Rozdział 3

4 0 0
                                    

Po tygodniu, po lekcjach umówiłam się z Luke’iem pod szkołą. Z tamtąd poszlismy razem na polanę w lesie, gdzie nikt by nas nie widział. Ścieżka przez las może i była troche spalona, ale na szczęście nie było jej widać od drogi, jednak ja dobrze wiedziałam gdzie iść. Całą droge przeszlismy w niezręcznej ciszy, w zasadzie nie wiem o czym mielibyśmy rozmawiać. W szkole nie rozmaiwaliśmy ze sobą, oczywiście opróch na chemii, na tej lekcji siedzieliśmy razem, pponieważ nauczycielka uwielbiała prace w parach i często musieliśmy być razem, więc przesiadłam się do niego na stałe.

W końcu dotarliśmy do centralnego punktu lasu, gdzie chłopak usiadł na trawie. Przez chwilę chciałam zrobić to samo jednak zorientowawszy się, że przecież wczoraj padało i ziemia pewnie dalej jest mokra, porzuciłam ten pomysł. Luke widział moje zawachanie więc wstał i zaczął powoli ruszać rękami nad ziemią. Z ziemi powoli wylatywały kropelki wody łącząc się w kulę unoszącą się tuż pod rękami chłopaka. Kiedy zemia wkońcu stała się jaśniejsza, świadcząc o tym, że wyschła, chłopak wykonał zamaszysty ruch i kula wody poleciała daleko w bok gdzie rozbiła się o drzewo. Patrzyłam wtamto miejsce szeroko otwartymi oczami, jednak w końcu usiadłam na suchej już ziemi obok siedzącego znowu Luke’a.

-Każda tak reaguje- zaśmiał się

-Serio? - zdziwiłam się, myślałam że moce powinny zostać w ukryciu

-Nie. Żartowałem. Nikomu nie można mówić o mocach, ponieważ mógłby się o tym dowiedzieć ktoś kto chciałby to nam odebrać.

-Już myślałam, że się tym chwalisz.

-Nie no, to  zbyt niebezpieczne. Pozatym, komu miałbym o tym mówić?

-To ty nie masz żadnych znajomych? W sensie... W szkole z nikim nie gadasz ale myślałam że masz kogoś poza nią. - zrobiło mi się go przykro

-Nikogo, ludzie są fałszywi. Udają przyjaciół tylko po to by mieć jakieś korzyści z tej znajomości.

-Ale przecież nie każdy taki jest...

-Może i nie, ale ja trafiam tylko na fałszywych ludzi. - zabolało, może i nie powiedział tego wprost o mnie, ale jednak... - Nie, czekaj. Nie o ciebie tu chodzi. Znaczy no... jeszcze się nie znamy tak dobrze ale wiem, że ty taka nie jesteś. - uśmiechnął się lekko po czym westchnał - A wracając do mocy to wiesz skąd to wszystko się wzieło? Bo po twojej reakcji tydzień temu, jestem pewien, że nie masz o niczym pojęcia.

-No w zasadzie to masz racje. Dostałam go od babci i jedyne co mi powiedziała to żebym znalazła Wodę, a potem... - pojedyńcza łza popłynęła mi po policzku

-I dlatego była u was karetka? A potem wybiegłaś zo domu? - pokiwałam głową- Okej... Dobra, to muszę zacząć historię od początku... Cztery przyjaciółki, w tym dwie z nich będące bliźniaczkami, kiedy były na spacerze, spotkała je burza. Zaczęły uciekać i wkońcu dobiegły do przeźroczystego kamienia, o który wszystkie się oparły. W pewnym momencie w kamień uderzył piorun. Momentalnie dskoczyły jednak zobaczyły, że...

-Czekaj - przerwałam mu – jak niby pioryn udeżył kilka centymetrów od nich a im się nic nie stało? Pioruny mają jakieś kilkadziesiąt tysięcy stopni! Przecież to powinno je tam spalić!

-Nie wiem. Magia. Innego wyjaśnienia nie widzę. Wracając do histori... Przyjaciółki zobaczyły, że w kamieniu tańczą kolorowe plamy: zielone, białe, niebieskie i czerwone. Zaciekawione przyłożyły ręce do kamieńia i poczuły dreszcze przechodzące przez całe ich ciało. Kiedy sie odsunęły zobaczyły na ziemi cztery odłamki kamienia i każdy miał inny kolor. Ostatecznie stwierdziły, że je sobie poprostu wezmą, bo czemu nie? No i jeden z kamieni masz ty na pierścionku, a ja jeden na bransolecie.

-A co z tymi dwoma pozostałymi?

-Nie mam pojęcia. Gdy tata mi to opowiadał to powiedział, że ani on, ani dziadek, ani ojciec dziadka, i tak dalej nie widzieli nigdy nikogo z zielonym i białym kamieniem. Nie wiadomo czy kamienie zaginęły, czy ktoś dalej ich uzywa ale my o tym nie wiemy...

-Okej... Jeszcze jedno pytanie, dlaczego dopiero teraz zaczęłam mieć ta moc?

-Nie wiem czy zauważyłaś ale w emocjonujących momentach on lśnił.

-No... tak. Ale babcia mi mówiła, że to dlatego, że on jakby poznaje właściciela? Czy jakoś tak?

-No tak. A tego dnia... Mmmm... -zawachał się- Śmierć jest bardzo emocjonującym momentem więc wtedy ta moc się aktywowała.

Luke powyjaśniał mi jeszcze kilka innych rzeczy i  zrobił mały pokaz swoich mocy. Wkońcu stwierdził, że pokaże mi jak na początek wyparowywać wodę. Swoją mocą stworzył małą kałużę i kazał mi kucnąć. Ustawił moje ręce dziesięć centymetrów nad wodą, równolegle do niej i zaczą mi tłumaczyć wszystko, najpierw miałam zamknąć oczy, by być bardziej skupiona, potem wyobrazić sobie, że pod moimi rękami zaczyna tworzyć się mała ciepła, wilgotna chmórka, która przelatuje mi przez palce. Musiałam być skupiona co było strasznie trudne gdy tak patrzył mi na ręce.

-Luke, mógłbyś się odsunąć? - zapytałam a on szybko to zrobił
Spróbowałam znowu. Dalej nic. Wdech... Wydech... Jeszcze raz. Zamknęłam oczy skupiając się coraz bardziej na kałuży. Moje ręce powoli zaczynały się robić coraz cieplejsze, jednak nie tak że mnie pażyło, tylko było to takie przyjemne ciepło. Po chwili poczułam pod palcami wilgotną parę i delikatnie otworzyłam oczy. Pod moimi rękami stworzyła się mała chmórka, która przelatywała mi przez palce, i wyglądało to tak jakbym trzymała ręce nad gotującą się wodą w czajniku z którego wydobywa się para. Niespodziewanie trawa pod moimi rękami nagle uschła, dopiero wtedy przestałam.

Luke, nie wiedział nic o mojej mocy, ponieważ on zajmował się Wodą, jednak starał mi się pomóc jak najbardziej. Dopiero za jedenastym razem (tak, liczyłam to) udało mi się jedynie wyparowac wodę z ziemi bez naruszania niczego innego. Zrobiłam tak jeszcze z dwa razy i razem usiedlismy na suchej trawie. Chłopak dużo opowiadał mi o tym jak jego ojciec uczył go posługiwać się mocami i niektóre historie były naprawdę zabawne. Jedna historia, którą mi opowiadał była szczególnie ciekawa.

***

“Tego dnia byłem szczególnie wkużony na ludzi w szkole, nigdy ich nie lubiłem jednak tym razem to przesadzili. Miałem robić pracę grupową na geografię o Brazylii razem z tą blondyną Leilą, jej chłopakiem Mike’em i jej przyjaciółką Marthą. Nie moglismy się zgadać -chociaż jestem pewien, że oni nawet nie próbowali się ze mną porozumieć- i ostatecznie wyszło na to, że to ja zrobiłem całą prezentację, którą wysłałem im dzień wcześniej. Świetnie nauczyli się ją prezentować, i to jeszcze tak, że nie pozwalali mi dojść do głosu. Nauczyciel stwierdził, że skoro ja nic nie mówiłem to pewnie się nie przygotowałem.

-Prosze pana, my próbowaliśmy się z nim skontaktować jednak zawsze jak do niego pisaliśmy to on zostawiał nas na odczytanym, jak chcieliśmy do niego podejść w szkole, on uciekał. Ostatecznie musieliśmy zrobić wszystko sami - mówiła Leila, i przyznam że brzmiała bardzo przekonująco, jednak ja znałem prawdę.

Próbowałem się bronić jednak oni byli przeciwko mnie i nauczyciel ostatecznie uwierzył im. Co z tego że przespałem tylko godzinę próbując zrobić tą prezentację i nauczyć się ją prezentować? Co z tego, jeśli to z NIMI miałem robić ten projekt.

Po lekcjach byłem tak na nich wkurzony, a że jeszcze nie kontrolowałem dobrze swoich mocy, to poszedłem do łazienki szkolnej w której było okno i widziałem stamtąd wychodzącą ze szkoły tą trójkę. Próbowałem stworzyć chmórę która by się nad nimi unosiła, jednak ostatecznie wyszło na to że zalałem szkołę. Do tej pory nie wiem jak to się stało, ale jednak.”

***

~~~
Ig @zaczytana.lexi

Ognista ŁzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz