Otworzyłam oczy. Znowu on. Znów ten cholerny budzik. Zaczęłam szukać go po omacku na szafce nocnej, bo nie chciało mi się przekręcać głowy a co jej dopiero podnosić, żeby go zlokalizować gdzie dokładnie leżał. Chwyciłam i wyłączyłam budzik. Już dzień zaczął się lepiej niż mogłabym sobie go wyobrazić. Wyostrzyłam wzrok a tam 10% baterii. Po prostu cudownie.
- Jakim cudem dobry Boże - wymamrotałam zaspana. - A no tak, nie odpowiesz, bo dawno mnie opuściłeś, albo jestem glucha - mówiłam sama do siebie.
Odsunełam pościel w pandy na bok. Podniosłam się do siadu i zakręciło mi się lekko w głowie. Odgranęłam niesforne kosmyki, które wychodziły mi z koka za ucho. Wino, cholerne wino za 10 dolarów. Czy miałam powód do jego picia? Oczywiście, że tak. Moim powodem była moja przyjaciółka, z którą dzieliłam mieszkanie. A w tym mieszkaniu istnieje taka zadada, że jej problem to mój problem i na odwrót. Dlatego nie było wyjścia innego niż wino i gadanie do drugiej w nocy. Wyszło jak wyszło. Tego czasu akurat nie chce cofać, bo rozwiałyśmy wszystkie myśli.
Podniosłam się powoli na proste nogi, żeby odsunąć szafkę nocną w kolorze białym. Chwyciłam za rogi, postawiłam prawą nogę w przód i tak mam potwierdzenie, opuścił mnie Bóg, bo tak walnęłam małym palcem, że krzyknęłam na całe gardło z bólu. Chwyciłam się za stopę i znów upadłam na łóżko.
- Co się dzieje!? - do mojego pokoju wparowała Mckayla z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
- Szafka się dzieje! Możesz ciszej głowa mi pulsuje? - zapytałam wkurzona wiercąc się z boku na bok z bólu z zaciśniętymi oczami.
Po chwili przeniosłam wzrok na dziewczynę, która zaczęła się śmiać. Zaczęła podchodzić do bliżej.
- Myślałam, że znowu będę musiała wybudzać Ciebie z koszmaru, ale szczęście dla mnie, bo szłam z przekonaniem, że podbijesz mi drugie oko. A to tylko rzecz martwa narobiła Ci szkód. - powiedziala stojąc obok mnie. Położyła rękę na szafkę i ją poklepała. - dziękuję, że jej oddałaś ból, którego ja przyjęłam 2 tygodnie temu. Jesteś cudowna - uśmiechnęła się szeroko.
Spojrzałam na nią jak na wariatkę. Moja przyjaciółka prawi komplementy szafce nocnej. Może przy jej wzroście, który mierzył 180 cm, z bujną czupryną blond włosów po nocy, która dodawała jej jakieś 5 cm do wzrostu i piżamie w krzyże to tak, wyglądała na wariatkę.
- Jak już masz z nią taką sztamę to odsuń ją, bo ten cholerny kabel nie był wysunięty do końca i przez niego mam rozładowany telefon. - powiedziałam i podałam jej urządzenie z kablem.
- No tak Mckayla ratuj, bo nawet z meblami się dogadujesz - powiedziała pod nosem i podłączyła prawidłowo urządzenie. Po czym przeskoczyła nade mną i wgramoliła się pod kołdrę.
- Dziękuję za uratowanie mnie przez księżniczkę, bo sama bym tego nie zrobiła i witaj w moim łóżku, zapraszam, nie krępuj się - odwróciłam głowę w bok i uśmiechnęłam się szeroko sama wchodząc pod kołdrę.
- Do usług wasza wysokość. Za te poświęcenie chcę otrzymać śniadanie na stole - przytuliła się do mojej ręki i uśmiechnęła.
Tryska energią, której potrzebowałam kiedy ją odebrali najbliższe osoby. To Mckayla postawiła mnie na nogi pewnego wieczoru. Oni są przeszłością, którą zostawiłam za sobą. Ona spowodowała, że znów zaczynam się uśmiechać. Przynajmniej próbuje.
- Niech Ci będzie - odpowiedziałam. - Jak się trzymasz? - zerknęłam na nią.
- Dobrze, bo mam Ciebie obok i niezliczoną ilość pand na sobie - zaśmiała się tuląc mocniej moją rękę. - Nie mam zamiaru udawać przed nim jak znów przyjdzie, że nie dotknęło mnie to. Jack może był przystojny, męski, napakowany o pięknych oczach i dobry w łożku, ale na tym się skończyło. Jak tak bardzo podobała mu się ta lala z grupy tanecznej to mógł od razu mi powiedzieć, że nie planuje nic więcej ze mną, a nie przychodzić z nią za rękę i stanąć przede mną jak gdyby nigdy nic i kupić kolejny karnet na miesiąc. Z sauną! Wyobrażasz to sobie! - krzyknęła. - Nie kupował go od roku, ale ta pinda tam chodziła i on nagle też - zaczęła się śmiać. - Powiedz lepiej jakie masz plany na dziś mimo, że jest siódma rano, bo ja za chwilę znów się odpalę i nie skończę? - zapytała po swoim monologu.
CZYTASZ
Faller
Romance- Wiesz kiedy upadniesz? - zapytał kpiąco kiedy stałam przodem do drzwi . - Zadaj sobie sam to pytanie, bo nie chcę być w Twojej skórze, kiedy je przekroczę - spojrzałam na niego za ramienia unosząc wysoko brwi. Zdałam sobie wtedy sprawę, że te pyta...