1. Becca

6.2K 695 157
                                    

Wróciliśmy do domu.

Wiosenny semestr w Yarrow właśnie się rozpoczyna!

Jeśli macie Twittera - zostawcie swoje wrażenia pod hasztagiem:

#uncovermeLS

Czasami naprawdę, ale to naprawdę nie lubię samej siebie.

Dochodzę do tego wniosku tuż po przebudzeniu, kiedy rozglądam się dookoła, nie wiedząc, gdzie jestem, z kim ani jak się tu znalazłam. Głowa łupie mnie jak szalona, a w ustach mam Saharę, czuję na twarzy resztki zaschniętego starego makijażu i w dodatku jestem naga. Częściowo przykryta kołdrą, w obcym łóżku obok obcego faceta.

Nie chodzi nawet o to, że mam wielu partnerów. Nie widzę nic złego w otwartości seksualnej i uważam, że każdy powinien żyć tak, jak ma na to ochotę. Nie rusza mnie, kiedy ktoś na uczelni nazywa mnie dziwką ani gdy kolejny chłopak chwali się, że mnie zaliczył. Jak mogłabym reagować inaczej niż śmiechem, skoro oni nawet nie zdają sobie sprawy, że to ja zaliczam ich?

Za to bardzo nie lubię tego momentu. Braku kontroli. Budzenia się z dziurą w pamięci obok obcego gościa, którego później pewnie minę na uczelni i nawet nie będę znała jego imienia. Nie lubię w sobie tego, że potrzebuję wlać w siebie alkohol i pieprzyć się z przypadkowymi facetami, żeby być teraz i tutaj, a potem nawet tego nie pamiętam.

Oczywiście nie zawsze tak jest. Ale dzisiaj owszem.

Potrzebuję dłuższej chwili, żeby się zorientować, że obudziła mnie wibracja mojej komórki. Krzywię się, gdy tylko zerkam na wyświetlacz – to mama. Dzwoni do mnie od wczoraj i to dlatego tak ostro zabalowałam, aż skończyłam w łóżku z jakimś obcym facetem. Znowu.

Odrzucam połączenie, po czym powoli wygrzebuję się z łóżka. Mój wczorajszy przypadkowy partner seksualny przewraca się na drugi bok i zaczyna chrapać, więc bez wahania sięgam po moją leżącą na podłodze sukienkę i wciągam ją na gołe ciało. Na palcach przechodzę przez pokój, zgarniając także moje buty oraz torebkę, po czym uciekam na zewnątrz.

Rozpoznaję to miejsce, gdy tylko wychodzę na korytarz. Nadal jestem w domu bractwa, w którym wczoraj imprezowałam. Przynajmniej tyle pamiętam. Wiem, że był alkohol, tańczyłam z kimś, rozmawiałam i się śmiałam, lizałam się na kanapie w salonie... A potem ciemność. Niczego nie pamiętam, nie wiem nawet, czy było mi dobrze. Gdybym miała pewność, że było mi dobrze, może odszukałabym tego gościa i umówiła się z nim drugi raz, tym razem na trzeźwo, ale tak?

Nie zamierzam ryzykować.

Mój telefon dzwoni ponownie, gdy schodzę na parter. Wszędzie jest cicho i pusto, w salonie nadal panuje pobojowisko na imprezie, więc zakładam buty, przeczesuję włosy palcami i wychodzę na dwór. Mam na sobie jedynie złotą, obcisłą sukienkę bez ramiączek, a marcowy poranek jest wciąż chłodny, ale nie przejmuję się tym, zamawiając w aplikacji ubera. Dopiero potem spoglądam na godzinę i powiadomienia w telefonie.

Jest ósma rano, więc nic dziwnego, że wszyscy wciąż śpią. Za to na czacie z moimi współlokatorkami znajdują się wczorajsze i dzisiejsze nieprzeczytane przeze mnie wiadomości.

Becca: Zostaję na imprezie, wracajcie beze mnie

Arizona: Dobra, ale gdybyś potrzebowała pomocy albo towarzystwa, to pisz.

Arizona: W razie czego po ciebie wrócimy.

A potem jedna z dzisiejszego poranka:

Arizona: Beck, jak tam?

Uncover Me | TAY #3 | PREMIERA 08.10Where stories live. Discover now