°~5~°

23 1 2
                                    

[pov kageyama]

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez okno które zapomniałem wczoraj zasłonić. Powoli wlazłem z łóżka by się ogarnąć. Była dopiero 8:30 ale chyba lepiej być trochę wcześniej... Szybko ubrałem luźne ciuchy i zjadłem na szybko śniadanie. Spojrzałem na godzinę wyświetlaną na ekranie mojego telefonu była 9 z minutami. Po drodze do parku wstąpiłem jeszcze do sklepu po mleko w kartoniku. Cały czas miałem z tyłu głowy pytanie czemu ryiota chciał się dzisiaj spotkać w parku? Dowiemy się za chwilę..
Usiadłem na ławce przy drzewie o którym mówił ryio. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie czyjąś ręka na moim ramieniu

[Pov Ryiota]
Obudziłem się rano jak gdyby nigdy nic była 5 rano. Zadziwiająco się dzisiaj wyspałem. Wstałem z łóżka przebrałem się w jakieś pierwsze lepsze ciuchy i założyłem się na łóżku bo miałem jeszcze dużo czasu. Chwilę coś po ogladałem na telefonie po czym poszedłem się napić bo głodny nie jestem. Zanim wyszedłem z domu pomaszerowałem do pokoju brata by łaskawie poinformować go ze wychodzę.
-shoyo wychodzę- obudziłem go bo jeszcze spał
-hm.. ok- chłopak wymamrotał i przewrócił się na drugi bok
-dobra jak coś to dzwoń- wyszedłem z jego pokoju skierowałem się do drzwi wyjściowych złożyłem buty oraz kaptur po czym wszedłem z domu. Gdy dotarłem na miejsce zauważyłam że na ławce siedzi już kageyama więc podszedłem do niego od tyłu i położyłem rękę na jego ramieniu. Gdy ten się obrócił nie wiem dla czego tak zrobiłem ale cmoknałem go w policzek. Oboje przebraliśmy kolor truskawki. Bosze co ja do jasnej cholery wyprawiam?! Ugh.. jaki debil ze mnie..
-cześć- odezwał się w końcu kageyama
-hej... Sory przesadziłem...
-nic się nie stało. A tak wogle to po co się tu spotkaliśmy?
-choć bo tu jest za dużo ludzi..-nie dałem mu nic powiedzieć tylko zacząłem ciagnąć czarno włosego za rękę.
-gdzie idziemy?- chłopak wygladał na zdziwionego nie dziwię się sam bym się zdiwił gdyby ktoś mi coś takiego odwalił i nawet nie mówi gdzie teraz idziemy...
-nie gadaj tylko choć...- szliśmy leśną drogą w ciszy była ona trochę nie zręczna ale dało się przeżyć
-daleko jeszcze? I gdzie my idziemy?- tobio przerwał ciszę
-kawałek jeszcze- spojrzałem na niego i się uśmiechnąłem. Po chwili dotarliśmy do polany w lesie. Usiadłem pod dużym głazem a chłopak usiadł obok mnie
-to po co tu przyszliśmy? Niech zgadnę chodzi o wczoraj?...
-można tak powiedzieć... - spojrzałem się w ziemię
-eh... Wiesz po części to twoja winna- chłopak się zaśmiał
-niby gdzie tu moja wina? To ty mnie wczoraj pocałowałeś!
-no to nie wyglądaj tak ładnie to nie będę tak robić- zrobiłem się czerwony jak burak. Zasłoniłem twarz rękoma. Bosze czuje się teraz jak te typowe dziewczyny z anime i innych tego typu..
-słodko wyglądasz jak jesteś czerwony na twarzy
-p-przypierdole ci zaraz...- bosze serio weź mnie ktoś pomóż
-możesz mi przypierdolić tyle razy ile chcesz i tak nie zmienię zdania że wyglądasz słodko.- chłopak przybliżył się do mnie
-zachowujesz się jak ego top. A no tak jesteś nim..
-ej nie jestem ego topem, karzełku
-nie jestem karzełkiem!- zrobiłem obrażoną mnię.
-jesteś jesteś, słodkim wkurwionym karzełkiem- tobio rozczochrał mi włosy.
-nie prawda!- wystawiłem mu język a ten się tylko zasmiał. Na treningach jest na odwrót to on się bardziej jak dzieciak zachowuje a ja zawsze jestem poważny...
-ja tam wiem swoje- wzrószył ramionami.- a tak wogle to podobało ci się?- kageyama spoważniał i spojrzał na mnie
-ale co?- spojrzałem na niego.
-no wczorajszy pocałunek a co innego- jeszcze bardziej spaliłem buraka. Odwróciłem wzrok, spojrzałem w niebo
-może troche- spowrotem spojrzałem na niego
-to nie jest odpowiedź której oczekuje
-ale taką dostałeś i nie dramatyzuj- chłopak tylko się uśmiechnął i mnie pocałował, odwzajmniłem. Gdy oderwaliśmy się od siebie spojrzeliśmy na siebie i się oboje zaśmialismy. Jakby ktoś nas widział uznał by nas za debili
-to co? Jesteśmy teraz parą czy coś?..
-wychodzi na to że tak...- uśmiechnąłem się i spojrzałem w niebo. Czułem trochę ulugę ale też się bałem jak to dalej będzie bo wkońcu niby można by powiedzieć że jestem "gejem" co po częsci jest nie prawdą, bo jestem urodziny jako kobieta... Chuj z tym liczy się że tobio mnie zaakceptował nie zważając na to kim jestem. Martwi mnie reakcja shoyo gdy się dowie. Przypomniałem sobie że miałem wrócić do domu by zrobić coś do jedzenia dla rodzeństwa bo mama wyjechała spojrzałem na telefon była już prawie 15 jak szybko czas mija!
-kurwa!-szybko wstałem
-co się stało- czarno włosy również wstał
-moja mama wczoraj wyjechała i miałem wrócic do domu by zrobić coś do jedzenia dla shoyo i natsu.
-spoko od prowadze cię do domu
-z chęcią ale lepiej żeby shoyo narazie nie wiedział... Wiesz o co mi chodzi. - usmechnałem się lekko zażenowany i załamany
-chociaż kawałek mogę- w sumie czemu nie zaczęliśmy iść w stronę domu. Kageyama złapał mnie za rękę. Teraz jakby pomysleć jakby Trixie to widziała by się jej odpalił syndrom shiperki, No ale cóż na razie nikt nie wie i niech tak zostanie.
Szliśmy tak sobie w przyjemnej ciszy, miałem kaptur na głowie i co chwilę się rozglądałem czy nikogo znajomego nie ma. W sumie trochę chyba z tym przesadzam ale co poradzę? Zawsze byłem super ostrożny (nie nie byłem). Dostaliśmy do rozdroża ma którym się mieliśmy rozdielić.
-czyli na razie nikomu nie mówimy?-tobio puścił moją dłoń
-tak. Jak na razie nikomu nie mówimy- uśmiechnąłem się i pocałowałem go szybko po czym zacząłem iść w swoim kierunku. Pomachałem mu na pożegnanie. Ja mam chłopaka!

°°°
Najdziwniejszy rozdiał jaki w życiu napisałam (nie czepiacie się błędów błagam)
922 słów

"ɴᴀ ᴢᴀᴡsᴢᴇ ᴘʀᴢʏ ᴛᴏʙɪᴇ" [ᴋᴀɢᴇʏᴀᴍᴀ x ʀʏɪᴏᴛᴀ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz