'prolog

226 8 0
                                    

„Opuszczona. Tak się właśnie czuję. To śmieszne. Nikt nie potrafi zauważyć że coś jest nie tak. Okropne uczucie, kiedy osoby które pomagają najwięcej w życiu nie widziały cię na oczy, nie słyszały twojego głosu, ba, nawet nie mają pojęcia że istniejesz. To jest to. Idole. Wystarczą słuchawki w uszach, a czujesz się o niebo lepiej, prawda? Tak, jakbyś potrafiła wznosić się do góry, w powietrze przepełnione szczęściem i miłością, a to wszystko dzięki muzyce. Dzięki osobom które ją tworzą. Oddałabym wszystko co mam, nie wiem czy to by wystarczyło bo nie mam tego tak dużo, ale oddałabym wszystko za jeden uścisk. Poczuć na własnej skórze to, co wyobrażam sobie każdej nocy przed snem. O ile w ogóle zasnę. Poczuć ich skórę na mojej, wyrzucić z siebie wszystkie troski, bóle, zmartwienia. Być na chwilę szczęśliwą. Pokazać wszystkim że potrafię. Potem? Mogę nawet umrzeć.”

Wpisałam ostatnie słowa nowo napisanego postu i kliknęłam Enter zarazem wrzucając notkę na mojego bloga. Nie miałam nawet tak wielu czytelników, ale 5-6 komentarzy pod każdym postem to zawsze coś. Nie czułam się tak samotnie. Ktoś tam, czytał moje codzienne żale, komentując to słowami jak ‘nie jesteś sama skarbie x’. To naprawdę dawało mi wiele radości. Oczywiście nie cieszyłam się z tego, że ktoś czuje się tak okropnie, ale z tego, że mogę komuś uświadomić, ze nie jest sam ze swoim problemem. Wyłączyłam laptopa, schowałam pod kołdrę i wyszłam z pokoju cicho zamykając drzwi. Nie chciałam obudzić mamy, która po wczorajszej imprezie z przyjaciółkami na pewno leży skacowana w pokoju obok i śpi lub jęczy z powodu bólu głowy. Postanowiłam, że zaniosę jej 2 tabletki paracetamolu a później zajmę się sprzątaniem mieszkania. Można by powiedzieć ‘sobota jak każda inna’, co jest w 100% prawdą. Zresztą każdy mój dzień był taki sam. Monotonia. Umilałam sobie życie korzystaniem z Internetu każdej nocy, słuchaniem muzyki podczas spacerów, czasami nawet wypożyczałam jakiś film. Zawsze jakieś urozmaicenie. Rzeczy które odrywały mnie od codziennych nawyków, plątaniny myśli i wkurzającego rodzeństwa. Brat który powinien siedzieć w poprawczaku, ale który właśnie beztrosko śpi na kanapie z porozrzucanymi wokół chipsami i puszkami po napojach energetycznych, a wszystko to dzięki znacznym wpływom mojej mamy, codziennie próbuje mnie denerwować co bardzo często mu się udaje. No i siostra,  upodabniająca się z każdym dniem do swojej rodzicielki, nie musi nawet nic mówić żeby mnie wkurzyć. Wystarczy trzaskanie drzwiami  prawie co noc, około godziny 1 w nocy. A no tak, jeszcze zajmowanie łazienki, mimo iż ja nie potrzebuję 2 godzin kiedy gdzieś wychodzę, wystarczy mi nędzne 10 minut żeby wziąć szybki prysznic i uczesać. To właśnie ja. Na nogach mam zawsze jedne z 3 ulubionych par czarnych, przetartych jeansów, którąś z koszulek z logo moich ulubionych zespołów, bluzę lub sweter. Włosy spięte na czubku głowy lub rozpuszczone, make-up robię tylko na ważniejsze wyjścia, co zdarza się kilka razy w roku. Uważam że na co dzień nie potrzeba mi zbytnio makijażu-myślę, że z makijażem czy bez, nikt nie zwróci na mnie uwagi. Co jest prawdą bo dotychczas słowa typu ‘jaka piękna/jesteś śliczna’ kierowane do mnie były tylko i wyłącznie z ust starszych pań.  Smutna prawda o życiu Lizy Delly, czyli moim.

let's live again |n.h|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz