Rozdział 2

84 10 3
                                    

- Idziemy do baru?

- Chętnie...

Vox zadrwił, widocznie niezainteresowany.

- Będziemy się dobrze bawić - dodał.

* * *

- Co dla Pana? - zapytała barmanka.

- Hmm, zdecydowanie kufel piwa.

- A dla Pani?

- To samo - odpowiedziała zamyślona.

Vox uśmiechnął się pod nosem, nagle zainteresowany jej osobą, ale zrobił to bardzo dyskretnie, prawie nie pokazując tego po sobie.

Po kolejnych kuflach ona i Vox, byli już wystarczająco upicie, by czuć się przy sobie swobodnie, na tyle, że totalnie bez powodu zapytała

- Jak robota?

Vox przechylił głowę.

- Moja praca? Jest... - nie umiał znaleźć odpowiednich słów - ...w porządku. - zmarszczuł lekko brwi.

- Nie wyglądasz jakby wszystko było "w porządku". - wpatrywała się w jego oczy.

- Teraz nie jest zbyt fajnie. - uciął krótko.

- Mogę jakoś pomóc?

Vox parsknął śmiechem.

- Ty? Pomożesz mi?

Przerwał, po czym wziął łyk piwa.

- Jak niby chcesz to zrobić?

- Cóż, zależy w czym problem. Ale jeśli już na prawdę będziesz potrzebował pomocy, to wiesz do kogo iść.

Złapała go za rękę, gdy najmniej się tego spodziewał, ale on zarumienił się i natychmiast ją wyrwał.

- Nie, dzięki. I dlaczego łapiesz mnie za rękę w ten sposób?! - drażnił się nieco zawstydzony.

Opuściła rękę z lekką złością

- Och, przepraszam Jaśnie Pana, chciałam tylko pomóc! - warknęła i odwróciła się na pięcie.

Vox zachichotał. Wyglądał na rozbawionego, mimo zaistniałej sytuacji. Uśmiechnął się i ponownie chwycił jej dłoń, trzymając ją nieruchomo.

- Ach, nie złość się. Tylko się z tobą droczyłem. Chociaż to bardzo urocze, nie możesz mi pomóc. Jest jeden, mały problem...

- Jaki problem?

- Taki...

Vox nagle przyciągnął ją do siebie i niespodziewanie pocałował w policzek. Stała w szoku, ale nie próbowała zakończyć tego, co się właśnie działo. Vox tylko wpatrywał się w jej oczy i czekał na reakcję. Uśmiechnął się. Nie miała zamiaru ukrywać, że jej się to podoba. Zarumieniła się i dodała

- Co to miało być?

Vox nic nie powiedział i ponownie pocałował ją w policzek. Potem odsunął się, zanim zaczął mówić.

- Muszę przyznać, że ta reakcja była dosyć... interesująca, delikatnie mówiąc - zamyślił się.

- Jeśli chcesz innej reakcji...

Wstała i podeszła do niego. Usiadła mu na kolana i powiedziała

- Proszę bardzo.

Nagle pocałowała go z wielką namiętnością. Oczy Voxa rozszerzyły się, jakby go to zaskoczyło, ale bez wahania odwzalemnił pocałunek. Spojrzał jej prosto w oczy, zanim się odsunął. Wyglądał na pełnego podziwu.

- Muszę przyznać, że to było zbyt romantyczne, jak na ciebie, Viv. Od kiedy w taki sposób wyrażasz swoje uczucia?

Popatrzyła na zegarek

- Cholera... Muszę lecieć.

- Dokąd to?

Popatrzyła na niego z nieco poważnym wyrazem twarzy. Vox przechylił lekko głowę i spojrzał w dół, zamyślony. Potem podniósł wzrok i spojrzał jej prosto w oczy.

- Oczywiście... Może, moglibyśmy spędzić razem jutrzejszy wieczór?

Zaczęła o tym myśleć. Po chwili uśmiechnęła się i odpowiedziała

- Myślę, że jest to możliwe...

Vox patrzył na nią, gdy wychodziła. Z pewnością jutrzejszy wieczór będzie wyjątkowy. Myśląc o tym, Vox uśmiechnął się do siebie dyskretnie.

My Overlord  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz