Adeline
Czasami, kiedy budzę się przed budzikiem czuję wewnętrzny niepokój, coś na wzór strachu, że zaspałam, budzik nie zadzwonił. Cóż zawsze te obawy były mylne i nietrafione, bo gdy sprawdzałam godzinę to okazywało się, że mam jeszcze z 10-5 min. do budzika. To, dlaczego ten poranek też nie mógł taki być? Czemu akurat dzisiejszego dnia musiało się okazać, że nie nastawiłam budzika?Zerwałam się z łóżka jak oparzona, telefon pokazywał 7:30, co oznaczało, że mam równe pół godziny do rozpoczęcia swojej zmiany. Abym pojawiła się tam punktualnie, musiałabym już wychodzić, a umówmy się, w piżamie i z włosami rozczochranymi nie pójdę.
Pobiegłam do łazienki zgarniając po drodze jakiekolwiek ubranie. Włożyłam je jak najszybciej, rozczesałam włosy i spięłam w koka, umyłam zęby, spryskałam się ulubioną perfumom, po czym poleciałam do drzwi wyjściowych. Włożyłam na stopy trampki, zgarnęłam torebkę z wieszaka i zrobiłam jej szybką rewizję, zauważając brak telefonu.
Wpadłam do pokoju zabrałam telefon z szafki znajdującej się obok łóżka i teraz już byłam na 100% gotowa do pracy. Szczęście jakie miałam, to że mieszkam z przyjaciółką, która akurat została w domu, więc zaoszczędziłam czas i nie musiałam go zamykać.
Zerknęłam przelotem na telefon, była 7:50, nie ma opcji, żebym nie przyszła spóźniona, ale jak pobiegnę może nie będzie tak źle? Zwyczajnie pokonuję tę trasę w ok.20 min., ponieważ kawiarnia nie znajduje się w cale tak daleko.
Jednak nawet po tym porannym incydencie, los nie chciał mi ułatwić sprawy i już po chwili biegu na kogoś wpadłam. Osobą, na którą wpadłam okazał się mój stary przyjaciel z dzieciństwa, który jednocześnie jest moim byłym Owen Roy. No gorzej trafić nie mogłam, brakowało jeszcze, żeby gdzieś w pobliżu zakręciła się ta ruda zdzira, z którą mnie zdradził.
- Nie powinno mnie to dziwić, że to ty na mnie wpadłaś, zawsze byłaś niezdarna. – popatrzyłam na jego zakłamaną twarz i to jak wydawał się rozbawiony i lekko zirytowany?
- Może, ale za to nie mi się zdarzyło przez przypadek kogoś przelecieć na boku. – posłałam mu sztuczny uśmiech i już miałam go wyminąć, gdy złapał mnie za łokieć i odwrócił twarzą do niego.
- Tłumaczyłem Ci, że to był błąd i byłem pijany nie...
-Och błagam Cię skończ, nie obchodzą mnie twoje tanie wymówki. Zdrada wciąż nią pozostaje i nie ważne czy byłeś pijany czy nie. Zrobiłeś to, bo chciałeś.
- A ty dalej swoje, ona sama-
- Co? Sama się wprosiła do twojego mieszkania? Sama wskoczyła Ci do łóżka? Proszę Cię, skończ, bo się tylko pogrążasz. – wyrwałam się z jego uścisku i nerwowym krokiem ruszyłam dalej przed siebie. Jego zdrada bolała i to bardzo, bo nie dość, że byliśmy ze sobą ponad rok, to był on moim przyjacielem dużo wcześniej. Gdy przyłapałam go na zdradzie straciłam wtedy dwie osoby: chłopaka i przyjaciela. W dodatku tego drugiego straciłam po raz drugi.
- Jeszcze do mnie wrócisz! Zobaczysz, nikt inny nie będzie Cię chciał!! Jesteś zbyt egoistyczna i zapatrzona w siebie. W dodatku nie jesteś jakaś ładna! - krzyknął za mną. I mimo, że od zerwania minęło już trochę czasu, to jego słowa i tak zabolały, a nie powinny. Przecież nie jestem egoistyczna, prawda? Starałam się jak tylko mogłam, by go zadowolić, robiłam wszystko by był szczęśliwy, żeby nie żałował związku ze mną, a jemu i tak było mało. Stawiałam jego dobra ponad własne! I nie ważne, że byłam wykończona zmianą w kawiarni, a jedyne czego wtedy chciałam to iść spać, szłam do niego do domu i nawet gotowałam mu obiad! Bo przecież wróci zmęczony i głodny.
Szłam tak pogrążona w myślach, że przez moment zapomniałam, gdzie się spieszyłam, uświadomił mi to słup, którego nawet nie zauważyłam na swojej drodze. Pomasowałam obolałe miejsce i wyciągnęłam telefon, żeby sprawdzić godzinę. Byłam spóźniona jakieś 20 min., nie zostało mi dużo do przejścia widziałam nawet szyld kawiarni. Na moją niekorzyść działał fakt, że mam bardzo wrednego szefa i jeżeli tam teraz jest, to mam przesrane. Dodatkowo dzisiejszą zmianę mam z laską, która mu się strasznie podlizuje, pewnie licząc na jakąś premię, na bank mu powiedziała, że się nie zjawiam na czas.
Gdy przekroczyłam próg kawiarni, pierwszym co rzuciło mi się w oczy to mój szef stojący z nietęgą miną za ladą. Już mogę sobie kopać grób, a jeśli mnie oszczędzi to poszukam jakiś ogłoszeń o pracę. Nawet nie zdążyłam postawić kroku w ich kierunku, a ten już kazał mi iść do jego gabinetu. Idąc tam modliłam się, aby jednak był łaskawy i mnie nie zwalniał, może ma bardziej szczęśliwy dzień niż ja?
Nie miał, humor też mu nie dopisywał (w sumie jak zawsze), cóż stwierdził, że moje spóźnienie jest wręcz karygodne i niedopuszczalne. Gdy wysunęłam argument, że to jest przecież taka pierwsza sytuacja i więcej się ona nie powtórzy, stwierdził, że nie ma to znaczenia czy to pierwszy raz i w jednym mam rację, mianowicie nigdy się nie powtórzy, bo mnie zwolnił.
Kiedy przechodziłam obok mojej koleżanki z pracy, ta się tylko diabolicznie uśmiechnęła i pomachała mi na pożegnanie. Nie miałam żadnych rzeczy do zabrania, bo nic tak naprawdę nie było mi tam potrzebne oprócz fartuszka, który i tak jest własnością kawiarni.
Dopiero gdy się oddaliłam od miejsca mojej pracy, pozwoliłam sobie na upust wszystkich emocji, które kumulowały się we mnie od rana. Szłam dobrze znaną mi drogą, a łzy mi spływał po policzkach. Ludzie w większości nie zwracali na mnie uwagi, jeżeli komuś się zdarzyło to posyłał mi współczujące spojrzenie lub po prostu się krzywił jakby zjadł cytrynę.
A więc byłam bezrobotna, jeszcze przed opuszczeniem kawiarni dostałam wynagrodzenie za przepracowane dni w tym miesiącu, jednak wątpię by starczyło mi to na moją połowę czynszu. Zrozumiałe jest to, że kiedy Emma się dowie, to będzie mnie wspierać i nie będzie wymagała ode mnie płacenia za mieszkanie, dopóki nie znajdę sobie pracy. Jednak to ja będę się z tym wszystkim źle czuła, nie pozwolę jej płacić za mieszkanie i jedzenie. Na szczęście mam coś odłożone na koncie, to może dam radę w tym miesiącu i ewentualnie przyszłym, ale dalej? nie ma opcji.
Muszę sobie znaleźć pracę, jednak tutaj też jest problem, ponieważ ciężko tutaj coś znaleźć. Wcześniej szukałam pracy miesiącami, to i tak cud, że udało mi się zatrudnić w kawiarni, a teraz znowu jestem w kropce. Dodatkowo nie ma żadnej oferty pracy w laboratorium, a to jest moja wymarzona praca, kawiarnia miała być na chwilę, póki się coś nie znajdzie. A skończyło się tak, że pracowałam tam przez ponad 2 lata! A i tak mnie zwolnił gbur jeden.
Gdy weszłam do mieszkania poczułam zapach jajecznicy i kawy, od razu poczułam głód i udałam się do kuchni, w której zastałam tańczącą do muzyki przyjaciółkę, lekko się uśmiechnęłam na ten widok.
- Nie miałaś być w pracy? – zapytała nawet na mnie nie pacząc, akurat przyrządzała jajecznicę. Właśnie powinnam być w pracy, ale mnie zwolnili, bo los mnie nienawidzi. Gdy jej nie odpowiedziałam, odwróciła się do mnie, a jej uśmiech stopniowo się zmniejszał, kiedy zauważyła moje mokre od łez policzki i szkliste oczy. – Co się stał?!
- C-cóż... - musiałam odchrząknąć, bo mój głos był strasznie zachrypnięty. – Zwolnili mnie. – i znowu poczułam się okropnie z myślą, że zwale się przyjaciółce na głowę, bo miną wieki zanim znajdę pracę.
Em od razu wyłączyła gaz pod patelnią, po czym zgarnęła mnie w swoje ramiona do mocnego uścisku. Zaprowadziła nas na kanapę w mini salonie, połączonym z kuchnią. Nic nie mówiła tylko kojąco mnie głaskała, obiecałam jej, że opowiem jak do tego doszło, tylko najpierw chcę się przespać. Nie naciskała i nie żądała natychmiast wyjaśnień, przytaknęła mi i pozwoliła zasnąć w swoich objęciach.
CZYTASZ
Zacznijmy od początku
RomanceAdeline Brown - 25letnia kobieta, która traci swoją pracę, a wraz z nią swoją nadzieję na spełnienie marzeń. Jednak jej przyjaciółka przychodzi w niespodzianką! Znalazła ona ofertę pracy, która może się spodobać Adeline. Ale jest pewien haczyk, jej...