Rozdział III

2 0 0
                                    

Poranek był taki sam jak zwykle. Wstałam wcześnie rano i poszłam się ubrać, umyłam zęby i gotowa zeszłam na śniadanie. O dziwo był sam lucek w kuchni. Nie chcąc zadawać niepotrzebnych pytań zasiadłam do stołu. Rozglądając się po nim zauważyłam tylko dwa talerze. Coś mi tu nie gra

— mama i chłopaki pojechali autobusem do pracy wcześnie, mieli jakieś spotkanie. Ja nie musiałem w tym uczestniczyć dlatego postanowiłem, że zrobię nam śniadanie — wtrącił się pomiędzy mną a moimi myślami — odwiozę cię do szkoły i dopiero pojadę do pracy, chce mieć pewność czy dotarłaś tam bezpiecznie

— nie musisz się o mnie bać, jestem już na tyle dorosła że poradzę sobie sama — powiedziałam stanowczo. Obserwowałam jak chłopak nakłada jajecznicę nam na talerz. Bez zbędnego gadania wzięłam się za jedzenie.

Po trzydziestu minutach zaczęliśmy się zbierać, nie mieliśmy czasu na posprzątanie dokładniej bo żadne z nas nie chciało się spóźnić. Normalka. Zostały mi do ubrania buty gdy brat był już gotowy do wyjścia, cierpliwie czekał kiedy skończę się szykować. Bacznie obserwował moją twarz oraz te miejsca gdzie zrobiły mi się siniaki. Nie chciałam tego zakrywać bo nawet nie miałam czym, jak ja się przecież nie maluje. Miałam też dużego siniaka na żebrach. A na głowie niestety guza. Ale wiedziałam, że nic poważniejszego mi nie będzie bo nie raz to przechodziłam.

Wsiedliśmy do samochodu który odpalił się z większą szybkością niż zazwyczaj, nie musiałam nawet odliczać za ile będę pod szkołą bo znacznie szybciej to minęło.

— uważaj na siebie, proszę — pożegnał sie ze mną i ruszył do pracy

Czując na sobie wzrok wszystkich którzy byli przed szkołą nałożyłam na siebie kaptur i weszłam do środka. Poszłam tam gdzie zwykle i zauważyłam moich przyjaciół. Przywitałam się z nimi krótko i usiadłam obok. Nikt z nas nie miał zamiaru się odezwać, nikt z nas nie chciał powiedzieć jednego słowa więcej, żeby komuś przykrości nie zrobić. Gdy zadzwonił dzwonek ruszyliśmy do swoich klas. Ja poszłam tam gdzie zwykle, tam gdzie wczoraj siedział ze mną Chris. Modliłam się w duchu żeby dzisiaj ze mną nie usiadł. Potrzebowałam przestrzeni osobistej, a wiem że przez niego tego nie będę miała. Gdy wchodziłam do klasy zauważyłam, że siedzi już pierwszy tam gdzie wczoraj. O dziwo dzisiaj się nie spóźnił. Zadziwiajaco dziwne. Minęłam go szybko i usiadłam obok. Opadłam na krzesło mając wszystkiego dosyć. Przypadkowo spadł mi kaptur z głowy, który wszystko zakrywał. Chcąc sięgnąć po torebkę, zawyłam z bólu. Żebra dają o sobie znać.

— kto ci to zrobił? — zapytał od tak

— ciebie akurat to nie powinno interesować — warknelam nawet na niego nie patrząc, chce spokoju

— aż taka agresywna i zadziorska jesteś, że bijesz się z innymi? — usłyszałam kolejne pytanie

Zignorowałam je. W końcu udało mi się sięgnąć po torebkę z której wyjęłam potrzebny zeszyt, długopis i telefon. Na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość od mojego brata. Dokładniej od Victora, pytał czy ze mną wszystko w porządku i czy potrzebuje czegoś. Odpisałam mu miło, że wszystko jest dobrze a jedynie czego potrzebuje to świętego spokoju. Po chwili przyszła mi wiadomość od Jeremiego. Też pytał czy po wczorajszym dobrze się czuje bo na przerwie nie wyglądałam najlepiej.

Do Jeremy

Wszystko jest dobrze, trochę boli mnie głowa i żebra. Nie musicie się aż tak o mnie martwić, dam radę sobie sama ;) najważniejsze, że dupek już siedzi w więzieniu

Od Jeremy

Pamiętaj, nie musisz zgrywać byle kogo i udawać, że wszystko jest dobrze. Jesteśmy przy tobie i będziemy. Buzka

Miłość Nie Zna GranicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz