Wyciągałam z torebki telefon, kiedy znowu w coś uderzyłam. Ktoś za mną jęknął. Automatycznie odwróciłam się.
- Ekspertko - powiedział przeszywającym mnie głosem prostując się.
Zaniemówiłam, zesztywniałam a moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości. Znowu on.
- Czy to nie przypadek, że znów jesteś rozkojarzona w mojej obecności? - oparł się bokiem o ścianę z rękami założonymi na wysokości torsu.
- Chciałbyś, żeby tak było. - prychnęłam.
Zeskanował mnie od góry do dołu po czym jego lewa ręka powędrowała do kącika ust. Przetarł go bardzo powoli, rozchylając delikatnie dolną wargę i spojrzał na mnie spod rzęs.
- Właśnie przed chwilą to pokazałaś, więc tak jest. - uśmiechnął się zawadiacko.
- Trochę za bardzo poniosła Cię wyobraźnia. Byłam w toalecie. Nie widziałam Ciebie, żebyś stał w tym miejscu. - patrzyłam za w punkt za nim, bo nie chciałam na niego patrzeć.
- Sama nie patrzysz wokół siebie. Jeszcze lepiej, widzę, że jak jestem w tym samym pomieszczeniu to wszystko leci Ci z rąk. Wcześniej wazon a teraz to. - wskazał dłonią na moją plamę na brzuchu.
- Zabawny jesteś, gdy tak uważasz. Wazon był przez Ciebie stłuczony. - zaśmiałam się kręcąc głową. - A tego sama nie zrobiłam. - zakryłam się kopertówką.
- Ja to widzę, nie uważam. - z jego gardła wydobył się mroczny głos. - I nie przeze mnie, tylko z Twojej winy zbił się. - odbił się od ściany stając naprzeciwko mnie i włożył ręce do kieszeni.
Nie dość, że ubliża mi to dodatkowo wypomina zdarzenie z ranka. Poziom irytacji po Nelsonie i tym człowieku sięga mojej granicy.
- Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. Żegnam - rzuciłam odwracając się na pięcie w kierunku sali. Zrobiłam kilka kroków w przód.
- Nie usłyszałem przeprosin! - krzyknął za mną.
Stanęłam w miejscu. On oczekuje ode mnie przeprosin. Śmiech na sali. Zerknęłam na niego przez ramię, zeskanowałam jego całą postawę. Chciałam mu coś odpowiedzieć, kiedy zawołała mnie Mckayla. Spojrzałam się w stronę dziewczyny.
- Roi myślałam, że już tam utknęłaś albo wyszłaś przed budynek. Kelner posprzątał i mamy za darmo drinki postawione na stoliku jak i całą kolację na ich koszt. - powiedziała blondwłosa, nie zdając sobie sprawy co właśnie zrobiła.
- Roi...? - przeszedł mnie dreszcz, kiedy mężczyzna wyszeptał moje imię.
Wciągnęłam delikatnie powietrze przez usta, zacisnęłam mocnej łańcuszek od torebki. Kayla spojrzała na mnie z zadziwieniem wymalowanym na twarzy. Jej wzrok powędrował za mnie, gdzie stał brunet. Uśmiechnęłam się szeroko do dziewczyny, stanęłam obok niej chwytając ją pod ramię.
- Przesłyszał się Pan. Do widzenia, miłego wieczoru życzymy. - próbowałam zachować niewzruszoną minę.
- Do widzenia Panu - sparaliżowany głos Kayly wydobył się z gardła.
Pan dupek osłupiał moim nagle zmienionym tonem. Ja sama zdziwiłam się, że mi wyszło. Pociągnęłam przyjaciółkę w stronę naszego stolika.
- Co to było do cholery? - zatrzymałyśmy się przed docelowym miejscem.
- Sama chciałabym wiedzieć co to było - usiadłam na swoim miejscu chwytając za drinka.
- Wiesz kto to był! - krzyknęła, pochylając się do mnie.
CZYTASZ
Faller
Romance- Wiesz kiedy upadniesz? - zapytał kpiąco kiedy stałam przodem do drzwi . - Zadaj sobie sam to pytanie, bo nie chcę być w Twojej skórze, kiedy je przekroczę - spojrzałam na niego za ramienia unosząc wysoko brwi. Zdałam sobie wtedy sprawę, że te pyta...