Rozdział 9
Lena
Moje życie było jednym wielkim koszmarem, a wisienką na torcie okazało się wrzeszczące dziecko, które już od ponad godziny próbowałam uspokoić. Lissa wyszła na spotkanie, pozostawiając mnie samą z tym małym kłopotem. Niechętnie musiałam przyznać się do porażki. Nie radziłam sobie i nie miałam pomysłu jak wyjść z opresji. Olivia nie reagowała na nic. Ciągle tylko płakała i próbowała wyrwać się z moich ramion, na co jej nie pozwoliłam. Jeszcze tego brakowało, by upadła na podłogę i zrobiła sobie krzywdę. Nie mogłam jednak zaprzeczyć, ale coraz częściej myślałam o tym, by otworzyć okno i ją przez nie wyrzucić. Ale wtedy mój plan się nie powiedzie, dlatego zdusiłam w sobie chęć zobaczenia fruwającego dziecka i skupiłam się na Olivii, która testowała moją cierpliwość. Lissa wspomniała, że najprawdopodobniej miała jakieś zaburzenia, co wcale nie byłoby dziwne, skoro nie mówiła, ledwo chodziła i nadal robiła w pieluchy. Ale to nie mój problem, więc zbytnio się tą informacją nie przejęłam.
Krążyłam po pokoju, delikatnie kołysząc dziewczynką. Przeczytałam, że taki zabieg pomagał się dziecku wyciszyć. Jednak w mojej ocenie te specjalistyczne książki nadawały się na podpałkę, bo rady w nich zawarte, kompletnie się nie sprawdzały.
– Musisz ze mną współpracować – przemówiłam do dziewczynki, licząc, że zrozumie moje słowa. Ona jednak zamiast się uspokoić, wydarła się jeszcze głośniej.
Uniosłam głowę ku sufitowi.
– Za jakie grzechy mnie karzesz? – zapytałam Stwórcy. – Fakt zabijam dla pieniędzy, ale każdy może się przecież nawrócić. Właśnie w tym momencie tego doświadczam. Spraw, by przestała wrzeszczeć, a obiecuję, że obniżę stawki, na dwa kolejne zlecenia. Uważam, że to uczciwa propozycja.
Czekałam na cud, i się kurwa nie doczekałam.
Zrezygnowana opadłam na fotel i przydusiłam dziecko do swoich piersi. Oby tylko nie zaczęła szukać sutka, bo się mocno zdziwi, gdy nic z niego nie wyleci. O dziwo musiałam przyznać, że w tej pozycji płacz znacznie zmalał. Teraz tylko słyszałam ciche pochlipywanie. Dziewczynka zacisnęła piąstkę na mojej bluzce i trzymała mnie mocno, jakbym była jej kołem ratunkowym. Nic bardziej mylnego. Prędzej włożę jej głowę pod wodę, niż wyciągnę ją na brzeg.
Po kilku minutach wyczerpana płaczem w końcu zasnęła. Gdy tylko uda mi się położyć ją do łóżeczka odtańczę taniec radości. Przysięgam. Miałam nadzieję, że przez najbliższe kilka godzin da mi święty spokój. Czułam się wyczerpana i sama marzyłam o wygodnym materacu.
Odczekałam jeszcze kilka minut i ostrożnie wstałam. Cicho by jej nie zbudzić podeszłam do łóżeczka, po czym ułożyłam niewielkie ciało i przykryłam je kocykiem.
Stałam jeszcze chwilę nad nią, upewniając, że się nie otworzy oczu, a następnie opuściłam pokój. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, oparłam się o nie i ciężko westchnęłam. Już myślałam, że będę musiała do jej buzi przycisnąć poduszkę. Na jej szczęście tak się nie stało. Musiałam jak najszybciej wykonać zlecenie, bo długo w takim stresie nie pociągnę.
Oderwałam się od drzwi i ruszyłam korytarzem w stronę schodów. W bagażniku mojego samochodu pozostała walizka z ubraniami i niezbędnymi rzeczami. Oczywiście nie włożyłam do w niej broni, w obawie, że zostanie ona przeszukana. Dlatego postanowiłam użyć innych metod, by pozbyć się Ignazia.
Na zewnątrz spotkałam dwóch ochroniarzy, których wcześniej nie widziałam. Popatrzyli na mnie, ale żaden z nich nie wykonał gwałtownego ruchu, ani się nie odezwał. Czułam jednak na sobie ich spojrzenie, ale nie zamierzałam go odwzajemniać.
CZYTASZ
Królowa zabójców
RomanceLena, uwikłana w niekończący się labirynt cierpienia i zła od najwcześniejszych lat życia, staje się cieniem samej siebie. Z trudem przemykając między zawiłymi zakamarkami ciemności, zyskuje niechlubną reputację jako płatna zabójczyni. Jej serce twa...