'stop&stare

59 8 3
                                    

Kiedy parę tygodni po krępującej sytuacji z Louis'm, on w końcu przestał uśmiechać się na korytarzu i wysyłać mi dwuznaczne wiadomości mogłam spokojnie porozmawiać z Prim. Ta z kolei nie potrafiła pogodzić się z myślą że spławiłam jednego z największych przystojniaków naszej (ubogiej w nich) szkoły. Robiła mi wyrzuty na każdym kroku, aż dzisiaj nie wytrzymałam nerwowo i krzyknęłam:

-Nie bądź pusta! A jeśli jesteś to sama się z nim umów. Ja mam dość. Zrobił z siebie idiotę, a potem usiłował mnie pocałować. Nie za fajnie, powodzenia.


I odeszłam od zdezorientowanej i nieźle zagniewanej dziewczyny. Nie rozumiem 'par' w których chłopak jest bezmózgim mięśniakiem czy też niezłym ciachem w rureczkach (ale nadal bezmózgim) a dziewczyna to naiwna nastolatka chcąca pokazać koleżankom nową zdobycz. Nie.


Miałam ochotę na rozmowę z kimś kto mnie zrozumie. W drodze na przystanek wyciągnęłam telefon i napisałam.

'Hej, masz czas pogadać? Tak jakby teraz mi tego bardzo potrzeba, ale zrozumiem jeśli nie'

Przez chwilę wpatrywałam się w ekran zastanawiając się czy zaznaczyć x przy kontakcie Niall'a, a potem kliknąć wyślij. Raz się żyje, a ja potrzebuję tej rozmowy w tym momencie. Wysyłałam. Dotarłam już do przystanku i czekam na odpowiedź bo nie wiem który rozkład jazdy sprawdzić. Minęło 5 minut, czuję lekkie ukłucie w sercu. Co jeśli on nie chce ze mną rozmawiać? Ma za dużo spraw na głowie, a ja jestem jedną z tych rzeczy, które można przesunąć na sam koniec biurka i naprawić później? Mimo, że znamy się już w miarę długo, wiemy o sobie wiele to zawsze jestem tą, która musi interweniować w naprawę naszych relacji pierwsza. On nigdy się do tego nie garnie. Nie przeszkadza mi to w większości sytuacji, dopóki nie są one poważne. Po rozwiązaniu takich spraw widzę szczerość w jego oczach kiedy mówi, że bał się mojego zdania i po prostu nie chciał ingerować. Poczułam w dłoni jak mój telefon wibruje i moje serce zabiło szybciej.

'Jesteś nadal w szkole?'

Dlaczego o to pyta? Zabrałam się za odpowiedź:

'Nie, stoję na przystanku. Mogę do Ciebie przy

W tej chwili poczułam silne ramiona otulające mnie od tyłu i poczułam się bezpiecznie jak nigdy dotąd. Był tutaj. Trzymał mnie mocno bo wiedział, że coś jest nie tak. Nie zwracałam uwagi na prychające obok staruszki, które patrzyły na nas z pogardą. Nie byliśmy nawet parą, a one już wyrobiły sobie zdanie które teraz złośliwie szeptały, niby za głośno. Zamknęłam oczy bo czułam zbierające się pod powiekami łzy. Każdy mnie oceniał nie wiedząc o mnie ani jednej prawdziwej rzeczy. Wszystko wydawało się krytykować mnie z każdej strony. Wiem, że przejmowanie się zdaniem innym jest jedną z najgłupszych rzeczy, którą można zrobić, bo doprowadza to do stanu bezsilności i znienawidzenia siebie do tego stopnia, że nie wiesz nawet czy ty patrząca na siebie w lustrze to autentyczna osoba. Czy może człowiek-robot, którego inni wykreowali własnym zdaniem. To wszystko zależy od ciebie. Od twojej pewności siebie. Dowartościowuj siebie sama, a zobaczysz swoją osobę w najlepszym świetle, będziesz się kochać. Próbuję to sobie powtarzać każdego dnia. I choć wtedy najczęściej pojawiają się przeszkody w postaci mojej siostry czy docinającego mi brata lub mamy, to wiem, że liczy się tylko to co ja o sobie myślę.

Niall lekko przesunął głowę w kierunku mojego ucha i powiedział:


-Chcesz iść na spacer? Mam ochotę trzymać się blisko siebie, a nie chcę oglądać obrzydzonych młodzieńczą miło.. przyjaźnią twarzy 60-sięcio letnich kobiet.


Moje serce stanęło. Nie Liza, nie myśl o tym co mogło się wydarzyć. Nie. Czy on właśnie (prawie, ale to zawsze coś) powiedział MIŁOŚCIĄ? Czy on nazwał NAS młodzieńczą miłością? Mimowolnie słabo się uśmiechnęłam i ledwo widocznie pokiwałam głową. Miałam ochotę odwrócić się i go pocałować. Poczuć jak z miłością odwzajemnia pocałunek i znaleźć się w moim własnym emocjonalnym raju. Niestety nie miałam wpływu na to, że moje myśli znowu skupiły się wokół problemów mnie otaczających. Przypomniało mi się dlaczego tu jestem i dlaczego Niall właśnie łapie mnie za rękę prowadząc w stronę parku. Chwila, on własnie trzyma moją dłoń. Mam wrażenie jakby świat się zatrzymał, a ja stoję rozdarta pomiędzy zamartwianiem się, a krzyczeniem ze szczęścia. Może powinnam częściej być smutna? Dobra nie, to by było wykorzystywanie dobrego słodkiego chłopaka.


-O co chodzi? Twoja wiadomość nie wyglądała na zbyt optymistyczną, a ja akurat wracałem do domu. Minąłem twoją szkołę i wtedy otrzymałem ten SMS. Wysiadłem na najbliższym przystanku, pomyślałem że coś poważnego się stało, nadal się martwię. Liz, czemu płaczesz? Masz zaczerwienione oczy. Popatrz na mnie.- Przystanął przede mną i podniósł mój podbródek do góry.- Nie płacz. Jeśli to ten kretyn z twojej szkoły to przysięgam, że załatwię go w jakiś sposób. Pakerem nie jestem, ale uwierz, jeśli to on...


Nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. Miałam przy sobie anioła, który się o mnie troszczy. Po jego ostatnich słowach zaśmiałam się cicho, nadal mając w gardle wielką gulę, próbując nie wybuchnąć płaczem. Nie udało się. Emocje trzymane od kilku dni ruszyły w wyścigu z moimi łzami. Niall przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam twarz w zagłębienie w jego szyi i pozwoliłam sercu mówić co miałam na języku. W ten sposób mój przyjaciel dowiedział się o ostatniej kłótni z mamą (chociaż było ich wiele, ta zabolała mnie szczególnie) kiedy to ona wytknęła mi, że nie mamy za co żyć, bo wciąż powtarzam tacie, że u nas wszystko w porządku przez co on nie dopłaca się już do spłat kredytu matki. Powiedziałam mu także o plotkach które chodzą po szkole ze względu na Louis'ego oraz o sprzeczce z Prim, w której ją obraziłam. Niall wydawał się chłonąć każdy mój problem. Kiedy skończyłam mówić lekko mnie ścisnął zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy. Nie chciałam tego robić bo prawdę mówiąc tusz prawdopodobnie spływał mi po policzkach, a nos miałam cały zasmarkany. Piękny pokaz, Liza, powinnaś była wcześniej się domyślić, że nie wszystko wygląda tak jak w filmach. Ale mojemu wybawicielowi to nie przeszkadzało. Z uśmiechem na ustach i troską w oczach otarł rękawem moją twarz i podniósł ją wyżej. Serce biło jak oszalałe, bałam się, że zaraz wyrwie się z mojej klatki piersiowej i jak magnes przyciągany do serca Niall'a zatrzyma się i pochwali umiejętnościami nabytymi podczas bicia we mnie. Albo, co mogło być gorsze, Niall usłyszy jak mocno bije i jak bardzo jestem podekscytowana. Wiedziałam co za chwilę się wydarzy. 3..2..1.. Czuję jak powoli zbliża się do mojej twarzy, czuję bijące od niego ciepło. Wychylam się i nasze usta w końcu się spotykają. Całuje mnie powoli i ostrożnie, jakby bał się mnie skrzywdzić. W myślach zapisuję sobie każde uczucie jakie w tej chwili odczuwam. Zadowolenie, zaspokojenie, pewność, bezpieczeństwo. Wiem, że on jest osobą, której postaram się zaufać. Czuję to. Kocham go, a on mnie właśnie całuje.


________________

hej, wiem, że rozdział jest trochę dziwny i odbiegłam od struktury pisania poprzednich, ale kurczę no, pewien komentarz mnie poruszył do pisania i może kontynuuję :) Co ja gadam, na pewno kontynuuję, ale musicie mnie wspierać oki, dziękuję ♥ mam nadzieję że się spodoba x


let's live again |n.h|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz