Stała z boku, obserwując jak Voxa otaczają paparazzi. Tak wiele błysków, tyle świateł. Krzyki reporterów dawały jej się we znaki. Bolała ją głowa, to było okropne, myślała, że zaraz zemdleje.
- Odwal się ode mnie! - warknął Vox do jednego z reporterów. - Nie mam czasu na takie pierdoły!
Vox burknął, próbując pozbyć się paparazzi i do bólu irytujących ludzi. Odszedł, przepychając się przez tłum, by dotrzeć do hotelu. Nikt nie odważył się za nim pójść... Poza nią.
- W końcu trochę spokoju... - Vox przerwał nagle i spojrzał na nią z dezaprobatą. - Hmm, no tak, jestem Vox, na pewno mnie znasz - odrzekł z wyraźną wyższością - A ty to...?
- Nie udawaj Vox. Przecież wiesz, że dobrze się znamy!
Vox był lekko zaskoczony. Parsknął śmiechem, przewrócił oczyma, po czy dodał.
- "Dobrze się znamy"!? - Vox nie mógł powstrzymać się od śmiechu - Przepraszam za zachowanie, ale kim ty do cholery jesteś?!
- Znamy się od stuleci. Ty masz sklerozę, czy co?
Vox spojrzał na nią, unosząc brwi i wybuchł ironicznym śmiechem.
- Więc jesteś po prostu przypadkową osobą, która nazywa mnie "przyjacielem"? Jakież to żałosne... Ty mówisz na poważnie?
- Vox, ja nie kłamię. Mówię poważnie, nie pamiętasz mnie?
Vox przewrócił oczami. Najwyraźniej nie pamiętał ani jednej rzeczy, która mogła wydarzyć się między nimi w przeszłości... Jednak zachował tę myśl dla siebie.
- Czy ty jesteś naćpany?
Vox uśmiechnął się pod nosem, i żartobliwie powiedział.
- A co, jeśli tak?
- Cóż, w takim razie, mogę uznać, że tak jest...
Znów zaczął śmiać się w niebogłosy.
- Szczerze, to myślałem, że zapytasz mnie o kolejne dziwne rzeczy. A teraz wyjaśnijmy sobie wszystko na poważnie. - podkreślił - Kim ty jesteś, czego ode mnie chcesz i co cię to wszystko obchodzi?!
- Nie mogę uwierzyć, że już zapomniałeś. To ja, Viv, a to jest moje nowe wcielenie, cwelu.
Vox musiał wcisnąć pauzę, ponieważ wiadomość jeszcze do niego nie dotarła. Po chwili jednak uświadomił sobie, co się wydarzyło.
- Viv? Przecież ty nie żyjesz.
- Cóż~, ci egzorcyści nie są zbyt mądrzy. A ty, musisz się jeszcze wiele nauczyć o grzechach... Może mam Ci jeszcze przypomnieć, że jestem...?
Nie zdążyła dokończyć, bo Vox przerwał jej nagle z poirytowaniem.
- Nie musisz. Aż tak głupi nie jestem.