✬Zanim złoty chłopiec przestał być ideałem ✬

37 5 0
                                    

743.

Dokładnie tyle było uczniów w liceum Corvus Albus inaczej ,,Biały Kruk" – coś niespotykanego i unikatowego.

Dla mnie nikt tu nie był wyjątkowy, oprócz złotego chłopca.
 
Syriusz Hardy przejechał obok w czarnej limuzynie, jego nazwisko zdobiło tablice rejestracyjne pojazdu, a sam obiekt moich myśli wyszedł ostrożnie na chodnik. Syn prokuratora i sędzi. Dziecko najpotężniejszych ludzi w miasteczku. Chodząca definicja idealnego ucznia, syna i obywatela.

Obserwowałam go, poruszał się jak w tańcu z gracją, lekkością, jakby nie był człowiekiem, jakby był Aniołem, moim wrogiem numer jeden, w piekle takich jak on spalamy żywcem.
Nasze oczy się spotkały, opalona skóra na brąz poczerwieniała, zerwał gwałtownie kontakt wzrokowy, zniknął mi w tłumie ludzi, których twarze zeskanowałam znudzona.

Udając się na pierwszą lekcję, siadam w ostatniej ławce, był środek lutego, ale za oknem drzewa wciąż zdobiły czerwone liście, czerwień w noc zamieni się w zieleń, gdy przyjdzie wiosna pod koniec marca. Głos profesora w tle opowiada o podziale komórkowym, moja uwaga skupia się na nauczycielce od literatury pięknej; biała, obcisła sukienka przylegała do kobiecych kształtów, rozejrzała się po parkingu, zatrzymała w pół kroku, z torebki wyciągnęła telefon, pomalowanymi paznokciami stukała szybko w szybkę, podniosła głowę, wciąż wpatrując się w jeden, dany punkt.

Po klasie rozniósł się cichy dźwięk brzęczenia, nikt jednak na niego nie zareagował, a mężczyzna prowadzący wykład wywrócił oczami. Na białej tablicy markerem rozrysował fazy cyklu komórkowego.

— Panie Bobik. — Syriusz podnosi dłoń w górę, widzę tył jego głowy, siedzi idealnie wyprostowany w pierwszej ławce. — Zrobił pan błąd w procesie mejozy, najpierw powinna być anafaza, a kolejna telofaza.

Postawny nauczyciel w średnim wieku poprawia grube okulary na nosie, spogląda na schemat.

— Masz rację — przyznaję od razu, poprawiając swój błąd.

Uśmiecha się ciepło do nastolatka, jakby ten był małym bożkiem, któremu zaraz złoży pokłony, wypoleruje buty na błysk i wycałuje dłonie.

Zmrużyłam oczy, klikając długopisem, szukając rozrywki, piszę losowe słowa na stronie zeszytu...

Odetchnąć,
powietrzem wolnym od śmierci.
Odetchnąć,
powietrzem wolnym...
Odetchnąć,
powietrzem.
Jakie to uczucie?
Nie wiem,
gdziekolwiek nie jestem...
wszędzie się duszę.


Dzwonek jest, jak zimny prysznic – wybudza mnie z własnego chaosu.

— Odwołali wam W-F macie pomóc przy... — opuszczam klasę, nim nauczyciel kończy zdanie.

Wychodzę na zewnątrz, deszcz moczy mój mundurek, rozkładam ramiona, twarz kieruję ku niebu, chcę stać się deszczem, kroplą, kałużą, wchłonąć się w świat, zniknąć tak, by nikt nigdy nie musiał mnie oglądać i bym ja nie musiała widzieć ich.

Dopiero gdy drżę z zimna, a ramiona mi sztywnieją, postanawiam się ruszyć, idę do miejsca, gdzie nikt mnie nie znajdzie, przemierzam cały budynek szkolny, niczym seryjny morderca, zostawiając ślady mokrych butów za sobą.

Mijam salę teatralną, zbiegam po schodach do piwnicy, ale zamiast schodzić niżej, przeciskam się przez zablokowane łańcuchem przejście, gdzie są od dawna nieużytkowane łazienki i pomieszczenie gospodarcze.

Moja cicha przystań.

Jakież było moje zdziwienie, gdy usłyszałam szmer i stłumiony okrzyk.

Wstrzymuję oddech, zdrętwiałymi dłońmi wyjmuję telefon, włączam kamerę, tryb nagrywania, przemieszczam się by... zobaczyć Hardy'ego.

Opierał się o błękitne kafelki plecami, głowę miał odchyloną do tyłu, włosy rozproszone i mokre od kropel deszczu, tylko nie to było piękne w nim.

Zjawiskowe jest to, że za biodra trzyma brunetkę, której włosy rozpuszczone są na nagie plecy, czerwona bielizna wala się u ich stóp, kobieta jedno ramię ma owiniętą o szyję chłopaka, a drugą dłonią ściska sobie pierś, jęcząc głośno z rozkoszy.

Nie widzą i nie słyszą mnie, a to ich błąd.

Chłopak poprawia uchwyt, kobieta wchodzi w niego głębiej, wplata palce w jego włosy, on pochyla głowę, bierze pulchną pierś w usta, zaczyna szarpać zębami twardy sutek. Obraca się, przyciska nagie plecy kochanki do kafelek.

Krzyk, jęk, pchnięcie to wszystko na moim telefonie.

Mój idealny złoty chłopiec, o perfekcyjnej złotej opaleniźnie, z drogim złotym zegarkiem na nadgarstku, ze złotymi, kręconymi pasemkami włosów, o błękitnym kryształowym spojrzeniu, właśnie posuwa nauczycielkę literatury pięknej w szkolnej toalecie.

Haczyk połknięty, złota rybka złapana. Czas zniszczyć wszystkie twoje trzy życzenia i zacząć żyć twoim największym koszmarem.

Zakańczam nagrywanie, robię kopię, zapisuję w chmurze.

Uśmiecham się kącikiem ust, wchodząc do środka, ich okrzyki ekstazy są tak głośne i bezwstydne, że nie słyszą mnie, dopóki nie odkręcam wody w kranie, widzę ich odbicie w lustrze.

Zamierają, gorączkowo odskakują od siebie, ja nabieram mydło na dłonie, nauczycielka pospiesznie zakłada bieliznę, ale nie patrzę na nią, mydląc ręce, oglądam mojego złotego chłopca, moją ofiarę.

Sussane Orem jak tchórz w popłochu ucieka z pomieszczenia, podkładam dłonie pod zimną ciecz.

— Złoty chłopcze... co mam z tobą zrobić?

❀  ❀  ❀ 

#ZAZZwatt 


ZABIĆ ALBO ZOSTAĆ ZABITYMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz