Jednak sie przejmuje

207 11 6
                                    

-Jesteś z siebie dumna?-uniósł się monarcha zaraz po przekroczeniu progu mojego pokoju i zamknięcia drzwi na klucz- coś ty sobie w ogóle myślała? Naprawdę sądziłaś ,że to się może udać?!-zakpił

-Tak-odpowiedziałam bez zastanowienia-gdybym tak nie myślała to bym nie spróbowała przecież- w myślach strzeliłam sobie face palma za swój niewyparzony język

Mężczyzna wziął kilka głębokich oddechów próbując uspokoić emocje, które w nim buzowały. Był zaczerwieniony na twarzy. Ewidentnie się zirytował moim postępowaniem.
Po chwili się jednak odezwał:

-Weź swój plecak i zacznij wyjmować po kolei wszystkie rzeczy. Masz mi wytłumaczyć po co ci każda z tych rzeczy była i skąd ją wzięłaś. Nie radzę zatajać niczego, ponieważ później sam sprawdzę czy plecak został w całości opróżniony. Czy wyraziłem się jasno?

-Ta..-przewróciłam oczami

Facet sięgnął po pasek ,który chwilę wcześniej wyjął i zostawił na komodzie.

-Nie dosłyszałem. Czy mogłabyś powtórzyć?-strzelił paskiem ostrzegając mnie.
Miał poważny wyraz twarzy

-Tak panie wyraziłeś się jasno-poprawiłam się lekko przestraszona. Na ten widok król uśmiechnął się szeroko jak gdyby nigdy nic.
Czuł nade mną władzę i to mu się ewidentnie podobało.
Pojebianiec jeden.

Wykonałam polecenie. Wyjęłam wszystko i krótko opisywałam jak kazał. Oswald nie odezwał się ani słowem. Słuchał mnie w milczeniu, co mnie zaczęło stresować. Bałam się co się rodzi w jego głowie w tamtym momencie.

-Jaki był twój dokładny plan?

-Chciałam pójść do miasteczka i stamtąd dowiedzieć się jak dostać się na granicę. No i może złapać jakiś autobus czy coś. Dalszej części nie obmyśliłam. Stwierdziłam ,że jak się znajdę w mojej ojczyźnie to już pójdzie z górki.-spuściłam wzrok ,aby nie zauważył tlących się w moich kącikach łez. Na samo wyobrażenie wolności chciało mi się płakać.

Brunet chwycił mnie za brodę i zmusił do podniesienia wzroku. Patrzył mi głęboko w oczy starając się wyczytać emocje.

-Nie jesteś aż tak inteligentna jak myślałaś. Twój plan nie mógł się udać, ale nie dziwi mnie to. Za szybko podjęłaś działanie. Ja bym najpierw poczekał i wybadał teren. Nawet się podlizywał i nie sprawiał kłopotów ,aby nie budzić podejrzeń. A dopiero wtedy uderzyć. Chociaż przeprawa przez fosę i grube mury nie należy do jakkolwiek wykonalnych.-puścił mnie

Nic mu na to nie odpowiedziałam. Stałam w szoku. Jego słowa były... dziwne.
Nie wiedziałam czego mogę się jeszcze spodziewać.

-Mam nadzieję ,że uczysz się na błędach i masz nauczkę. Nie warto łamać zasad i mnie wkurwiać. Inaczej ktoś jeszcze oprócz ciebie ucierpi.

-Co masz na myśli?-zdziwiłam się

-Każdy kto dziś zawinił poniesie konsekwencje. Nie powinnaś ,aż tak daleko zajść, mimo że zostałem oczywiście poinformowany o twoim położeniu. Ale za wolno.-zrobiłam zdziwiony wyraz twarzy na co kontynuował- owszem, wiedziałem gdzie jesteś. Chciałem zobaczyć jak daleko się posuniesz i czy się zawahasz. Oblałaś test rzecz jasna. Poza tym gdybyś jakimś cudem opuściła zamek każdy pracujący wówczas strażnik i obsługa mieliby niemałe kłopoty.

-Uważasz ,że powstrzyma mnie fakt ,że obcy dla mnie ludzie ucierpią ,kiedy ja mam odzyskać wolność? Naprawdę jesteś tak głupi?-zirytowałam się

-Dobrze wiedzieć, bo dziś karę otrzymają zarówno pani Elżbieta jak i Albert za nie upilnowanie ciebie.

Zabrakło mi języka w gębie. Nie..Tylko nie oni.

-Ale..jak to?-wydukałam po chwili

-A no takto. Uprzedziłem cię ,że twoje czyny mają konsekwencje. Nie tylko ty je odczujesz.-wzruszył ramionami

-Nie.. Proszę nie..-nie wiedziałam co powiedzieć

-Przecież nie obchodzą cię inni, to dlaczego nagle zmieniłaś zdanie hmm?

-Wiesz przecież..

-Widzisz Roksana. Waż swoje słowa... Czas na ciebie. Obiecałem ci porządne lanie i słowa dotrzymam. Oprzyj się o ścianę i stań w rozkroku.-rzekł surowym tonem

-Jeśli grzecznie zniosę karę to przyrzekniesz zostawić innych w spokoju? Proszę..-zrobiłam maślane oczy z nadzieją ,że pójdzie na taki układ. Tak naprawdę nie chciałam niczyjej krzywdy.

-Niech będzie. Tym razem im daruję. -odparł po chwili zastanowienia

-Dziękuję. -odetchnęłam z ulgą

-Nie zapominaj się!-nagle wrzasnął

-Dziękuję panie.-poprawiłam się szybko z obawą, że może zmienić zdanie

....

-Coooo!-krzyknęłam zdezorientowana

-Pół tonu ciszej-warknął Oswald-to co słyszałaś. Codziennie ,zaczynając od dzisiaj, będzie przychodził do ciebie nauczyciel. Nauczy cię zasad oraz podstaw życia w pałacu. Czyli manier, kaligrafii, zachowania przy poszczególnych osobistościach czy kultury. Oczywiście załatwiłem też innych, którzy będą cię nauczali podstaw matematyki, poprawnego języka oraz nauk ścisłych. Ale to później. Najpierw dobre wychowanie ,a dopiero następnie wiedza. Wszystko zobaczysz w praktyce zaczynając od dzisiaj.

Zatkało mnie. Chodziłam kiedyś do szkoły, ale przez niedyspozycję ojca, co wiązało się z utratą dochodów, musiłam przestać. W mojej ojczyźnie edukacja nie była obowiązkowa. W końcu do pracy fizycznej nie było to potrzebne. Tania nauka podstaw była tylko dla dzieci w przedziale wiekowym 8-12. Później za szkołę średnią należało płacić horendalne pieniądze. Mojej rodziny nie było na to dłużej stać, szczególnie ,że moja młodsza siostra powinna tam chodzić, kiedy ja mogłam zacząć pracować. Dlatego moja wiedza była bardzo minimalna. Zestresowałam się na te wieści. Z jakiego powodu Oswald chce mnie szkolić?

-Ale...Po co?-zdziwiłam się

-Jak to to po co-oburzył się- mieszkasz we dworze, to nie możesz nie być wykształcona.

-Ja tu wcale nie chce przebywać -powiedziałam pod nosem sądząc ,że tego nie dosłyszy

-Ale przebywasz-myliłam się, usłyszał- dlatego bez zbędnych ceregieli. Proszę żebyś się zachowywała przy nauczycielu i wyciągała jak najwięcej z jego nauk. Spokojnie, będzie mi po każdych zajęciach zdawał relacje o twoich postępach i zachowaniu. Pamiętaj ,że za każde przewinienie otrzymasz karę. A chyba po dzisiaj ci starczy na jakiś czas. Mam rację?

-Tak..-spuściłem wzrok

Król zafundował mi najgorszy ból jaki w życiu czułam. Bił bardzo mocno, nie zwracając uwagi na moje prośby i błagania o zaprzestaniu. Dopiero jak padłam na kolana ,ponieważ nie byłam w stanie stać, odpuścił. Jednocześnie przypomniał mi ,że każda następna kara będzie gorsza od poprzedniej. Miał rację, odechciało mi się wszystkiego. Chociaż i tak się zlitował smarując później obite pośladki i uda maścią łagodząco-chłodzącą. Mimo delikatnego zminimalizowani dolegliwości, ból i tak był zbyt intensywny bym mogła swobodnie siedzieć. Pewnie też dlatego akurat dzisiaj sprowadził mi nauczyciela. Żebym zmuszona była siedzieć na bolących partiach. Co z niego za skurwysyn.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 04 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ptaszek w złotej klatce.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz