XVI

52 4 8
                                    

Anakin pov:

Dumałem nad sensem świata. Bycie świadkiem przemiany bohatera wyzwoliło we mnie wiele refleksji. Dawniej Harry - kobieciarz. Teraz Szczepan - dostojna kobyła. A był dopiero czwartek.

-Na mnie już czas - powiedział Panekin.
Wyglądał tak:

-Żegnaj brachu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Żegnaj brachu

Nie będę za nim tęsknić.

Nagle nadbiegły trzy jeże. A potem postać w kapturze. Założyła mi worek na głowę, a ja za późno zareagowałem bo rozproszył mnie drugi jeż. Potem była tylko ciemność.

Y'n pov:

To był fajny dzień. Nigdy nie jadłam takich dobrych gofrów. W sumie to kiedyś jadłam lepsze. A no i Chochoł mi się oświadczył. Lubię atencję.

-Y'n zrobimy sobie wesele

-Masz rację

Jeszcze więcej atencji.

-Muszę zacząć wybierać suknię. A ty garnitur

-Ja nic nie Muszę - odpowiedział Maciej - Ja tylko mogę

Jaki z niego filozof! Anakin też był filozofem. Dawno go nie widziałam.

-Zapraszasz swojego ex na nasz ślub?

-Którego?

-Wszystkich

-Nie no co ty. Nie zmieściliby się.

-Mamy dużą sale

-A no to zaproszę

Lubię zamieszanie.

-Widzisz na wszystko jest rozwiązanie

-Ale potrzebujemy też stajni, przecież Świętopełk jest teraz koniem

-Harry też

-Serio?

-Louis mi powiedział

Był mądry. Zawsze o wszystkim wiedział.

Zagrzmiało. Chyba burza będzie.

-Chyba burza będzie

-Chyba tak

-Chodźmy do domu

-Ok

Poszliśmy do domu. Wyglądał tak:

 Wyglądał tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Anakin pov:

Wypadłem z worka na podłogę. Skandaliczne traktowanie.

-Skandaliczne traktowanie! - krzyknąłem wymachując rękami na podłodze

Już dawno odkryłem że dramatyzm jest odpowiedzią. Teraz też odpowiedział. Podniesiono mnie i posadzono na jakimś fotelu. Wygodny był, chociaż osobiście wolę satynowe obicia.

-Zostałeś porwany - odezwała się zakapturzona postać

Teraz wszystko miało sens. Sam bym się tego nie domyślił. Zawsze byłem słaby z myślenia przyczynowo-skutkowego.

-Kim jesteś tajemniczy oprawco?

-Mam wiele imion

Ale denerwujący człowiek. Nie może się poprostu przedstawić? Wywróciłem oczami aby zasygnalizować swoją pogardę.

-Gardzisz mną - w jego głosie usłyszałem rozbawienie

-Tak

-Nie pyskuj, to ja tu dyktuje warunki

-Mi nic nie dyktujesz. Pewnie jesteś brzydki i dlatego chowasz się za tym kapturem

-Tak myślisz?

-Tak - machnąłem włosami aby okazać pewność siebie

-No to sam zobacz.... - to mówiąc mój porywacz zaczął zdejmować kaptur

Napięcie rosło, bo zdejmował go bardzo powoli. Rozsiadł się przede mną na krześle, po czym wreszcie odsłonił swoje oblicze.
To co zobaczyłem było bardziej przerażające niż mogłem się spodziewać. To nie był zwykły porywacz.
Ani nawet niezwykły porywacz.
Słyszałem o nim w legendach, nie sądziłem, że może być prawdziwym....
A jednak.
Przede mną siedział on:

~Hejka kochani, bardzo się cieszę się że powieść wam się podoba! W tym tygodniu rozdziały będą się pojawiały codziennie, bo tak! Pamiętajcie żeby zostawiać komentarze i polecać znajomym, chcę poznać wasze opinie! xoxo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~Hejka kochani, bardzo się cieszę się że powieść wam się podoba! W tym tygodniu rozdziały będą się pojawiały codziennie, bo tak! Pamiętajcie żeby zostawiać komentarze i polecać znajomym, chcę poznać wasze opinie! xoxo

różowa miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz