'secrets

49 9 0
                                    

W końcu czułam się tak, jak pragnęłam przez całe życie. Chciałam, aby ta chwila nigdy się nie kończyła, a chłopak trzymał mnie w uścisku już na zawsze. Nasze usta poruszały się jakby były stworzone tylko dla siebie. Przekręciłam lekko głowę, aby dopasować je jeszcze bardziej. Podniosłam prawą rękę i złapałam nią kark Niall'a, przyciskając go jeszcze bardziej. Czułam jak się uśmiecha, nic nie mogłam poradzić ta to, że tak bardzo go potrzebuje. Niestety, nic co piękne, nie trwa wiecznie.

-Liza? Co ty do jasnej cholery robisz? Czy ty...

Skrzeczący głos mojej siostry sprawił, że odskoczyłam od blondyna jak oparzona. Ten nie wiedział co się dzieje i tylko patrzył to na mnie, to na stojącą niedaleko nas dziewczyną pytającym wzrokiem. Co ONA tu robiła? Jej szkoła nie mieści się na tej ulicy, ani na żadnej sąsiedniej. Jedyne co czułam to narastającą złość. Ta mała.. jędza właśnie zepsuła jeden z najpiękniejszych momentów w moim życiu, i nawet nie wspomnę o tym, że teraz stoi i wgapia się w Niall'a tymi wymalowanymi, jak te wszystkie kobiety do towarzystwa, oczami.

-Madison, lepiej stąd odejdź. W ciszy, i ani słowa mamie bo inaczej przekażę tacie, że wcale nie miałaś zwichniętej kostki. Założę się, że się tym zainteresuje.- Odpowiedziałam jej próbując zachować powagę. Jedynym sposobem, żeby nie wygadała mamie że byłam w parku z jakimś chłopakiem jest szantaż.

Dziewczyna skrzywiła się. Wiedziałam, że wymyśliły to z mamą tylko po to by przysłał więcej pieniędzy. Zrobił to myśląc, że kupią za to kule. Oj, naiwny tatuś.

-No dobra. Ale tylko spróbuj pisnąć słówko tacie, a...

-Idź już.- Weszłam jej w słowo.

Obróciła się, odeszła kilka kroków i obejrzała się przez ramię, patrząc podejrzliwie na blondyna. Zdziwiło mnie jej zachowanie. Albo w sumie nie. Pewnie nie mogła uwierzyć, że ktoś mnie chce. Odwróciłam się w stronę chłopaka i uśmiechnęłam przepraszająco. Zauważyłam zmieszanie na jego twarzy. Było mi głupio. Nie dość, że przerwała nam w dość krępującej sytuacji, to jeszcze nasza wymiana zdań oczekiwała wyjaśnień. A on właśnie o nie pytał.

-Wasz tata nie mieszka z wami?

-Nie. Mieszka w Nowym Yorku. Niezbyt często z nim rozmawiamy. Ma własną rodzinę, znaną na cały świat firmę i jeszcze ta strefa czasowa..

-Czekaj, jaką firmę? Mówisz o Delly Courier Company?- Nie wyglądał na zbyt zdziwionego mimo wypowiedzianych słów.

-Niestety. Dlaczego pytasz?- Zaciekawiłam się jego wyrazem twarzy.

-Tak tylko. Co chcesz robić? Możemy pójść na spacer, albo do kina. Cokolwiek.- Szybko zmienił temat. Pokiwałam głową i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Przeglądając się w małym ekranie jęknęłam. Wyglądałam okropnie. Pod oczami miałam zaschnięty tusz do rzęs.

-Możemy najpierw wpaść do ciebie? Muszę się ogarnąć, nie mogę tak chodzić cały dzień.

Zaśmiałam się, jednak chłopak zrobił skrzywioną minę i zapytał przeciągając.

-Podjedziemy do mnie, ale ogarniesz się u cioci. Mam bałagan w mieszkaniu, i nie chcę żeby moja idealna reputacja została zniszczona tylko przez takie głupoty.- Uśmiechnął się i pochylił, a następnie musnął mój nos wargami. Zadrżałam i uśmiechnęłam się mimowolnie. Jego zachowanie mnie dziwiło, ale cóż, nie każdemu przerywa pocałunek siostra osoby którą się całuje. Na dodatek siostra która wgapia się w ciebie bez powodu.

-Jasne. Masz samochód?- Zdziwiłam się, chłopak był podobno biedny. Nie stać go było na hotel. A teraz ma samochód? Co jest grane?

-Tak, zaparkowałem obok kwiaciarni na rogu. Poczekasz, aż po ciebie podjadę czy idziesz ze mną?- Wyciągnął rękę.

-Jeszcze pytasz? Jasne, ze idę z tobą. Jeszcze byś mi gdzieś uciekł.- Powiedziałam chwytając ciepłą dłoń Niall'a. Zrobiłam krok w przód, chcąc ruszyć do samochodu, przyznam, że na dworze nie było zbyt wysokiej temperatury. Ale on przyciągnął mnie do mnie, wciąż trzymając moją dłoń, i obejmując mnie swoim ramieniem, przytulił. Wtuliłam się w zagłębienie jego szyi, i jak to ja, Liza Delly, zaczęłam chichotać. On wcale nie był lepszy. Staliśmy tam jakieś 3 minuty śmiejąc się jak idioci. Czułam jak oddycha w moich włosach. Zaciągał się ich zapachem. Ja pomyślałam, że dobrze, że kupiłam sobie słodko pachnący szampon.  Zanim znów wybuchłam śmiechem, oderwałam się od Niall'a i poszłam w stronę kawiarni, zostawiając za sobą zdziwionego, ale i uśmiechniętego chłopaka, który krzyknął 'nigdy'. 

let's live again |n.h|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz