Prolog.

8 0 0
                                    

TADEUSZ

-Mamo!-Krzyczałem, piszczałem i płakałem patrząc jak ledwo ruszające się pół trupy rozszarpywały ciało mojej mamy. Mój tata trzymał mnie swoimi silnymi ramionami za szklaną szybą. Nagle jeden z zakażonych uderzył głową w szybę. 

-Tadeusz! Na górę i schowaj się i nie wychodź póki po ciebie nie przyjdę. Kocham cię synu. Bądź jak najciszej umiesz do puki cię nie zawołam-powiedział spokojnym głosem. Spojrzałem w jego oczy przerażony. Poczułem jak tata łapie moją twarz w dłonie i całuje w czubek czoła. 

-Biegnij Tadeusz! Biegnij i się schowaj-kiedy pół trup przebił głową szybę, zacisnąłem szczęki i pobiegłem na piętro. Schowałem się w dużej garderobie pod stertą ubrań. Starałem się być cicho ale nie mogłem przestać płakać i się trząść. Słyszałem krzyki taty i strzały. Po chwili wszystko ucichło, słyszałem tylko jęki i stękanie zakażonych. Do dziś nie wiem ile siedziałem w szafie ale po kilku godzinach zasnąłem zmęczony płaczem. 

Obudził mnie przeciągły stęk. Zobaczyłem twarz bladą jedynym kolorem na niej były niebieskofioletowe wypukłe żyły i ogromne czarne oczy, z których wypływała krwista ciemna maź. Postać otworzyła paszczę prezentując dwa rzędy kilku dziesięciu ostrych jak brzytwy i małych ząbków pokrytych warstwą krwi poprzednich ofiar. Pisnąłem przerażony kopiąc postać prosto w twarz.  Skuliłem się w kulkę. Nie mogłem uciec. Czułem się jak sparaliżowany. Zakryłem twarz rękoma czekając na śmierć. Ale zamiast poczuć jak małe ząbki rozgryzają moje ciało usłyszałem strzał.

-Wszystko dobrze młody?- skierował się do mnie niski męski głos.

Apocalypse, Peaches and You... (!ZAWIESZONE!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz