Rozdział 1

13 1 12
                                    

Spakowałam prędko wszystkie ubrania i potrzebne rzeczy do dość sporej walizki, którą dostałam kilka lat od taty i uciekłam z domu. Mama była w głębokim śnie i niemożliwe było to, aby miała się obudzić w najbliższym czasie. Przyznam szczerze, że nie traktowałam tej kobiety jak swoją mamę, ta funkcja nie była jej bliska. Traktowała mnie jak wroga, a nie własną córkę, więc ja również nie taktowałam jej jako rodzicielkę. A tata, on zmarł dwa lata temu w wypadku samochodowym. Wtedy wracał późno z pracy i ktoś wjechał mu w tył samochodu. Po jego wypadku mama zaczęła pić, biła mnie i wmawiała mi, że to wszystko przeze mnie, że tata harował, aby mi było jak najlepiej. W to nie wątpię, tata bardzo mnie kochał i traktował mnie jak największy skarb. Mama zaś dbała o mnie tylko do dnia wypadku, potem nie obchodziłam ją.

Dużej liczby przyjaciół nie mam. Mam jedną przyjaciółkę, jednak ona nie traktuje mnie poważnie. Nie mogę jej ufać, bo jest straszną gadułą i mogłaby opowiadać każdemu o moich problemach.

W holu domu złapałam dwie pary moich butów i jedne ubrałam na stopy, a drugie wzięłam w rękę. Złapałam również kurtkę z garderoby, w razie czego może się kiedyś przyda. Na szczęście mam już osiemnaście lat i mogłam wypisać się ze szkoły. Mam trochę oszczędności, gdyż często dorabiałam w kafejce niedaleko domu. Mam zaoszczędzone jakieś 200 dolarów, ale nie starczy mi to na długo. Muszę znaleźć sobie jakąś pracę i dom chociażby tymczasowy lub jakiś tani hotel.

Przed domem zastanowiłam się chwilę nad tym, w którą stronę ruszyć. Ruszyłam ostatecznie w stronę parku, który leży obok lasu. Ja mieszkam na przybrzeżach Nowego Orleanu w dzielnicy Belle Chasse. Nowy Orlean nie jest najbezpieczniejszym miastem, ale to zależy od dzielnic.

Po dojściu do parku było już kole trzeciej w nocy, a nie miałam dziś zamiaru pójść spać. W tym parku blisko lasu nie jest najbezpieczniej, no bo jednak może coś wyskoczyć i cię porwać, odurzyć czymś, bądź okraść. Ja zdecydowanie za dużo naoglądałam się horrorów by chcieć to teraz przeżyć. Cały czas się rozglądałam za siebie i byłam bardzo niespokojna. Cały czas słyszałam szelesty liści oraz krzaków. W między czasie przeglądałam telefon i przeróżne media społecznościowe. Moje jasne blond, wręcz białe jak filiżanka włosy powiewały w rytm wiatru.

Usłyszałam szelest i gwałtownie obróciłam głowę. Zauważyłam dwie sylwetki postaci, jedną, wysoką przyciskającą drugą do wąskiego drzewa. Pierwsze zdanie, które przyszło mi do głowy: Tam jest morderca i właśnie dusi człowieka na moich oczach. Jestem świadkiem morderstwa. Pierwsze co zrobiłam to wybrałam numer alarmowy i zadzwoniłam.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo moje życie zmieni się po zajściu tego zdarzenia.

Nagle czarna postać odwróciła głowę od ofiary i jego chłodne spojrzenie spoczęło na mnie. Zbliżał się powoli do mnie, a ja nie wiedziałam dokładnie co robić. Wpatrywałam się w czerwone oczy tego mężczyzny.

- Wycofaj zgłoszenie! - krzyknął niesamowicie zdenerwowany. Jego głos był ostry, stanowczy i pobawiony jakichkolwiek uczuć. Przestraszyłam się i zrobiłam to co kazał. - Skoro już widziałaś kim jestem nie mogę Cię tutaj tak zostawić. Wracasz ze mną - postanowił. Mam mieszkać z mordercą?

- Nie - powiedziałam stanowczo. Nikt nie ma prawa mi rozkazywać. Chłopak podszedł jeszcze bliżej i złapał mój nadgarstek, tak mocno, że aż syknęłam z bólu. - Nie zmusisz mnie do tego! Nie będę mieszkać z mordercą! - zacisnął swoją dłoń na moim nadgarstku jeszcze mocniej niż wcześniej. - Kim Ty w ogóle jesteś?!

- Twoim koszmarem - wyszeptał. Te słowa z jego ust brzmiały bardziej groźnie niż z ust nastolatka. Strzelam, że ma ponad 20 lat. - Tam wisi zabity przeze mnie człowiek. - wskazał. - Zaraz Ty możesz skończyć tak samo jak on, a Ty wciąż mi się stawiasz. Nie ułatwiłaś mi zadania, to teraz chociaż go nie utrudniaj.

Her Blood Tasted BestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz