakimś Deklem związany z jego rodzina, Dylana traktował naturalnie ale mnie to wogule tragedia raz był dla mnie miło wtedy kiedy pobiłem się z Dylanem. Ja zato byłem oczkiem Dylana w szkole był dla mnie wredny i w domu trochę też ale też dbał omnie i tak naprawdę on mnie wychowywał bo ojciec miał mnie gdzieś z matką która nas zostawiła teraz niby się znowu spotykają. Dylan zaczął do mnie.

-"NO I GO OBUDZIŁEŚ DEBILU"H"- powiedział I potrzedł do mnie- Nico lepiej Ci.-zapytał już spokojniej

-Dobrze -odpowiedziałem- Ale on co tu robi!?

-Ojciec znowu Żeni się z matką- powiedział Dylan miałem lata mózgu. Ale Czekaj oni się pobierają

-CO!?- krzyknołem

Nico idź na górę zachwile do ciebie przyjdę-powiedział stanowczo Dylan dlatego się z ni. Nie kłóciłem tylko poszłem na górę.  Walnołem się na łóżko  wyciągnołem telefonzaczołem oglądać Ig, nie chciało mi się wrzucać nowego zdjęcia. Zaczołem oglądać na YT lakarnuma i do mojego pokoju wszedł Dylan bez pukania.

- Pukać nie umiesz?!

-Nie.- odpowiedział wrednie-Nico bo jadę na imprezę z kolegami.

-No i?

-Czy możesz zostać sam?

A czyli o to mu chodziło, miło z jego strony.

-Tia.-a niech se idzie.- idź se na te impre.

- Czyli wytrzymasz sam?

- Dylan mam 17 lat!

-No wiem to pa.-powiedział I wyszedł z mojego pokoju. 

A dalej oglądałem. Ok. 21.43 zrobiłem się głodny więc poszedłem na duł do kuchni. Zrobiłem sobie kanapki i wróciłem do pokoju. Miałem ochotę zapalić, wziołem z szafki przy łóżku Malboro i wyszedłem w samej koszulce. Był koniec listopada a unas spadł już śnieg. Było mi zimno ale chuj jak coś to się jeszcze bardziej rozchoruje, tak dalej nie mogłem wyleczyć gorączki siedziałem chyba z 4 godziny i wypaliłem z 2,5 paczki fajek. Wróciłem do domu o 2.54 Dylana dalej nie było napisałem do niego.

              Los Dylanos Braciszek :)

Ja
Kiedy będziesz?

Dylanek
Czemu nie śpisz puźno jest?

Ja
Już idę spać 😒
Kiedy będziesz?

Dylanek
O 4 będę w domu.

Ja
Spoko to pa.

Dylanem
Pa

Odłożyłem telefon i się położyłem. Odrazu zasnołem. Obudziłem o 4.30 jak ktoś wchodził po schodach po chwili do mojego pokoju wszedł Dylan nie wyglądał na pijanego ale trochę waliło od niego piwem.

-Hej.- raczej nie wypił za dużo bo język mu się nie plątał.-Czemu nie śpisz?

-Nie mogę.

Potrzedł domnie I się położył obok mnie.

-Idzi spać młody będę cały czas obok ciebie.

Zasnołem.

*—*—*—*—*—*—*—*—*—*—*–*—*–*

773 słów!

Dzięki za 20 wyświetleń

Miłego dnia/wieczoru/nocy

You won't save my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz