Rozdział 4

72 8 2
                                        

Uwaga, fragment zawiera sceny seksualne, niebędące odpowiednie dla osób młodszych. Czytasz na własną odpowiedzialność!

Viv zaczęła całować go jeszcze namiętnej niż wcześniej, a po chwili położyła się na nim. Vox nadal ją przytulał i oddawał pocałunki. Jego oczy były zamknięte, gdy ją całował. Wypuścił powietrze. Sprawiło to, że jeszcze bardziej się zarumienił. Na chwilę otworzył oczy, lecz potem znów je zamknął i kontynuował to, co zaczął. Nagle zdecydowanym ruchem wziął ją na ręce, nie przestając jej przy tym całować. Brunetce spodobało się to i miała już zamiar zająć się czymś więcej, ale nagle zaczął padać deszcz

- Och... Pogoda nam nie sprzyja - zmarszczyła brwi.

Vox zatrzymał się na chwilę, gdy zaczęło padać.

- Cholera. - spojrzał w niebo, następnie jego oczy z powrotem skierowały się na jej twarz. - Tak. Wygląda na to, że nie będziemy mogli tutaj zrobić czegoś więcej.

- Mam pomysł.

Vox uniósł zaciekawioną brew, czekając na wygłoszenie planu.

- Może powinniśmy pojechać do hotelu w którym aktualnie nocuję? Dokończymy to co zaczęliśmy... -  odgarnęła włosy z własnej twarzy.

Vox popatrzył na nią, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.

- W rzeczy samej, dość niesamowity pomysł.

Wstał i podał dziewczynie rękę, aby również mogła wstać. Trzymając się za ręce, ruszyli w stronę hotelu. Vox obawiał się, że znajdą się w znienawidzonym przez niego Hazbin Hotelu, nie mógł sobie jednak pozwolić na zmarnowanie takiej szansy

* * *

- Witam w moim apartamencie - odezwała się zaczepnie Viv.

Vox rozejrzał się po pomieszczeniu przypominającym bardziej jakąś graciarnię niż pokój hotelowy.

- To bardzo... Emmm, nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa...

- Oszczędź sobie tych uprzejmości - Viv spojrzała na jego spodnie.

Speszył się trochę, nie wiedząc jak się zachować, ale usta Viv na jego szyi uspokoiły go. Brakowało mu tej... bliskości, nigdy z żadną nie spał...


- Na pewno wiesz, co robisz? - szepnął Vox flirciarsko.

Wtedy Viv zaprowadziła go do drugiego pokoju, który wyglądał jak sala tortur (tych przyjemnych oczywiście). Pchnęła Voxa na łóżku, a sama zgasiła światło i położyła się na nim. Było przyjemnie cicho, gdy zaczęli się agresywnie całować, a ręka Voxa powędrowała pod koszulkę Viv. Szybkim ruchem rozerwał jej bluzkę i zaczął ekscytować się rozkoszą. Viv nie czekała i przesunęła się niżej. Rozpięła jego spodnie, a jej oczom ukazał się on. Stał. Viv przystąpiła do działania, a wtedy on nie wytrzymał i po chwili była już biała. Teraz to Vox zaczął dobierać się do jej dołu. Pozwoliła mu na to, a kilka minut później słychać było tylko odgłosy stękania i sapania. Po chwili wstała pozostawiając Voxa z niedosytem. Poszła po coś do sąsiedniego pokoju i już po chwili stała w drzwiach w stroju bardzo skąpym, obroży na szyi, z szampanem w jednej ręce i batem w drugiej.

- Więc lubisz na ostro?

Po chwili przyjemności Vox napił się prosto z gwintu.

- Chcesz? - zapytał

- Nie, dzięki.

Vox był lekko zdezorientowany, ale nie przejął się tym za bardzo. Zaciągnął jeszcze 2 razy, po czym wrócili do pieszczot. Kilkanaście minut później Voxa zaczęła boleć głowa i poczuł, że jest mu niedobrze.

- Idę do łazienki... za...raz wraca...m - nie wiedział co się z nim dzieje.

- Jesteś zbyt pijany. Pójdę z tobą. - zaproponowała.

Vox nie odpowiedział, bo skupiał się na tym, by nie stracić gruntu pod nogami. Gdy już miał otwierać drzwi do łazienki, runął bezwładnie na podłogę. Wtedy do niego dotarło.

- Coś... ty mi.... - walczył uparcie ze zmęczeniem - dosyp........ - nie dokończył, bo stracił przytomność.

My Overlord  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz