Przytykałam właśnie telefon do ucha, podpierając go ramieniem. Pakowałam wszystkie potrzebne mi przedmioty do torebki, jednocześnie rozmawiając z Haven.
- Pamiętasz Sidorova, nie? – Zapytałam, sprawdzając zawartość mojego portfela. Sto dolarów... otworzyłam szerzej oczy, gdy przypomniałam sobie o koncie bankowym i jebanych piętnastu tysiącach. Usta same wyszczerzyły mi się w uśmiechu. Czuję się, kurwa, bogata.
- Tego, z którym się lizałaś na wyścigu? Oczywiście, że pamiętam.
- Nie lizałam, tylko całowałam. – Przewróciłam oczami. Podeszłam do lustra i przejechałam po wargach ciemną, bordową szminką. – Spotkałam go wczoraj w barze.
- Poważnie? I co? Zamówił Sex On The Beach? Czy seks z tobą? – Usłyszałam ze słuchawki chichot dziewczyny i skrzywiłam się na nazwę drinka.
- Żadnego seksu nie było. Podszedł do mnie na korytarzu i pocałował. Znów walnął tekstem w innym języku, zrobił mi wodę z mózgu i odszedł, tak po prostu. To takie denerwujące...
- Chyba wpadłaś mu w oko. Daj mu szansę, laska.
- Nie wiem. – Westchnęłam, patrząc na siebie w lustrze. Poprawiłam koszulę w kolorze ciemnej, krwistej czerwieni. – On tylko do mnie podchodzi i całuje. Nigdy nie robi nic więcej, a ja nie zamierzam robić pierwszego kroku. To byłoby dziwne. Przecież to on jest facetem, więc powinien się postarać.
- Ale ty masz wymagania, o kurwa.
- I w dodatku chłopak powinien być przystojny, mieć spoko charakter, być dobry w łóżku, ale żeby nie zależało mu tylko na mojej dupie...
Rozśmieszyłam tym przyjaciółkę. Usłyszałam z telefonu głośne parsknięcie śmiechem, na co również się roześmiałam. Uwielbiałam takie luźne rozmowy, gdzie tematem było dosłownie wszystko.
- Muszę spadać. Idziemy z Cameronem do kina. Odezwę się potem. – Rozłączyła się, a ja pokręciłam głową.
Ta dziewczyna była po prostu zwariowana i ciągle coś się u niej działo. Usłyszałam dźwięk telefonu, na co od razu spojrzałam na powiadomienie. Zmarszczyłam delikatnie brwi.
Nieznany: Nie obchodzi mnie, czy jesteś zajęta. Wyjdź na podwórko.
Otworzyłam szerzej oczy, przestraszona. Podeszłam powoli do okna i wyjrzałam przez nie dyskretnie. Zmrużyłam powieki i dostrzegłam na podjeździe samochód. Czarne Ferrari i opierający się biodrami o maskę kierowca.
Bianca: Spierdalaj.
Nieznany: Nieładnie, Blondyneczko. Poradzisz sobie sama, czy mam po ciebie przyjść?
Głośne westchnięcie opuściło moje usta. Nie podobało mi się to. Miałam kompletnie inne plany na ten dzień, ale najwidoczniej nie było mi dane się nimi nacieszyć. Schowałam telefon do kieszeni, rzuciłam torebkę na łóżko – założyłam, że nic z jej zawartości mi się nie przyda – wsunęłam na stopy buty i ruszyłam do wyjścia.
Cały czas tam stał. Gdy stanęłam przy drzwiach, jego wzrok od razu spotkał się z moim. Jego hipnotyzujące spojrzenie wywiercało we mnie dziurę. Ruszyłam w jego kierunku. Odsunął się od pojazdu, zmierzając w moją stronę. Zacisnęłam szczękę.
- Skąd, do cholery, masz mój adres?
- Masz bardzo wygadaną przyjaciółkę, Bianco. – Chłopak przekrzywił głowę w bok, wpatrując się w moją zszokowaną twarz. – Nawet się nie zawahała, gdy ją pytałem o ciebie.
- Ja pierdolę. Zabiję ją. – Chwyciłam się za nasadę nosa, wzdychając. Uniosłam wzrok na czarnowłosego. – Czego ode mnie chcesz?
- Zabiorę cię gdzieś. – Otworzył drzwi samochodu, od strony pasażera. – Nie bój się, nie zabiję cię.
CZYTASZ
Dark Drink || 18+
RomanceJego propozycja była.. zaskakująca. Jego zachowanie było niemoralne. Jego pomysły były chore. A ja to kochałam. Opowieść przeznaczona tylko dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia.