Minęło już parę dni od momentu, jak ja i Mal zostaliśmy parą. Czy czegoś więcej się o niej dowiedziałem? Nie. Czy mi to przeszkadzało? Nie. Dzisiaj jest dzień wolny od szkoły i moja dziewczyna chciała żebym poznał Jaya. Szczerze to trochę się go boję, więc poprosiłem Evie, żeby poszła ze mną na spotkanie. Po pewnym czasie byliśmy już na miejscu.
- Po co tutaj ta niebieska? - zapytała córka Diaboliny od razu, gdy nas ujrzała.
- Dla... Towarzystwa - odpowiedziałem niepewnie, a następnie zwróciłem wzrok na długowłosego.
- Nauczyłeś się chodzić? - zapytał, a ja tylko przełknąłem ślinę - Bo zawsze mogę ciebie nauczyć - zaśmiał się, szturchając mnie.
Tylko odwzajemniłem śmiech, również niepewnie.
- Dobra... Wystarczy - odezwała się Mal, a następnie do mnie podeszła i odciągnęła od córki Złej Królowej - Najpierw idziemy do kawiarni.
Tylko skinąłem głową i po chwili już byliśmy w danym budynku. Usiedliśmy przy jednych ze stolików. Mal i Jay wzięli sobie z jednych najmocniejszych kaw, a ja i Evie po wodzie. Czułem się drętwo i nieswojo. Co chwila czułem wzrok syna Jafara na sobie. Czułem, że za mną nie przepada.
- Ej Carlos, a może coś porobimy? - nagle się odezwał, więc błyskawicznie na niego spojrzałem.
- Niby co?
- Tam jest takie malutkie miejsce, gdzie ludzie urządzają sobie małe bitwy - wskazał głową na dany kącik, po drugiej stronie kawiarni - Co ty na to?
- Jay, żadnych bójek - powiedziała stanowczo moja dziewczyna.
- Więc twój chłopak to biedny, bezbronny szczeniak?
- Niech będzie - powiedziałem, a chłopak spojrzał na mnie zdziwiony - Zróbmy tutaj chaos.
- Carlos nie, nie pozwolę ci się bić - Mal złapała mnie za rękaw kurtki, a ja zwróciłem na nią wzrok.
- Mal, nie martw się. Wszystko będzie dobrze, a też chcę pokazać, że nie jestem biednym, bezbronnym szczeniakiem.
Fioletowowłosa już nic nie mówiąc puściła moją dłoń. Wiedziałem, że nie podoba jej się pomysł walki. Musiałem zawalczyć. Po chwili wraz z długowłosym weszliśmy na "ring". Bitwa się zaczęła. Ciągle to Jay wymierzał ciosy, a ja ich unikałem. Postanowiłem w końcu zadać cios, ale się nie udało. Brunet złapał mnie za przedramię, a następnie rzucił o ścianę. Wylądowałem na podłodze. Bolało. Powoli próbowałem wstać, ale syn Jafara zaczął mnie uderzać w klatkę piersiową. Bił mnie tak, a ja zacząłem czuć wielki ból. Nagle stara szafa by spadła na nas, jakby w ostatniej chwili Jay by mnie nie odsunął i oczywiście też siebie. Zdziwiony spojrzałem na Mal. Jej oczy błyszczały na zielono, ale po chwili już przestały. Dziewczyna wybiegła z kawiarni. Wybiegłem za nią.
![](https://img.wattpad.com/cover/365231094-288-k751818.jpg)
CZYTASZ
Marlos - In your darkness
FanfictionWszystko zaczęło się od pocałunku i ratunku. Czy białowłosy i fioletowowłosa się zaprzyjaźnią, a może i poczują coś więcej? Obrona, troska i ciemność. Czy pojawi się jasność? Tajemniczość i sekrety. Czy pojawi się prawda? Uczucia, rozterki i przemyś...