Rozdział 4

7 2 0
                                    

Niedziela minęła nam dość leniwie. Głownie na opowieściach Emmy z fascynującą sobotą. Ja wspomniałam o ślubie i swojej głupocie, stwierdziła, że ​​jak do tego czasu ktoś nie znajduje się sam ze sobą wybranym. A gdy dowiedziała się o porannej broni rudej szczoty, była gotowa do pobicia, jednak udało mi się ją zatrzymać.

Dalej nie opublikowane, ale oferta, która została zwrócona na moją uwagę. Gdzieś mignęła mi oferta pracy w restauracji. Jak mi się nie udało znaleźć tego, czego szukam, podejmę się tam pracy. Jednak nie śledziłem nadziei, że w końcu osiągnąłem swój cel.

Gdy leżałam na kanapie stwierdziłam, że przydałoby się w końcu zrobić 'moda', na ostatnią chwilę byłam z Em 2 tygodnie temu, jak tak dalej to za niedługo będziemy jadły same mrożonki. Jeśli nie chcesz iść do pokoju, przebierz się z piżamy i będziesz gotować do wyjścia.

W tym najbliższym sklepie internetowym zajmie Ci to około 10 minut, a spacer będzie mi bardzo odpowiadał, chociaż myślę, że nie jest to możliwe, ponieważ jest u mechanika.

Droga do marketu minęła mi szybko, poszłam do środka i ruszyłam między alejkami. Brałam najważniejsze produkty takie jak mleko, jajka, jakieś warzywa i owoce i rzecz jasna lody. W trakcie zakupów wpadłam na pomysł zrobienia naleśników. Jeśli posiadasz takie podmioty, muszę tylko wrócić do gry.

Po zakończonych zakupach, wpisałam w wyszukiwarkę „kawiarnia", nie piłam kawy rano, a mam na nią ochotę (tak jak zawsze). Odebrana Moje mrożone karmelowe latte i Szczęśliwa ruszyłam do wyjścia, gdy tylko wyszłam z kawy pożegnałam się ze swoją kawą, teraz jej część sięga się na śnieżną koszuli osoby, na którą przyszłam, a pozostała zawartość kubka zamknęła się na chodniku.

- Kurwa moja kawa! – wlepiłam wzrok w kałużę na chodniku, a następnie spojrzałam na mamroczącego bruneta, który czuł koszulę tak, aby miejsce, gdzie wylała się kawa nie stykała się z ciałem. Zupełnie inaczej niż mogłoby się wydawać, mógłbym nawet zawrzeć, gdybym nie był pewien, czy mężczyzna mógłby mnie zabić w taki sposób, jakbym chciał. Zmierzył mnie głośno, a gdy jego spojrzenie pojawiło się moje, odezwał się.

- Czy pani właśnie po tym ,,wypadku", przejęła się rozlaną kawą, a nie faktem, że wylądowała na mnie i zniszczyła mi koszulę? – Zaczęła dziwnie spokojnym głosem, ale chce się dzielić mną mordował.

- Emm...nie tak, cóż...przepraszam? – bardziej zabrzmiało jak pytanie, ale co poradzę, stresowałam się. Niech się cieszy, że zamówiłam mrożone.

- Przepraszam, nie sprawię, że plama z koszuli zniknie. – wpatrywałam się w niego z lekko uniesionymi brwiami – Będziesz tak stała i patrzyła? – zbadano z perspektywy dr. Od kiedy jesteśmy na ty?? Dobrze, zaczynam się lekko irytować.

- A co mam więcej powiedzieć? Przeprosiłam, nic więcej nie zrobię. Wróżką nie jestem, żeby plama znikła od tak- pstryknęłam okiem. Szczerze, gdy tak patrzę w jego ciemne oczy, mam wrażenie, że już gdzieś, kiedyś się z nimi spotkałam.

- Zwykle osoby, które wygrały taki wypadek, przepraszają i dają znać, że nie wiedzą, np. że pokryją część kosztów prania? – no kurwa, już biorę pieniądze za pranie. Teraz to mnie zirytował.

- Tak? Do nazwy. Jednak uważam, że jest to w tym przypadku kwestia gustu, ale nie uważam, że jest to prawda. –pokochałam się słodko.

- Mójj? To pani na mnie wpadła, więc jest to pani wino.

- Ja tylko wychodziłam z kawiarni, to panowały mi na drodze nie wiadomo skąd. A poza tym widzisz pan chyba drzwi od kawiarni? Logiczne, że ludzie są z niej wyjściami.

- Szedłem normalnie po chodniku, a pani na mnie wpadła.

- A ja wyszłam tylko z kawiarni i to panu stanęło na drodze – stawiałam nacisk na każde ze słów. Podniósł mi ciśnienie, bo to nie tylko moje wino!

- Uznajmy, że jest tak jak pani mówi, jednak nie zmieniła się to fakt, że większa część winy jest po pani stronie – autentycznie poczułam się jak w przedszkolu, tam też musiałam użerać się z debilami.

