Rozdział 4

22 3 0
                                    


Pan Lee zamkną drzwi gabinetu i wskazał gestem ręki bym usiadła na zielonym fotelu stojącym naprzeciwko dużego dębowego biurka. W pomieszczeniu znajdowały się ogromne okna z widokiem na las. Wpadające słońce rozjaśniło ciemny gabinet profesora. Ostatni raz, gdy znajdowałam się w tym pokoju miałam 14 lat. Wtedy był okres, kiedy olewałam zajęcia do takiego stopnia, że mogłam powtarzać rok. Pan Lee przeprowadził ze mną w tamtym czasie długą rozmowę, która postawiła mnie na nogi i ledwo co przeszłam do kolejnej klasy. Od tamtej pory nie pojawiłam się tutaj ani razu. Pan Lee stanął naprzeciwko okna znajdującego się za biurkiem. Wpatrywałam się w jego plecy i złożone na nich ręce. Po chwili ciszy usłyszałam, jak profesor nabiera powietrze i nie odwracając się do mnie cały się napina. Miałam odczucie, że próbuje zacząć rozmowę, ale sam nie wie jak.

-Panie Lee? – cała się spięłam w oczekiwaniu na to co usłyszę.

-Drogie dziecko – zaczął – to nie jest łatwa rozmowa, ale po tym co się wydarzyło nie mogę dłużej jej odwlekać – profesor odwrócił się i spojrzał na mnie z powagą – już od dawna wiedzieliśmy kim jesteś.

-Co?! – wrzasnęłam wstając z fotela, ale zanim cokolwiek powiedziałam zostałam uciszona jego podniosłym tonem.

- Proszę nie przerywaj mi – ponownie wskazał bym usiadła po czym sam zajął miejsce w swoim skurzanym fotelu – kiedy zmierzałem do sierocińca byłem przekonany, że zastanę tam tylko Toma. Gdy jednak spostrzegłem cię u jego boku nie dowierzałem własnym oczom. Już od tamtego momentu wiedziałem kim jesteś – oparł się o oparcie fotela – byłaś młoda i bezbronna. Postanowiłem, że ciebie również zabiorę. Zwołałem radę Walecznych i udało mi się z nimi dogadać abyś mogła uczęszczać do Eldari.

-Nie rozumiem -odważyłam się mu przerwać - dlaczego musiał Pan ich zwoływać i czemu nie mogłabym zostać bez ich zgody?

- Dlatego, że jesteś ostatnią z rodu Murderers – jego poważny ton i wzrok mnie przerażały – była to cywilizacja, która trzymała się na uboczu i wiedzieli o niej nieliczni. Posiadali kilka darów oraz charakteryzowali się białymi włosami, które zdobywały dodatkowy kolor w wieku dojrzałości oraz każdy z nich posiadał błękitne jak niebo oczy – mówiąc to przyglądał mi się uważnie – niestety jesteś pierwszą, u której zmienił się kolor tęczówki. Nie wiemy, dlaczego tak się stało. Jesteś w tej kwestii wielką zagadką, zwłaszcza że ponoć nikt z tego klanu nie przeżył po wojnie, o której mało kto wiedział – ciągnął – wszyscy z rady Walecznych brali w niej udział. Próbowali pomóc Murderersom. Niestety przeciwnicy byli zbyt silni i zawzięci, aby wybić twój ród. Wszyscy zginęli, a Waleczni zostali ciężko ranni. Po wojnie wydali oświadczenie, że jeżeli ktoś napotka jakimś cudem jednego z twoich ma niezwłocznie ich powiadomić – profesor nie przerywając dodał – po 10 latach pojawiłaś się ty. Nie chciałem cię ukrywać. Chciałem dać ci wolność. Dlatego postanowiłem, że wywalczę opiekę nad tobą. Nie było łatwo, lecz Waleczni w końcu uznali, że jesteś za młoda by cokolwiek wiedzieć na temat swojego pochodzenia i powierzyli mi opiekę nad tobą. Jednak postawili także jeden warunek. Jeżeli, będziesz w niebezpieczeństwie, natychmiast masz przeprowadzić się do ich pałacu – przyglądałam się profesorowi z niedowierzeniem – już dawno chciałem o tym z tobą porozmawiać, ale nigdy nie potrafiłem się odważyć. Uznałem, że jeżeli ograniczę twoją naukę i wiedzę o darze to będzie dla ciebie lepiej.

- Czy to znaczy, że oprócz białego ognia posiadam jeszcze jakiś dar?

-Tak – odparł Pan Lee prostując się – nikt oprócz mnie i Eryka o tym nie wie.

- Eryka?! – uniosłam głos – skąd on wie?

- Kiedy przenieśliśmy cię do jego pokoju ponownie objął cię twój ogień, a kiedy mój dar zadziałał nad podłogą zaczęła unosić się biała mgła, która przypalała wszystko czego dotknęła– podniósł dłoń zdejmując rękawiczkę i pokazał mi na niej ohydne oparzenie – po stłumieniu jednego daru pojawił się drugi i gdy chciałem zareagować stało się to. Na szczęście dym Eryka w odpowiednim momencie stłumił twoją mgłę. Dlatego uznałem, że będzie cię pilnował, aż nie wstaniesz – mężczyzna oparł się łokciami o biurko złączając swoje dłonie – nikt nic nie wie. Eryk ma zachować to w tajemnicy. Nie chce, aby uczniowie zaczęli się bać. Dlatego ciebie również proszę o zachowanie tego dla siebie.

Tajemnica Białego OgniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz