Rozdział 6

24 2 0
                                    

Pov Felix:

Patrzyliśmy na siebie cały czas aż tu nagle, po prostu musnął moje usta swoimi, nogi mi odmówiły już posłuszeństwa, obiekt moich westchnień mnie pocałował. 

-Halo, młody - otrząsnął mnie głos tego chłopaka gdy tak staliśmy dwa metry od siebie i patrzeliśmy się na siebie.. czyli że.. ten pocałunek nie miał miejsca?

-Co ty taki zamyślony? - znowu się odezwał, ja spojrzałem na niego trochę bardziej morderczo, mimo że tak nie wyglądam, potrafię się obronić, nie na przemoc ale na atak wyzwisk, potrafię być wredny, ale nie sprawia mi to takiej satysfakcji jak nie którym.

-A co cię to interesuje? - podszedłem do niego, mimo że jestem niższy, starałem się iść z głową do góry 

-Oho, mały blondas się zaczyna stawiać 

-Nie jestem tak mały jak twój kutas którego nawet nie potrafisz używać 

-Co? a skąd wiesz? chcesz się przekonać? wiesz, możemy się umówić po lekcji - zaśmiał się i spojrzał mi w oczy 

-Nie, nie chce się chorobami wenerycznymi zarazić, sory - niektórzy byli w szoku bo się ciekawili reakcji chłopaka na każde moje słowo 

-Aż taki hop do przodu jesteś? -zbliżył się bardziej 

-A co? nie masz argumentów i dlatego wszystko chcesz załatwić siłą? aż tak nie radzisz sobie z emocjami? nie potrafisz zapanować nad sobą? może chcesz numer do mojej mamy, jest psychologiem - akurat to prawda, moja mama specjalizuje się jako psycholog.

Patrząc na niego, widziałem już jak się gotuje w nim żeby mi przywalić, jednak ja nie zamierzałem przestać, ten tylko zaciskał dłonie i patrzał na mnie z nienawiścią.

-Odpowiesz coś? czy będziesz teraz tak stać jak obrażone dziecko?- podszedłem do niego od tyłu gdy miał chwilowo wbity wzrok w ziemię że nawet nie zauważył mojego ruchu, gdy podniósł głowę, rozglądał się za mną, jednak gdy tylko się chciał obrócić, podstawiłem mu nogę która się zahaczyła o te jego i się wywrócił ja szybko odskoczyłem by nie spadł na mnie

-Jeszcze raz kogoś uderzysz albo skrzywdzisz, ja zrobię z tobą to samo - zauważyłem scyzoryk w jego kieszeni, wyjąłem go i przyłożyłem prosto do krocza - wtedy, odetnę ci go i cię na nim powieszę gdzieś w głąb lasu by nikt cię już więcej nie oglądał - obróciłem się do niego tyłem, po czym rzuciłem do tyłu scyzoryk, gdy usłyszałem trzask uderzenia, uśmiechnąłem się i poszedłem do Hana.

-Jezu stary.. co to było? dałeś radę w pojedynkę Hyunjinowi - mówił zszokowany Han, zaczęliśmy iść do łazienki, weszliśmy do niej i ja po prostu umyłem ręce by nie czuć się brudnym.

pov Hyunjin:

Nie wiedziałem przez chwilę co się dzieję, ten chłopak jako jedyny z nie licznych dał radę mi się postawić, nie bał się niczego, jego wzrok po prostu mógł zamordować, nie hamował się z tekstami rzucanymi w moją stronę. Jestem w szoku, bo nie wygląda na kogoś tak wrednego, ale młody powinien wiedzieć że ja się na nim zemszczę, ale to nie będzie łagodne 

-Oho, pojechał po tobie - odezwał się Minho, był to mój najlepszy przyjaciel, który się zabujał w jednym z pierwszaków ale ten mały się go boi i omija szerokim łukiem

-Sam jestem w szoku - powiedziałem i wstałem z ziemi 

-Wiesz co, widziałem w jego oczach odrobinę iskierki jak na ciebie patrzał, więc może taki jest bo czuje coś do ciebie ale nie wie jak to powiedzieć? - zaśmiałem się, Minho wpadał często na głupie pomyły i miał jakieś dziwne teorię które rzadko się sprawdzały

-Ja jedyne co widziałem w jego oczach to złość, wiesz?

-A pamiętasz jak się zamyślał? Patrzał na ciebie tak ahh

-Minho, nie wybij to sobie z głowy, nigdy nie będę z kimś kto mnie poniża przy prawie całej szkole

-No weź, ładny jest, nie powiesz że nie -cały czas ciągnął Minho

-Nie wiem, ale chodź, muszę do łazienki - poszliśmy do łazienki, nie zwracając uwagi na to że ktoś może być w łazience

Pov Felix:
Gdy wyszedłem z kabiny, spojrzałem na Hyunjina ktory stał przy umywalkach, myślałem że mnie strzeli.

-co? Musisz swój honor ratować?
-co? Też tu jesteś? Japierdole, będziesz się srał tutaj?
-nie, po prostu stąd wypierdalaj zanim mnie coś strzeli dwa razy, a wtedy będzie bolało
-grozisz mi? - spojrzał na mnie kpiaco
-nie, tylko ostrzegam- uśmiechnąłem się nie winnie
-słuchaj blondas, ty do mnie nie podskakuj, bo skończysz marnie
-mhm, już to widzę- przywaliłem mu przez łeb z otwartej dłoni i wyszedłem z łazienki, a Han za mną

-nie mów mi że jesteś również takim czarnym charakterem..?- zapytał statszy chłopak o jeden dzień, ja jednak wolałem nie odpowiadać

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 16 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zginiemy We DwojeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz