Serce w bliznach

151 15 5
                                    

*Dwa miesiące później*

--LIA--

Dwa miesiące, tyle minęło odkąd zamieszkałam w Chicago. Odnalazłam się w tym mieście, zaczęłam całkiem nowe życie bez stresowe życie. Nigdy nie odczytałam wiadomości które do mnie pisał, każdego dnia wysyłał jedną długą wiadomość, i tak przez dwa miesiące, bałam się to przeczytać. Halton wysyłał mi pieniądze jednak nigdy ich nie tknęłam, moje konto bankowe zapewne miało sześć zer ale ja ich nie potrzebowałam, nie chciałam tego. Sama zarabiałam, pracowałam w kancelarii jako recepcjonistka wszystko się idealnie układało. Miałam cudownego przyjaciela Alexa który był zawsze dla mnie wsparciem, mieszkał ze mną a w złe dni poprawiał humor, był w stanie zmienić się w klauna abym się uśmiechnęła. Sam stracił swój dom więc teraz stara się być domem dla każdego, aby nikt nie poczuł się samotny. Miałam cudowną przyjaciółkę Millie także mieszkała z nami, czasami przychodził do nas jej chłopak Ethan. Wszystko było by idealnie gdyby on był obok, cały czas myślałam co u niego czy znalazł inną? Myśli o mnie? Alex bardzo pomagał mi wyczyścić myśli, robił wszystko abym zapomniała o nim, wiedział że gdy tylko o nim pomyślę miałam ochotę wrócić do Wielkiej Brytanii. Słyszałam że kancelaria w której pracuje jest jakaś nowo wybudowana, nie wiedziałam kto ją wybudował ale nie za bardzo mnie to interesowało, ważne że tam pracowałam.

-Czyżby kolejny pornol?-Rzucił Alex niemalże wbiegając do mojego pokoju, czytałam właśnie książkę a ten jak zawsze bez pukania. Chłopak skoczył na łóżko przez co prawie z niego spadłam.

-Nikt cię nie nauczył pukać?-Warknęłam zamykając książkę.-Co jakbym była nago?

-Też bym się rozebrał.-Blondyn puścił mi oczko a ja prychnęłam na jego zachowanie, spojrzałam w stronę biurka na którym leżał mój telefon, zawibrował podeszłam do niego patrząc na wyświetlacz. Kolejna wiadomość od Victora, przewróciłam oczami usuwając z ekranu powiadomienie.-Znowu on?

Kiwnęłam głową i włożyłam książkę na półkę.

-Jak jeszcze raz napiszę to dam mu solidnego kopa, pokażę ci.-Alex wstał z łóżka po czym zaczął jakoś dziwnie się gibać, zaśmiałam się głośno na jego jak to mówił "Solidnego kopa" aż wreszcie upadł z hukiem.

-Co tu się odpierdala!-Krzyknęła Millie wbiegając do pokoju, blondyn leżał na podłodze głośno się śmiejąc.-Alex, jeszcze kurwa raz będziesz się chwalił swoim niezłym kopem to ja ci zawalę mocniejszego.

Brunetka wystawiła w moją stronę list.

-Do ciebie, kurier przyniósł.-Wzięłam kartkę do ręki po czym wcisnęłam go do kieszeni.

-No chyba nie myślicie że przeczytam go przy was?-Westchnęłam widząc ich pogardliwe spojrzenie.  Uwielbiałam ich Duo. Chociaż nasze Trio też było niezłe.

--VICTOR--

Pieprzone, sześćdziesiąt cztery dni, tyle jej nie widziałem odkąd ją straciłem. Wiedziałem że to sprawka Haltona, dowiedział się o Lii i zmusił ją do wyboru. Jednak obawiałem się jednego, że powiedział jej za dużo. Każdego dnia pisałem jej jedną wiadomość która miała cztery tysiące słów, dla niektórych może to być dużo, jednak dla mnie było to i tak mało miałem ochotę napisać dłuższą wiadomość. Wysłałbym jej listy jednak nie znałem jej adresu, jej strata zainspirowała mnie do rozwijania się. Otworzyłem czternaście nowych kancelarii w przeróżnych krajach. Każdego dnia odkąd jej nie było chciałem skończyć ze sobą, codziennie wieczorami pasek wisiał na wiatraku próbowałem kilkanaście razy, jednak zawsze znajdował mnie Apollo. Pomagał mi, jako jedyny znał całą prawdę. Nienawidziłem siebie za to co jej zrobiłem, cały czas byłem w pieprzonej złotej klatce z której nie było wyjścia, próbowałem wszystkich sposobów. Nie da się. Miałem tylko nadzieję że jest jej lepiej beze mnie. Postanowiłem wyjechać z Wielkiej Brytanii za bardzo przypominał mi ją, wolałem USA miałem tam nawet kilka kancelarii.

--LIA--

Głęboko w szafie trzymałam jedyną rzecz która została po nim, bransoletkę Cartier. Bałam się ją nakładać, sama nie wiem czemu. Bardzo chciałam o nim zapomnieć nienawidziłam go, spowodował wypadek, nie przyznał się. Ciekawe co jeszcze ma za uszami.

-Kendall Jenner!-Zawołał Alex, uniosłam wzrok znad laptopa aby spojrzeć na Millie, dzisiaj Halloween a dziewczyna ubrała się za Kendall, oklepane.

-Ładny?

-Totalnie wyglądasz jak ona.-Powiedziałam zamykając laptopa.

-Teraz twoja kolej!-Krzyknął blondyn wskazując na mnie, przyznam że mój strój był dziwny. Kiwnęłam głową wstałam i szybkim krokiem ruszyłam do pokoju. Moim przebraniem była sexy wersja Draco Malfoya. Korzystałam z tego że wróciłam do blond włosów, ubrałam czarną krótka sukienkę i zaczesałam włosy do tyłu, nałożyłam soczewki i zrobiłam szybki makijaż. Spojrzałam w lustro i od razu się uśmiechnęłam się, wyglądałam jak on. Wyszłam z pokoju i wszystkie pary oczu powędrowały na mnie, przed chwilą przyszedł Ethan.

-Sexy Malfoy!-Millie słyszała o moich pomysłach na strój więc miała najłatwiej. Spojrzałam na Ethan'a który był przebrany za Mortiego z Ricka i Mortiego. Już wiedziałam że Alex będzie Rickiem, w sumie pasowało. Blondyn wstał i pobiegł do swojego pokoju przebrać się.

-Wiedziałaś że Williams jest w Stanach?-Zapytał Ethan poprawiając się na  fotelu, niemal wyplułam wodę którą piłam.

-Co kurwa?!-Krzyknęłam odkładając szklankę, od razu ruszyłam do sterty papierów które leżały na stoliku.-Nie kurwa, nie, nie.

Uklęknęłam przed papierami szukając tego jednego, zaczęłam nierówno oddychać szukając drżącymi rękoma dokumentu. Poczułam jak ktoś kładzie rękę na moim ramieniu jednak zignorowałam ją. Odrzuciłam papiery przez co rozleciały się po całym pokoju.

-Skąd to wiesz.-Warknęłam w jego stronę, nie poznawałam swojego głosu był obcy. Wstałam z kolan podchodząc do niego.

-Widziałem jego auto.

-Jest miliardy takich pierdolonych aut!-Panikowałam, nie mógł tu być, to wychodziło poza umowę z Haltonem, on nas kurwa zabije, dowie się.

-Co tu dzieje?-Zapytał Alex który wyszedł z pokoju, na sobie miał tylko dresy nie miał koszulki jednak nie ciągnęło mnie aby spojrzeć na jego tors. Jak tylko blondyn zobaczył mój stan podbiegł do mnie, osunęłam się delikatnie na ziemię a ten w ostatniej chwili złapał moją głowę abym nie uderzyła nią w podłogę.-Co wy jej powiedzieliście?!

-Williams jest w stanach.-Odpowiedziała mu Millie gdy ja miałam przed oczami mroczki. I już po chwili została czerń.

--ALEX--

-Lia!-Krzyknąłem uderzając delikatnie w jej policzki, zawsze robili tak w filmach. Kurwa ja chuja o medycynie wiedziałem.-Zróbcie coś no kurwa!

Millie przykucnęła obok mnie i Lii leżącej na moich kolanach, przyłożyła dwa palce do krtani dziewczyny. Po chuja. Japierdole było uważać na lekcjach. To co robiła najwyraźniej działo, chociaż nie wiem czy nie sprawdzała tętna. Blondynka uchyliła powieki oglądając wszystko dookoła, odetchnąłem z ulgą gdy zaczęła powoli wstawać.

-A teraz kurwa powiesz mi co jest grane.-Warknąłem wskazując na nią palcem, może jeszcze za szybko ale musiałem wiedzieć.

-Nic po prostu gorzej się poczułam, skończmy temat Victora proszę.-Słyszałem że gdy wymawiała jego imię jej głos drżał, kiwnąłem głową. Wstałem z podłogi i poszedłem kończyć swoje przebranie. Trzeba było jeszcze postawić włosy na żel, i posprejować na niebiesko, jak prawdziwy Rick. Bo przecież po stracie trzeba wzbić się w powietrze, nie można siedzieć bezczynnie. Było trudno i zawsze będzie, trzeba przełamać swoje granice.

NIE ZAPOMNIJ O GIWAZDCE!⭐️

Jak wam się podoba Alex, Ethan i Millie?

Jakie wrażenia po rozdziale?

The next lie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz