Rozdział 3-pierwsze dzień

3 0 0
                                    

Przyglądałam się w lustrze,nie wiedząc czy mundurek mi pasuje. Nigdy ich nie miałam w takim kolorze więc dziwnie się czułam. Dostałam czerwoną spódnicę w kratkę i czarną koszule z czarną marynarką . Alija dostała go w kolorze fioletu i czerni . Wiem,że są jeszcze w kolorze pomarańczy i czerni ,szaro-czarnego oraz granatowo- czarne. Axel miał szaro-czarny,Zeyden miał granatowo-czarny za to Xavier miał go w tym samym kolorze co ja. Widziałam to bo wysyłali nam zdjęcia z samego rana.

-Nie wiem-stęknęłam i poleciałam do tyły na łóżko.

-Czego nie wiesz?-zapytała lekko rozbawiona Ali.

-Wszystkiego-przykryłam twarz dłońmi-nie psuje mi mundurek.

-Pasuje-pocieszyła mnie.

-Wcale nie.

-Dobra,musimy iść-dziewczyna wstała z łóżka.

Westchnęłam i również się podniosłam.

Z nie chęcią wsunęłam na nogi trampki

-Nie pasuje-mruknęłam pod nosem.

Szłyśmy przez korytarz na zajęcia z magii roślinnej z profesor Anastazją.

Jednak nie zbyt dobrze zapamiętałyśmy plan bo,korytarze były puste,ponieważ lekcje zaczynają się o dziewiątej a nie o dziewiątej dwadzieścia.Zaczęłyśmy biec w stronę sali jednak bez skutku bo i tak byłyśmy spóźnione.

-Dzień...dobry-powiedziałyśmy zdyszane wchodząc na salę.

Jest ona bardzo duża z ławkami po obu stronach,na górze i dole,nie ma tutaj wogóle kwiatów,ale w co nie których miejscach zwisa bluszcz.

-Jak miło,że przyszłyście-powiedziała nauczycielka z sarkazmem wyczuwalnym na kilometr.

-Nie zobaczyłyśmy godziny i nie mogłyśmy....

-Już wystarczy,siadajcie na miejscach-przerwała nam.

Od razu usiadłyśmy na miejscach i położyłyśmy podręczniki na ławce.

-Mamy pięciu nowych uczniów,Xaviera,Zeydena,Axela,Alije i Lię,ominęło was tylko rozpoczęcie więc nie macie co nadrabiać-powiedziała kobieta.

Wszyscy popatrzyli na nas,nie zbyt lubię być w centrum uwagi,oczywiście uwielbiam wygrywać i wtedy ja uwielbiam,ale nie lubię właśnie takich momentów jak ten.

Pośród wszystkich osób dostrzegłam grupkę tych dziewczyn co zagadały do nas na stołówce,zobaczyłam również jakiś chłopaków co ze sobą szepczą,jeden z nich nie brał udziału w rozmowie chociaż do niego też coś mówili,ale przyglądał się mnie.

Kilka razy przyłapałam go na rzucaniu mi spojrzeń,próbowałam go ignorować,ale niezbyt mi to wychodziło bo co chwile nawiązywałam z nim kontakt wzrokowy. Miał on mundurek w tych samych kolorach co ja, miał czarne spadnie i krawat oraz koszule w tym samym kolorze co ja spódnice.

Uwielbiam rośliny, więc lekcja bardzo mnie zaciekawiła,Anastazja mówiła oróżnych magicznych roślinach,żyjących na terenie szkoły.

-No dobrze,to koniec na dziś-powiedziała nauczycielka,gdy zadzwonił dzwonek.

Wszyscy od razu wyszli z klasy,razem z Aliją i chłopcami poszłam pochodzić po szkole przed kolejną lekcją.

-Gdzie idziemy?-zapytała blondynka.

-Może na dwór?-zaproponowałam.

-Może być-wzruszyli ramionami.

Nie do końca wiedzieliśmy gdzie iść,ale na korytarzu nie ma bardzo dużo rozwidleń,więc trafiliśmy.

Szliśmy przez hol,było tu bardzo dużo osób,dziwnie się czułam bo nie przyzwyczaiłam się do widoku tylu osób w tym miejscu.Przechodziliśmy przez miejsca w których nas jeszcze nigdy nie było,więc przynajmniej jeszcze pozwiedzaliśmy. Doszliśmy do dużych otwartych drzwi,prowadziły one na dwór. Wyszliśmy z budynku po schodkach. Podwórko było przepiękne,wszędzie były kwiaty oraz drzewa Nawet wielkość szkoły nie mogła się równać z wielkością dworu.

-Pięknie tu-obróciła się Ali zachwycona.

-Nie dobrze mi odtych wszystkich kolorów. Na korytarzach jest ich pełno,na dworzejest ich pełno,tylko w kiblu ich brakuje-mruknął Zeyden.

-Są piękne-odparłam.

-Zbyt kolorowe-powiedział Zeyden,jeszcze raz skanując otoczenie wzrokiem.

-A jakie mająbyć kwiaty,jak nie kolorowe-spojrzał na chłopaka rozbawiona jego reakcją.

-Wasza kłótnia jest nie zwykle fascynująca,ale musimy iść na lekcje-przerwał nam Xavier.

Szybko ruszyliśmy w stronę następnej sali,mieliśmy ochronę magi-cokolwiek to znaczy.

Stanęliśmy na korytarzu obok sali,tak reszta i czekaliśmy na dzwonek.

-Po lekcjach spotykamy się na dworze,pójdziemy wcześniej i znajdziemy jakieś odludne miejsce-szepną do mnie i Ali Axel.

-Po co?-zapytałam.

-Musimy wam coś pokazać,ten notatnik...-nie dokończył Axel bo do sali weszła nauczycielka.

-Dzień dobry,jestem profesor Lottie- przedstawiła się wysoka kobieta iusiadła za biurkiem-na lekcjach nauczycie się o przeszłości Galij.

Nauczycielka tłumaczyła nam temat,ale Eleonor podniosła rękę,a na jej twarzy pojawił się uśmieszek.

-O co chodzi-zapytała profesorka.

-A co jeśli ktoś nie pochodzi z naszej teraźniejszości?

Mina mi momentalnie zrzedła,bo doskonale wiedziałam o kim mówi.

-Mówisz o kimś konkretnym?-profesorka popatrzyła na nas i zaraz potem na nią.

-Nie.

-To ta odpowiedźw niczym ci nie pomoże,a teraz radze się skupić na temacie.

Naprawdę ją polubiłam,pierwszy raz ja widzę a już zdążyła zasłużyć namiano najlepszej nauczycielki. Prowadziła lekcje naprawdę interesująco i potrafiła rozpoznać,gdy ktoś jest złośliwy.

Uśmieszek z twarzy dziewczyny momentalnie zszedł,a zamiast tego była obrażona.


 Reszta lekcji minęła spokojnie. Razem z Ali miałam udać się dopokoju,ale przypomniało nam się,że miałyśmy spotkać się zchłopcami,więc zmieniłyśmy kierunek i ruszyłyśmy w stronę dworu.

Zaplątani w czasieWhere stories live. Discover now