- Mhm, zależy kto jak na to patrzy. – ejjj i jednak kupiłam lody, musiałam wrócić, jeśli chciałam coś jeszcze z nich kupić. – Ale dobra, ja nie mam całego dnia, wypada to się spieszę, więc ja zostanę przy swoim, pan przy swoim. Tak więc żegnam. – nie mówię mu, że widziani są jak mam w zwyczaju, bo widzisz to dążenie do nie mam. Poprawiłam chwyt na torbie z zakupami i wyminęłam przemiłego mężczyznę, posyłając mu jeszcze wymuszony uśmiech.

-Ale czy odkupić koszulę, spytać by mogło. – mruczał coś jeszcze pod nosem jak go wymijałam. Przyszłam jeszcze raz na swój czas, byłam już u kresu sił, bo na cały czas na mnie patrzyłam.

- Jeśli chcesz odkupić moją kawę. – rzuciłem po czym ruszyłem dalej, nie zwracając już uwagi na nic.

Szczęście tego gościa, że ​​lody nie zdążyły się, aż tak bardzo roztopić. Odkupił by jeszcze. Kiedy wszystko rozpakowałam, poszłam po laptopa i wróciłam do kuchni. Włączyłam sobie Fineasza i Ferba, (naprawdę lubię tę bajkę) i zabrałam się za robienie naleśników.

Po tym jak skończyłam robić obiad, stwierdziłam, że nie mam nic ciekawego do roboty, więc zrobiłam odkurzać, a następnie poszłam dalej.

Po skończonej pracy poszłam po lody o smaku słodkiego karmelu i udało mi się z nimi do salonu. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie i włączyłem Culpa mia. Idealnie z końcem filmu, do mieszkania przynależy Emma. Chciałbym za bardzo powiedzieć, że wpadłem tutaj jak huragan.

- Adeli!! Nie wierzę, że się stało!! – wykrzyczała brunetka, machając rękami w każdą stronę, zmierzając w moim kierunku.

- Czy powinnam się bać?? – zasłoniłam się drwiną, unosząc jeden napój w górę.

- Wal się – sarknęła Em, po czym dosiadła się do mnie na kanapę – Wracając. Podczas spotkań z Melani, o której kiedyś Ci wspominałam, po tym jak ustaliłam plan jej ślubu, zaczęłam sobie wyobrażać plotkę...

- Tak? Nie, super, ale co to ma do rzeczy? – wtrąciłam zdezorientowana, nie do końca wiedzy, do czego zmierza.

- Jak mi się powiedzie, to się dowiesz...Nie wracaj, plotkowałaś sobie i jak pewnie pamiętasz lub nie, z tobą wszystko jest możliwe, Melania pracuje w firmie farmaceutycznej i podkreśla, że ​​dziś rano zwolniło się miejsce w laboratorium, podkreślam jej o tobie, nie wiesz o tym, że interesowałaby cię taka oferta pracy. Powiedziałam jej trochę o Tobie. Melania wydała się zainteresowana Twoją wiedzą, że Cię polubiła, więc nie gniewaj się na mnie, ale dał jej Twój numer. Powiedziała, że ​​dopóki się z Tobą nie spotkam, nie doda ogłoszenia o wolnym stanowisku, dlatego spodziewaj się w czasie rozmowy, będzie chciała się z Tobą umówić na rozmowę. Oczywiście, że nie, jak jej nie pasuje, to po prostu niemożność pracy, a ona da ogłoszenie do Internetu, że różnią się pracownikiem. Jednak, gdy przekonałeś się, że jesteś gotowy do pracy, nie wahaj się i nie rób tego, ponieważ jesteś gotowy do pracy. – gdy tylko kobieta skończyła swój długi monolog, rzuciłam się na nią.

- Robię!! Jesteś wielki!!

- Nie mam sprawy, wiem, że zrobiłabyś to dla mnie to samo, a poza tym jesteś moją przyjaciółką, to normalne, że sobie pomagamy. – posłała mi swój promienny uśmiech. – A ty co ciekawego robiłaś?

- Z sumieniem? Nic ciekawego. Usmażyłam lizaka na obiad, ale wcześniej poszłam na zakupy i kupiłam twój lizaka. A few wstąpiłam do kawiarni po mojej ulubienicy kawy, nawet nie zdążyłam jej napić się, ponieważ zderzyłam się z jakimś wielkoludem. Nie, nie oblałam go kawą, ten się Zacząłem czepiać się i mówić coś o odkupieniu jego koszuli i że jest to wyłącznie moje wino. A to akurat na wyskoczyło nie wiadomo co i pozbawiło mnie mojej kawy. – Zrobiłam wyciszenie na oddech – Noo, jeszcze poodkurzałam i umyłam podłoże i obejrzałam sobie boski film.

- Wow. Naleśnikipisz? To idę zobaczyć, czy są złe. – prychnęłam oburzona jej słowa.

Zacznijmy od początkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz