Dzisiaj mijają równe trzy miesiące od pogrzebu mojej mamy. Kontakt z przyjaciółmi mam taki sam, z rodzeństwem wpieramy się najlepiej jak możemy. Hm a co o Chrisie, z nim mam taki sam kontakt jaki miałam, ale chemia między nami się powoli zmieniała. Również zaczęliśmy częściej ze sobą rozmawiać.
Była godzina siódma, siedziałam już ubrana przy stole oczekując na śniadanie. Dzisiaj zadziwiająco było spokojniej, spokojniejsza atmosfera. Możliwe, że już nam przeszło, przez ostatnie dwa miesiące strasznie się kłóciliśmy ale wiedzieliśmy, że źle robimy i że mama by tego nie chciała. Zaakceptowaliśmy to jaki los nam się trafił, gdy zjadłam śniadanie do szkoły odwiózł mnie tym razem Victor. Przez cała drogę nikt się nie odezwał dopiero pod sam koniec gdy wychodziłam z samochodu
— Pamiętaj, że zawsze jesteśmy dla ciebie — powiedział nagle patrząc się na szkołę — nie zależnie co by się miedzy nami działo, jesteśmy Rodzeństwem
— dziękuję — uśmiechnęłam się do niego szczerze i ruszyłam do szkoły
Na korytarzu było tyle samo osób jak zwykle, multum. Ale ja szukałam tylko tych najlepszych. Czyli moją grupkę. Nie musiałam ich jakoś długo szukać bo tym razem siedzieli na ławce przy toaletach. Bliżej niż ostatnio
— hej — przywitałam się z nimi starając zgrywać twardą — jak się czujecie? — zapytałam patrząc na ich miny
—nie narzekamy — odpowiedział Adrian za wszystkich. Za pewnie rozmawiali o czymś ważnym i im przerwałam
— przeszkodziłam wam w czymś? — zapytałam siadając obok Liv'i
— coś ty — odparła dziewczyna — moi rodzice się rozwodzą — powiedziała ze smutkiem w oczach
— och kochanie.. — wyszeptałam wtulając się w jej włosy — wszystko się ułoży nie patrząc na to jaką później ty decyzję wybierzesz — dodałam jej otuchy
Niestety musieliśmy się już rozejść bo zadzwonił dzwonek. Każdy znowu poszedł do swojej sali, zadziwiająco byłam szybsza od Chrisa. Usiadłam na swoje miejsce, nie miałam nawet ochoty wyciągać zeszytu. Wyjęłam tylko telefon, to było mi na chwilę obecną potrzebne. Lekcja dzisiaj minęła mi zadawalająco szybko. Tak jak reszta lekcji, wychodząc ze szkoły napotkałam się na Chrisa, który jak zwykle obciskiwał się z innymi dziewczynami, ale co mi z tego skoro nawet nie jesteśmy przyjaciółmi. Inaczej się tego określić nie da. Usiadłam na ławkę tak jak zwykle, odpaliłam szybko papierosa i oczekiwałam na resztę.
— mówiłaś przecież, że nie palisz — dobiegł do mnie głos Chrisa
— a co ty bawisz się w Vincenta? — zapytałam nawet na niego nie patrząc — idź bo ci zaraz panienki uciekną — palnęłam nawet tego nie kontrolując. Nie żebym była zazdrosna
— mała Marianna jest zazdrosna? — zakpił siadając zdecydowanie za blisko mnie — one mnie nie interesują, nie są nawet w moim typie — stwierdził również odpalając papierosa i mocno się przy tym zaciągając
— doprawdy? to jaki jest niby twój typ — teraz to ja z niego zakpiłam ale raczej on tego tak nie uznał. Wziął to na poważnie
— dziewczyna która ma niebieskie oczy, blond włosy które żyją własnym życiem, która ubiera się normalnie niż inne które starają się być w centrum mojej uwagi. Dziewczyna która ostatnio zmaga się z duża ilością problemów oraz ma dużo rodzeństwa — powiedział szczerze
— nie znajdziesz takiej — pokręciłam głową
— już znalazłem — stwierdził bacznie mi się przyglądając
CZYTASZ
Miłość Nie Zna Granic
Teen FictionNikt nie jest w stanie przewidzieć losu, który nad nami góruje. Świat sam w sobie jest zaskakujący, dzień w dzień dzieje się coś innego. Los mu przy tym towarzyszy, wybierając najgorsze drogi, które mogłyby nie istnieć. Nikt nie był pewny czy zasług...