Prolog

6.2K 429 108
                                    

Aerith, sierpień 2015

Aerith balansowała na drżących nogach, wpatrując się w scenę, na którą padał delikatny, przygaszony strumień światła. Jej oczy były utkwione w chłopaku, który trzęsącymi się dłońmi obejmował mikrofon. Był skupiony, ale też zdenerwowany, co widziała w jego postawie. Zwykle wysoko uniesiona głowa, w tej chwili była opuszczona, oczy zamknięte a całe ciało przygarbione. Nie mogła oderwać od niego wzroku. Był tak uroczo zestresowany. Ale też pewny śpiewając o tym, kto jako pierwszy wszystko zakończy. Albo kto pierwszy wyciągnie dłoń po kompromis.

Oh, spaces between us, keep getting deeper.

It's harder to reach ya, even though I try.

Spaces between us, hold all our secrets.

Leaving us speechless, and I don't know why.

Jego głos był czysty, autentyczny i przekonujący. Śpiewał prosto z serca, które - jak doskonale wiedziała - było ogromne. I w całości należało do niej. Do drobnej nastolatki, która trzy lata wcześniej powiedziała: „Oczywiście! Chcę być twoją przyjaciółką!".

Dwa lata później przyznała, że bardzo go kocha. Wręcz z całego serca.

Ludzie na widowni byli zahipnotyzowani talentem, który właśnie został odkryty. Gdy ostatnie dźwięki melodii ucichły, na sali przez kilka sekund było cicho. Niemal upiornie. A potem w jednej sekundzie wszyscy podnieśli się ze swoich miejsc i zaczęli klaskać, wiwatować i gwizdać. Trójka jurorów, których widziała Aerith ze swojego miejsca również stała. Każdy był pod wrażeniem, bo jej chłopak posiadał niewyobrażalny talent.

Westley, bo tak miał na imię młody mężczyzna, który wywołał tę salwę przekręcił głowę na lewo. Jego oczy spotkały się z oczami Aerith i rozbłysły. Poruszając ustami, bezdźwięcznie wyszeptał „kocham cię", a ona odpowiedziała tym samym, dodatkowo rysując palcem wskazującym małe serduszko. Uśmiechnęli się do siebie jak dwójka zakochanych na zabój szczeniąt, którymi byli. Potem jego głowa wróciła do widowni, na której ani na moment nie zrobiło się cicho.

- Ja pierdzielę! - krzyknął w końcu jeden z jurorów, ucinając brawa i wiwaty. - Co to był za występ, dzieciaku!

- Myślę, że genialny, tak jednym słowem - odparła kobieta stojąca po prawej stronie mężczyzny. - Ile masz lat?

- Dziewiętnaście - odpowiedział grzecznie Westley.

- Masz niesamowity wokal - kontynuowała kobieta. - Rozpiętość twojego głosu jest zachwycająca. Nie sądziłam, że wybierzesz taki utwór i jeśli mam być całkowicie szczera, gdy usłyszałam pierwsze dźwięki podkładu, uznałam, że zrobisz sobie z nas żarty. Ale ta aranżacja? - Dramatycznie wciągnęła powietrze, a potem dla podkręcenia dramatyzmu powachlowała się dłonią. - Pokonałeś mnie.

- Nie tylko ciebie, Karen! Powiedz, skąd taki wybór? Dlaczego One Direction? Chcesz iść śladem tych chłopaków i odnieść międzynarodowy sukces?

- W zasadzie to nie. - Westley uniósł dłoń i położył ją na swoim karku. To był jego sposób na radzenie sobie z nieśmiałością, która dopadała go podczas śpiewania. - Moja dziewczyna jest fanką i zgłosiła mnie do przesłuchania. Spaces to jeden z jej ulubionych utworów, a ja chciałem ją zaskoczyć.

Jurorzy usiedli, widownia także. Aerith za to przygryzła wargę, bo była podekscytowana tym wyznaniem. Nie miała pojęcia, jaką piosenkę Westley wybierze na przesłuchanie i jej serce omal nie wyrwało jej się z piersi, gdy rozpoznała utwór. Jej mała obsesja na punkcie One Direction - a zwłaszcza pewnego przystojnego bruneta - zawsze delikatnie przeszkadzała jej chłopakowi. Dziewczyna uwielbiała się z nim drażnić, przesadnie wzdychając do piosenkarza. Takie przekomarzania zawsze kończyły się namiętnością i deklaracjami najgłębszej miłości, po których oboje czuli się spełnieni.

- Uważasz, że ta piosenka była dobrym wyborem? - zapytał juror, który do tej pory nie zabrał jeszcze głosu.

- Jasne - odparł bez zastanowienia Westley. - Jeśli sprawiłem tym radość mojej dziewczynie to nic innego się nie liczy. - Zerknął na nią przelotnie. - Wygląda na zachwyconą.

- Słyszycie drogie panie? Chłopak jest zajęty, możecie jedynie wzdychać do jego pięknego głosu. Czy twoja dziewczyna jest typem zazdrośnicy?

Chłopak uśmiechnął się szeroko.

- Nie, wie, że jest wszystkim, czego kiedykolwiek pragnąłem.

Wiedziała. Niczego nie była bardziej pewna niż tego, jak bardzo Westley ją kochał. Udowadniał jej to każdego dnia najdrobniejszymi gestami. Na przykład tym wyjątkowym uśmiechem, który zarezerwował tylko dla niej - gdy jego oczy błyszczały, a twarz emanowała nieśmiałością i jednocześnie obezwładniającą pewnością siebie. Ten kontrast zawsze wprawiał ją w euforię.

- Jesteś przesłodki, Westley - rozmarzyła się kobieta siedząca za stolikiem. - Myślę, że nie będziemy cię już męczyć pytaniami. To, że przechodzisz dalej jest, mam nadzieję, dla wszystkich oczywiste.

- Zdecydowanie - poparli dwaj pozostali jurorzy.

Na widowni znów rozbrzmiały gromkie brawa i wiwaty. Westley ukłonił się głęboko, posłał kilka całusów w kierunku ludzi i już swobodnym krokiem skierował się na prowizoryczną poczekalnię, gdzie stała Aerith. Nim zdążyła go pochwalić, on już trzymał jej rozgrzane policzki w dłoniach i całował jej usta. Bez opamiętania i z całkowitym oddaniem. Miłość, którą czuła za każdym razem, gdy ją dotykał była nie do opisania.

Westley sprawiał, że czuła się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.

- Byłeś doskonały - wyszeptała, pociągając za przydługie kosmyki na jego karku. - Kocham cię.

- Nie bardziej niż ja kocham ciebie.

__________

Start: CZERWIEC

Twitter: #MelodiaTesknotyfem


Mam nadzieję, że Wam się spodoba, see ya soon

Melodia tęsknotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz