Witam was moi bracia, siostry oraz niezidentyfikowane obiekty latające na tym ziemskim padole, na którym przyszło nam żyć.
Poruszając temat problemów pomocy oraz ubezpieczeń społecznych zapewnianych przez państwo, podnosi się mówiąc szczerze dominująca naratywa, że jedynym rozwiązaniem jest przeznaczenie jeszcze większej ilości przymusowo zabranych pieniędzy, aby naprawić problem.
Motywuje ją wśród np. socjal demokratów lub zwolenników większości partii politycznych poczucie obowiązku.
Poczucie tego obowiązku pojawiać się może często wśród ludzi nie dających na te rzeczy dobrowolnie w ręce państwa lub nie wysyłający nadwyżek w składkach, a wolący zamiast tego zmusić pod groźbą pozbawienia wolności samych siebie i innych do płacenia. Pytanie brzmi: dlaczego więc ci ludzie nie zgadzają się ich dobrowolnie oddać na te cele skoro są tak ważne?
Może być też tak, że nie zdają sobie sprawy skąd te pieniądze są.
Być może, nie ufają tak naprawdę państwu, które chcą nakłonić do stosowania na nich przymusu w celu zwalczenia tej nie ufności wobec niego.
Przymus ten być może jest motywowany samą siłą dobrych intencji nie zastanawiając się przez chwilę nad jej skutkami lub myśląc o nich krótkowzrocznie, bez głębszych przemyśleń.
Dana sprawa staje się kwestią niepodważalną z powodu samych jej dobrych założeń.
Sprawa zwiększenia wydatków rządowych jest jedną z takich niepodważalnych wśród większości społeczeństwa kwestii. Sprzeciw wobec tych dobrych intencji wydaje się altruistycznemu społeczeństwu egocentryczny lub nie logiczny i prowadzący do złych skutków, przez sam, fakt, że jest on sprzeciwem wobec czegoś na pierwszy rzut oka dobrego.
Jednak nie jestem przeciwny zmniejszaniu państwowych wydatków na pomoc oraz ubezpieczenia społeczne, jestem tu nie tylko dla dobrych intencji, ale i skutków, dlatego jestem za ich całkowitą likwidacją.
Ponieważ proponuje bardziej etyczny w kwestii dobrowolności oraz efektywny system w celu pomocy przeciętnym ludziom oraz biedniejszym członkom społeczeństwa.
A jedynym warunkiem do spełnienia tej wizji jest wolne działanie ludzi w społeczeństwie bez uciążliwych barier, radzące sobie poprzez wzajemną pomoc lub charakterystyczną ludzką empatię.
Oczywiście wszystko bez interwencji państwa.Jednak skąd mogę wiedzieć, że to jest najlepsze rozwiązanie? W końcu nie zna się powszechnie przykładów działania takiego społeczeństwa w praktyce. Obejmowane jest często stanowisko, że przed państwem opiekuńczym nie istniała żadna rozbudowana sieć ubezpieczeń i pomocy społecznych.
Idąc za słowami niegdyś sławnego amerykańskiego polityka Thomas P. O'Neilla mówiącego o czasach przed państwem opiekuńczym:
„Ubezpieczenie zdrowotne nie wchodziło w rachubę. Dla osób starszych życie było pełne niepewności, zależności i przerażenia. Tylko nieliczni szczęśliwcy mieli emerytury. Nie było czegoś takiego jak ubezpieczenie społeczne"
Otóż cytowany polityk skłamał (szokujące), ponieważ takie sieci istniały i jak na swoje lata były bardzo rozbudowane. Tak, naprawdę, sektor prywatny zapewniał z powodzeniem sieć pomocy oraz ubezpieczeń społecznych efektywniej od samego państwa.
Jednak, aby to omówić musimy cofnąć się więc do czasów między wiekiem dziewiętnastym a dwudziestym do ery: stowarzyszeń braterskich.
CZYTASZ
Stowarzyszenia pomocy wzajemnej: Dlaczego nie potrzebujemy państwa opiekuńczego
No FicciónKrótka książka/esej o czasach sprzed ery państwa opiekuńczego, w którym cała pomoc była zapewniana nie tyle co dobrowolnie, ale z wzajemną korzyścią wszystkich stron zarówno pomagającej jak i potrzebującej. Kiedyś istniało pełno sieci pomocy wzajemn...