Idąc ścieżką prowadzącą do klubu za garażami rozglądałam się dookoła siebie. Miałam wrażenie, że ktoś uciążliwie na mnie patrzy. Widziałam tylko mojego brata podążającego za ma który całą swoją uwagę skupił na telefonie. Zignorowałam to uczucie i ruszyłam do moich przyjaciół którzy stali obok wejścia.
-No wreszcie!-westchnął Devon i obiło mnie ramieniem.-Miałaś być jakieś 15 minut temu.
-Bardziej dziwi mnie to, że wy nie jesteście spóźnieni.-zaśmiał się mój brat, który nas wyminął i wszedł do środka.
Nie mówiąc nic poszliśmy za nim. I dzięki Bogu bo nie miałam zamiaru spędzić więcej niż było to koniecznie na dworze. Po wejściu uderzył mnie smród potu i alkoholu. Szliśmy przez korytarz, z którego już dobiegały nas dźwięki muzyki Party Rock Anthem. Weszliśmy do pomieszczenia gdzie bawili się inni ludzie. Jedni tańczyli inny pili przy barze. Impreza wydawała się niezła zważywszy na to, że to byli ludzie których znałam a nie jacyś przypadkowi z ulicy. Przeciskaliśmy się pomiędzy ludźmi, aby dojść do baru, choć było to dość trudne, bo ludzi było naprawdę sporo.
Gdy dotarliśmy do baru zorientowałam się że mojego brata gdzieś wcięło ale jakoś bardzo mnie to nie dziwiło.
-To, co po partyjce szotów?-wyszczerzył się w naszą stronę Devon.
-Jeszcze pytasz stary? Nie zadawaj tak oczywistych pytań-Machnął ręką Noah i gestem ręki przywołał barmana. Zanim zdążyłam zaprotestować on już złożył zamówienie.
-Nie piję.- Powiedziałam jakby nigdy nic.
-Jak to nie pijesz? Żartujesz sobie ze mnie teraz tak? -O dziwo to pytanie zadała Aria, a nie chłopaki.
-Ja tu przyszłam się z wami najebać w ty wyskakujesz z tym że nie pijesz. Weź nie dobijaj leżącego.- Powiedział z oburzeniem Devon.
-Jak dobrze widzę to nie leżysz.- wiedziałam zawsze, że jest tempy, ale nie, że aż tak.- A nie piję, bo muszę być w dobrej formie. Mam trening jutro. Mówiłam wam ostatnio, za kilka tygodni gramy mecz.
-Fakt przepraszam, ale idziemy zatańczyć chociaż?-Ari puściła mi oczko i wystawiła do mnie rękę.
-Nie musisz dwa razy mówić.- Zaśmiałam się i poszłam z nią na parkiet a chłopcy zostali przy barze.
Mój humor się poprawił, bo świadomość, że mogę spędzić czas z moimi przyjaciółmi i dobrze się bawić podniósł mnie na duchu. Tanecznym krokiem ruszyłyśmy w stronę parkietu, na którym ludzie tańczyli do piosenki Moves Like Jagger. W mgnieniu oka znalazłyśmy się już na środku parkietu. Wywijałyśmy do rytmu się zwracając uwagi na nic innego. W pewnym momencie poczułam czyjeś dłonie na swojej tali. Odwróciłam się, lecz nie była to Aria, tylko... Asher Roy. Chłopak, który wpadł mi w oko już w pierwszym tygodniu szkoły. To na niego zawsze schodzi moja uwaga, gdy czekam aż mój brat skończy trening koszykówki. Roy jest kumplem mojego brata ale dziwi mnie to, że jeszcze nic mu się nie stało, bo mój brat jest przewrażliwiony na punkcie tego, że jakiś jego kolega mógł, by ze mną kręcić. O związku już nie mówiąc. Biedny wylądowałby w szpitalu.
-Jak ci się podoba. - zapytał chłopak.
-To ty dałeś mi zaproszenie?- musiałam zapytać.
- Oczywiście jak mógł, bym cię nie zaprosić.
-Mhm co na to mój brat? On w ogóle wie?-wydawało mi się, że tak, ale nie byłam pewna.
-Sam mi to zaproponował- puścił do mnie oczko.
Już się nie odzywaliśmy po prostu tańczyliśmy. Gdzieś w oddali widziałam uśmiechającą się do mnie Arie i chłopaków.
Po kilku tańcach stwierdziłam, że pora się przewietrzyć więc udałam się z kierunku korytarza. Po drodze minęłam kilku znajomych, z którymi się przywitałam, ale nie zamieniłam z nimi żadnego zdania bo popędziłam na zewnątrz. Po otwarciu drzwi uderzył we mnie przyjemni chłopski powiew wiatru. Ruszyłam drążka w stronę tyłu budynku. Usiadłam na ławce i wpatrywałam się w widok przed sobą.
Po jakichś 15 minutach tępo wpatrując się w las postanowiłam się zbierać i wracać jednak zatrzymał mnie odgłos za sobą. Odwróciłam się i niemal podskoczyłam w miejscu na widok mężczyzny. W ciemności trudno było zobaczyć twarz. Podszedł i oparł się łokciami o górną część ławki. W ciemności mogłam stwierdzić tylko, że jest dość wysoki i ma proste włosy w dużym nieładzie a ubrany był cały na czarno.
-Masz zapalniczkę?-powiedział niskim zachrypniętym głosem.
Nigdy nie słyszałam tego głosu także podejrzewałam, że przyjechał tylko na imprezę. Potwierdziłam skinięciem głowy i zaczęłam szukać zapalniczki w torebce. Nie palę, ale byłam dziś na cmentarzu i nie wyciągnęłam jej z torebki.
-Masz-wyciągnęłam zapalniczkę w stronę mężczyzny. Podziękował i odpalił papierosa.
-Jesteś z okolicy?-zapytałam, bo nurtowała mnie ta cisza
-Ta, można tak powiedzieć-odburknął i zaciągnął się papierosem.
-Jak masz na imię?- zapytałam zaciekawiona.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.-powiedział powiązanie i się wyprostował.-Do zobaczenia Liv.- i odszedł.
Otworzyłam szeroko oczy, bo nie przypominałam sobie żebym mu się przedstawiała. Dobre sobie ja go nigdy na oczy nie widziałam. Może to kolega Eliota, ale wątpię, że ze szkoły. Dalej w szoku wstałam z ławki i poszłam w stronę klubu. Reszta imprezy minęła dobrze dużo tańczyłam a Arherem ale także z przyjaciółmi nigdzie natomiast nie widziałam brata. Mężczyznę którego spotkałam na zewnątrz już nie widziałam. Dochodziła pierwsza w nocy i stwierdziłam, że na mnie już pora. W końcu musiałam wypocząć przed treningiem, który miałam na 10. Podeszłam do swoich przyjaciół, żeby ich powiadomić żeby się nie martwili.
-Liv dobrze że jednak zdecydowałaś się przyjechać jest super.-powiedział gości pijany i rozbawiony Devon. Aria natomiast gorliwie pokiwała głową.
-Przyszłam wam powiedzieć, że wracam do domu już.-powiedziałam poważnie i o dziwu nie usłyszałam sprzeciwu.
-Odwieźć cię czy zamówisz taksówkę.-uśmiechnij się Noah
-Poradzę sobie ty zajmij się nimi.- wskazałam na dwójkę naszych co przyjaciół.
-Przecież oni ledwie chodzą ile oni wypili.
-Dużo za dużo.-powiedział Noah i pokręcił głową.
Już nic nie powiedziałam poprostu się odwróciłam i odeszłam. Wychodząc na zewnątrz wyciągnęłam i zadzwoniłam po taksówkę. W oddali zobaczyłam mężczyznę, który miał bardzo podobną posturę i ubrania, do tego którego dziś widziałam. Teraz mogłam zobaczyć go dokładniej, bo oświetlała go latarnia. Tak jak przypuszczałam był dość wysoki ubrany cały na czarno z rozrzuconymi włosami. Lecz gdy spojrzałam mu w oczy... te oczy wyrażały tylko czerń. Stał tak przez chwilę po czym wsiadł do swojego auta. Czarne Ferrari SF90. Albo ten koleś jest w cholerę bogaty albo obrabował bank innego wyjścia nie widzę. Po chwili odjechał z piskiem opon a obok mnie pojawił się Arher i moje myśli znowu powędrowały do chłopaka o zielonych jak łąka oczach. Zdziwiłam się bo zaproponował mi, ze pojedzie ze mną żebym nie musiała wliczyć się sama po nocy.
Gdy przyjechała taksówka wsiedliśmy do niej a kierowca ruszył. Nie odzywaliśmy się za dużo ale nie przeszkadzało mi to. Gdy już podjechaliśmy pod mój dom Roy dał mi buziaka w czoło i życzył dobrej nocy. Poczułam motylki w brzuchu i całą w skowronkach poszłam do swojego pokoju. Weszłam do środka i położyłam się na łóżku nawet nie zarejestrowałam kiedy zrobiłam się tak zmęczona, że zasnęłam.
