Rozdział trzeci

275 10 4
                                    

-Kate czy ty naprawdę napisałaś do Olivera żeby po mnie przyjechał, co jest z tobą nie tak nawet nie wiesz jak bardzo nie zręcznie się czułam!-wykrzyczałam do telefonu.
-Ale-
-Nie ma żadnego ale Kate! To było okropne , powtarzam okropne!
-Wysłuchaj mnie.
-Dobrze wysłucham cię ale masz minutę.
-Nic nie pisałam ani nie dzwoniłam do Olivera przysięgam nawet nie znam jego numeru.
I w tym momencie mnie zatkało, i rzeczywiście przypomniało mi się że Kate nigdy nie miała numeru do niego.
-To wszystko robi się już pojebane.-westchnęłam.
-Chodźmy do baru dzisiaj rozluźnimy się i wogóle.
-Ale przecież mamy szesnaście lat nie wpuszczą nas.
-Chyba że pójdziemy tam z osiemnastolatkami.-Odrazu rozpoznałam jej przebiegły ton głosu i odrazu wiedziałam o co jej chodzi.
-Nie ma nawet takiej opcji.
-No dawaj co ci szkodzi nie przesadzaj.
-Nie wiem pomyślę o tym.

***
Wróciłam do domu trochę później niż zwykle , usłyszałam jakieś śmiechy z salonu i zobaczyłam że siedzi tam Oliver i jego przyjaciele.
-Co to ma być co oni tu robią!-powiedziałam głośno do Olivera.
-Wyluzuj ,nie przesadzaj to tylko małe spotkanie.
-Moja mama o tym wie?
-Nie.
-No to zaraz się dowie.
Wyciągnęłam telefon i już wybierałam numer do mamy a on podszedł do mnie i zabrał mi telefon.
-Oddaj mi go.-warknęłam na niego.
-Nie ma takiej opcji, nie będziesz na mnie znowu kablować.
Próbowałam wyrwać mój telefon ale on był znacznie wyższy , podniósł rękę do góry z moim telefonem a ja jak naiwna idiotka próbowałam go złapać.
-Ej Oliver a może przedstawisz nam tą piękną Pani.-powiedział jakiś jego kolega a ja lekko się zawstydziłam.
-Nie mów tak do niej.-usłyszałam głos Olivera który był ostry.
-Oddaj mi telefon muszę napisać do Kate.
-Myślisz że ci uwierzę? Pozatym powiedz mi co chcesz do niej napisać to ja to zrobię.
Wiedziałam że nie mam innego wyjścia więc powiedziałam mu.
-Napisz że o 18 ma po mnie przyjechać to razem się ogarniemy i pojedziemy.
Chłopak uniósł brwi.
-Podaj mi swoje hasło.
-Nie ma opcji nawet , że podam ci moje hasło, daj to sama odblokuje.
-Nie ważne już sam odblokowałem.
-Co , jak przecież nie mówiłam ci nigdy jakie mam hasło.
-Znam cię bardzo dobrze.- powiedział, a ja na to przewróciłam oczami.
-A tak pozatym to gdzie się wybierasz?- spytał się mnie nadopiekuńczo.
-Do baru a co cię to interesuję.
-Nie ma mowy że idziesz sama z tą twoją przyjaciółką do baru.
Co za beszczelny typ.
-Nie myśl sobie że będziesz mi rozkazywać.-prychnęłam.
-Ja nie myślę, ja to wiem.
-Nie idziesz do żadnego baru sama , wiesz jakie tam są oblechy , pozatym miałbym cię na sumieniu i Flo nie była by zadowolona że jej córka upiję się w trzy dupy.
Otworzyłam z szoku usta , nazwał moją mamę "Flo" co on sobie myśli, o nie ja tego tak nie zostawie.
-A wiesz co , zatrzymaj se ten telefon, tobie się bardziej przyda.
Odwróciłam się i zaczęłam iść po schodach , weszłam do swojego pokoju i zaczęłam szukać najważniejszych rzeczy, czyli plecaka , słuchawek i mojej deski.
Wzięłam to wszystko zeszłam na dół , zawiązałam buty , i gdy już miałam wychodzić poczułam że ktoś za mną stoi.
-Nie ma mowy że pojedziesz na tym czymś-wskazał na moją deskę- i nie ma mowy że idziesz do jakiegoś baru sama. Założył ręce na piersi a ja zeskanowałam go wzrokiem bo chłopak wyglądał naprawdę, dobrze.
-Idziemy z wami, też mamy ochotę się napić.
Nie sprzeciwiałam się bo i tak to by nic nie wskórało.
Wyszłam z domu i zaczęłam jechać na desce do domu Kate, za mną szli chłopcy, śmiali się i głośno gadali o czymś ja jechałam przed nimi na desce , jechałam dość wolno żeby się nie zgubili.
Zeszłam na chwilę z deski żeby zawiązać buta bo mi się znowu rozwiązał, schyliłam się , a przede mną ukazała się grupka jakiś starszych typów którzy byli napewno już wstawieni, w duchu modliłam się żeby mnie nie zauważyli.
Gdy wiązałam buta , poczułam jak ktoś dotyka mnie , odrazu się odwróciłam i zobaczyłam że była to ta grupka obleśnych typów.
-Zostaw mnie oblechu!-krzyknęłam a on popchnął mnie tak że poleciałam na ścianę jakiegoś domu.
-To co może się zabawimy.
Poczułam jak kręci mi się w głowie, nie wiedziałam co robić nagle straciłam język w gębie , poczułam tylko jak ktoś odrywa odemnie tego zboczeńca, ja natomiast poleciałam na dół siedziałam na chodniku nie wiedząc co się dzieje, zobaczyłam czarnowłosego który kucnął przy mnie , zaczął mówić jakieś nie zrozumiane dla mnie słowa , w pewnej sekundzie ocknęłam się z tego dziwnego i okropnego transu.
-Ciężko, c-ciężko mi oddychać.-powiedziałam i zaczęłam panikować.
-Spokojnie wszystko jest dobrze, weź głęboki wdech i wydech.-usłyszałam głos ale to nie był głos Olivera tylko jakiegoś jego kolegi, widziałam tylko jego mocne blond włosy i niebieskie oczy.
Wstałam i wiedziałam już co się dzieje, jakiś skurwiel chciał mnie zgwałcić, zobaczyłam że Oliver i ten zbok biją się więc odrazu tam podeszłam , oderwałam ich od siebie, stanęłam na przeciwko tego bezdomnego i uderzyłam go prosto w twarz ,potem kopnęłam go w brzuch i na koniec moje kolano wbiło mu się w żebro.
Odeszłam od niego i zaczęłam głębiej oddychać.
-Wow , laska lepiej się bije niż my.-usłyszałam jakiś nie znajomy głos. Był to zapewne kolega Olivera.
On tylko parsknął.
-Teraz to już naprawdę muszę iść się napić.-stwierdziłam po czym wzięłam deskę i zaczęłam dalej jechać do domu Kate.

RebelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz