- Dobrze wykonałeś swoje pierwsze zadanie. Teraz w nagrodę dam ci wybór...
Wycofałem się na tyle na ile pozwalała mi wielkość tego pokoju. Zatrzymałem się dopiero jak uderzyłem polecali w regał z książkami.
- Nie bój się Anthony. - mówiąc to uśmiechnął się w taki przerażający sposób - mam do ciebie proste pytanie.
- Jakie? - chciałem żeby mój głos był pewny ale załamywał się od strachu.
- Ty czy twój bliźniak?
- C..ccco?
- Daję ci wybór albo cierpisz ty albo Shane.
- Ja.
Odpowiedź była oczywista. Wolałem żeby to mnie skrzywdził niż jego.
- Doskonale.
Przez następne 15 minut mnie bił i wyzywał. Skończył dopiero jak byłem ledwo przytomny. Wtedy wyjął nóż i zaczął robić mi rany na nogach. Przestał po około 10 na każdej. Wstał wytarł nóż w jakąś chusteczkę i na mnie napluł.
- Jak ktoś się o tym dowie Shane zginie na twoich oczach. Rozumiesz?
- Tak.
- Do jutra Anthony.
Wyszedł zamykając za sobą drzwi. Jak tylko zniknął po moich policzkach zaczęły spływać łzy które wcześniej powstrzymywalem.
Uspokoiłem się po jakiejś godzinie bo nie miałem już czym płakać. Słyszałem że rodzeństwo mnie woła. W pewnym momencie do biblioteki wszedł Dylan ale ja byłem ukryty za regałem więc mnie nie widział. Chciałem go zawołać ale z mojego gardła wyrwał się jedynie pisk.
- Tu go nie ma - wydarł się trzaskając za sobą drzwiami.
Nie wiem ile tak już leżałem ale pewnie długo. Krew już przestała płynąć z ran a na podłodze koło moich nóg była średniej wielkości kałuża zasychającej krwi.
Nie miałem na nic siły nawet na to żeby się podnieść i przejść w bardziej widoczne miejsce. Dodatkowo wszystko mnie bolało a gardło miałem zaschnięte przez co nie mogłem nikogo zawołać.
Po jakimś czasie ja dalej leżałem w tym samym miejscu. Oczekiwałem jakiegoś cudu że ktoś tu wejdzie i mnie znajdzie. Kiedy drzwi znów się otworzyły wstąpiła we mnie nadzieja która od razu mnie opuściła.
Znów byłem sam na sam z moim "ojcem". Widząc moje przerażenie zaczął się szyderczo śmiać. Wyjął z kieszeni nóż ten sam którego używał wcześniej i kucnął obok mnie.
- Daj rękę.
Niechętnie zrobiłem co mi każe tylko dlatego że odmowa nic by mi nie dała. Po chwili zacząłem krzyczeć z bulu bo ten facet który mnie wychowywał od dziecka grał sobie w kółko i krzyżyk na mojej ręce.
Tak bardzo chciałem żeby to się już skończyło. Miałem nadzieję że za chwilę przyjdzie tu moje rodzeństwo i mnie uratuję.
Przepraszam że tak długo nic nie było ale miałam mega dużo sprawdzianów i nie miałam pomysłów. Postaram się wstawiać rozdziały częściej. Jak macie jakieś pomysły to piszcie. To mi pomoże.
Ocena
Krytyka
Błędy
Pomysły
CZYTASZ
Mali bliźniacy Shane i Tony
FanfictionShane i Tony wiodą spokojne i szczęśliwe życie u boku matki. Nic jednak nie trwa wiecznie o czym mają wkrótce się przekonać. Wszystko się zmieni i już nigdy nie będzie takie samo. A zacznie się od obcego mężczyzny w ich przedszkolu. Czy chłopcy pora...