VI

147 11 3
                                    

Po kilku godzinach spędzonych w szpitalu w sali w której znajdował się Ernest, trójka funkcjonariuszy udała się na parking gdzie zostawili radiowóz. Była już praktycznie noc, wsiedli do pojazdu, Gregory jako kierowca, Mia i Gibbs jako pasażerowie, chcieli zabrać ze sobą Capele, proponowali mu nawet podwózkę pod sam dom i posadzenie u Krackersa innego policjanta, ale Dante odmówił i powiedział im, że woli pilnować swojego syna sam. Najwidoczniej nie ufał, że ktoś będzie tak ostrożny jak on.

W radiu leciała włączona cicho muzyka z pierwszej lepszej stacji radiowej. Zatrzymali się na czerwonym świetle, a w samochodzie szefa nadal panowała grobowa cisza.

-Gregory... Czy tobie też się wydaje, że o czymś zapomnieliśmy..? – Zapytała w końcu Mia, którą dręczyły myśli, że coś pominęli lub czegoś nie zrobili.

Szef zastanowił się dłużej, niczego takiego sobie nie przypominał, pomachał głową przecząco i ruszył powoli samochodem po zobaczeniu zielonego światła, ulica była wyjątkowo pusta.

Podjechali pod komendę i zaparkowali na ostatnim wolnym miejscu przed nią. Gibbs spojrzał na swoją radiolę i zaniepokoiła go krew na bagażniku.

-Cholera, co się stało z moim samochodem? – Wyszedł natychmiast z auta Gregorego i podszedł do swojego. Otworzył bagażnik i zauważył tam martwe zwierze, wzdrygnął się na ten widok.

-...Nie oddaliśmy jej Grzesiek..do kiedy mieliśmy ją dostarczyć.? – Dopytała Mia, krzywiąc się przez nieprzyjemny zapach od martwej sarny.

Montanha jak na zawołanie sprawdził wiadomości.

- Do końca dnia. Mamy pięć pieprzonych minut..- Policjant zamknął bagażnik przed nosem Gibbsa – daj mi szybko kluczę to zawiozę tą nieszczęsną ofiarę.

Wyciągnął rękę w stronę zastępcy, który dał mu posłusznie kluczyki, z niepokojem na twarzy. Jako jedyny z grona nie był wtajemniczony w zadanie od numeru.

-Tylko później mi zwróćcie ją czystą, co ludzie pomyślą jak zobaczą cały tył we krwi.. – Powiedział policjant, ale dwójki funkcjonariuszy już nie było, a w oddali słyszalny był tylko warkot silnika jego pojazdu.

***

Spóźnili się jakieś... cztery minuty. Położyli sarnę na wyznaczone miejsce i wysłali zdjęcie, że ofiara leży i czeka na odbiór. Dostali wiadomość aby natychmiast stamtąd odjechali, bo jeśli tego nie zrobią to pożałują.

Odjechali z miejsca w którym zostawili martwą zwierzynę, Gregory chciał zostawić tam ukrytą kamerę, ale powstrzymała go Mia, która przypomniała mu sytuacje z Ernestem i „nieposłuszeństwem".

Telefon Montanhy zawibrował, informując dwójkę siedzącą w pojeździe o nowej wiadomości. Mia od razu odblokowała urządzenie należące do szefa i sprawdziła sms-a.

>Numer zastrzeżony

(Użytkownik wysłał(a) 2 załączniki)

-Nie toleruję spóźnień i niesamodzielnej pracy Gregory, jeśli sytuacja się powtórzy to twój funkcjonariusz straci oko.

Na pierwszym zdjęciu byli oni sami, przy martwej sarnie, którą zostawili pomiędzy jakąś ciężarówką a ścianą budynku. Na drugim zaś widniał Sandał z odciętym palcem serdecznym u prawej dłoni. Chłopak siedział ledwo przytomny na krześle do którego był nadal przywiązany, a pod jego oczami były widoczne już sińce i wory. Znów połowa zdjęcia była ciemna a sztuczne światło padało na rannego policjanta.

Mia pokazała Gregoremu oba zdjęcia i wiadomość, przez którą się wściekł. Przecież dostał ofiarę o którą prosił, a i tak śmiał zranić jego funkcjonariusza! Jeszcze śmiał go ganić za jedyne cztery minuty spóźnienia, a w dodatku nadal miał na niego oko i zakazywał mu współpracy. Westchnął wkurzony i spytał się Mii czy rozjaśniała już zdjęcie.

Te symboleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz