Diego
-Nieźle się wjebałeś- usłyszałem śmiech Marcusa- To co koniec z dziwkami?
-Będę żonaty, nie wykastrowany- odpowiedziałem kuzynowi.
Siedzieliśmy w klubie należącym do ojca Marcusa, lubiliśmy raz na jakiś czas się tak odstresować, a raczej ja lubiłem raz na jakiś czas. Marcus przesiadywał tu ciągle chlejąc, ćpając i korzystając z dostępności prostytutek. Jego ojciec już dawno skazał go na straty. Marcus w dupie miał biznesy rodzinne, w głowie były mu tylko imprezy.
-Jaka jest?- zapytał nagle Marcus.
-Kto?
-No kurwa twoja przyszła żona- powiedział poirytowany.
-No a jaka ma być? Cicha, przestraszona ale chociaż ładna.
-Współczuje Ci stary. Trevor mówił, że w noc poślubną pół łóżka było we krwi. A najgorsze, że leży taka jak kłoda i jeszcze ryczy. Żadnego pożytku z nich. Nie wiem o co chodzi z tą pojebaną tradycją. Powinno być odwrotnie, mogliby szkolić przyszłe żony, żeby wiedziały jak zaspokoić mężów- przewróciłem oczami na słowa kuzyna.
Trevor, jego brat brał ślub pól roku temu i jego żona już jest w ciąży. Te ich małżeństwo wygląda tak, że nie rozmawiają praktycznie w ogóle i Trevor zajmuje się pracą, a Anna siedzi w domu. Podejrzewałem, że moje małżeństwo z Clarą będzie wyglądało podobnie. Clara raczej nie będzie chciała mieć ze mną za wiele wspólnego i tak będziemy się mijać, aż przyjdzie moment, że ojciec zacznie dopytywać o potomka i trzeba będzie w tedy wziąć się do roboty.
-Diego- usłyszałem nagle kobiecy głos.
Odwróciłem się i zobaczyłem Nancy, jedną z prostytutek pracujących w klubie. Lubiłem ją, zawsze była chętna i znała się na rzeczy. Wstałem pociągając dziewczynę za rękę i weszliśmy do gabinetu mieszczącego się obok loży VIP. Dziewczyna oblizywała usta, w zaczęła odsuwać suwak bluzki.
-Odwróć się i oprzyj o biurko- poleciłem , a ona zrobiła to bez zastanowienia.
Podeszłem do niej od razu wyjmując z szuflady biurka prezerwatywę. Zacząłem odpinać pasek spodni, a dziewczyna mocno się niecierpliwiła i podwinęła spódniczkę odsłaniając jędrny tyłek w czerwonych stringach.
-Teraz już nie będziesz przychodzić?- zapytała cicho.- Bierzesz ślub więc...
-Zamknij się- nie dałem jej dokończyć, teraz w głowie miałem inne rzeczy niż ten jebany ślub.
*******************
Clara
Przygotowania do ślubu szły sprawniej niż oczekiwałam. Diego jak najszybciej chciał wyjechać i ustalił, że ślub i przyjęcie odbędzie się już w przyszły piątek. Na samą myśl o tym co mnie czekało, robiło mi się słabo. Diego nie kontaktował się ze mną od naszego spotkania, pewnie był zajęty przygotowaniami, choć w sumie po co miałby się kontaktować. I tak nie mielibyśmy o czym rozmawiać.
-Ta jest piękna- powiedziała Vivien.
Vivien, moja kuzynka towarzyszyła mi w salonie sukni ślubnych. Ona oglądała sukienki i dodatki, a ja siedziałam i zastanawiałam się nad sensem mojego marnego życia.
-Clara! Nie słuchasz mnie- krzyknęła Viv.
-Słucham- odpowiedziałam.
-Tak? To co powiedziałam przed chwilą?
-Ok, nie słucham- przytaknęła.
-Musisz coś przymierzyć- stwierdziła.
Spojrzałam na stojących obok ochroniarzy, których przysłał Diego. Stwierdził, że jego ochroniarze zagwarantują mi większe bezpieczeństwo i teraz łyse wielkoludy chodziły za mną praktycznie krok w krok.
-Clara, Jesus. Znowu odpływasz- powiedziała Viv ciągnąc mnie za rękę do przymierzalni.
-Przynieś mi szampana, bo inaczej nie dam rady tego założyć- powiedziałam, spoglądając na białą tiulową suknię. Rzadko piłam, miałam słabą głowę, ale w tym przypadku procenty były wręcz konieczne.
-No w tej też pięknie- powiedziała Viv.
-To już dziesiąta sukienka i przy każdej mówisz to samo- powiedziałam zrezygnowana.
-A tobie która najbardziej się podoba?
-Wszystkie są ok. Może być i ta- spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Obojętne mi już było w czym pójdę, chciałam już wrócić do domu i popłakać w samotności.
-Skoro nie chcesz współpracować to wybiorę za ciebie. Ta jest najlepsza- Viv wskazała na śnieżno białą suknię z gorsetem całym w cyrkoniach i sporym dekoltem. Już nawet nie miałam siły mówić, że wolałabym coś co mnie zakryje. Było mi już wszystko jedno. -Jeszcze dodatki i bielizna- zaczęła uśmiechać się Viv.
-Zobaczymy czy będziesz taka zadowolona jak przyjdzie twoja kolej- powiedziałam widząc ekscytację dziewczyny.
-Zależy jakiego męża wybierze mi ojciec. A teraz chodź.
Viv zaciągnęła mnie do drugiej części sklepu, gdzie znajdowały się buty, welony i inne duperele. Panie z obsługi chyba zauważyły, że nie jestem zbyt szczęśliwa panną młodą, bo już nawet przestały pokazywać i proponował mi rzeczy i zaczęły zwracać się już tylko do Viv.
-Widzisz, nie było tak źle- zwróciła się do mnie Viv, kiedy wracałyśmy już z zakupów.
-Tak było świetnie- powiedziałam z ironią.
-Ej zobacz! Co to za samochody- powiedziała Viv kiedy wjechaliśmy na teren rezydencji.
-Diego- szepnęłam, a moje serce ze strachu zaczęło szybciej bić.
CZYTASZ
Posłuszna
RomansaClara została wychowana na posłuszna i wierną kobietę w świece mafii. Właśnie skończyła dwadzieścia dwa lata i jej ojciec stwierdził, że to już czas na wydanie ją za mąż. Diego Trovato wydaje się idealnym wyborem, trzydziestoletni syn capo, którego...