18.

447 24 46
                                    

James wchodzi do środka, podczas gdy razem z Jake'm oglądamy jakieś pierdoły na tiktoku przytulając się na kanapie.

Obdarza nas spojrzeniem, którego nie jestem w stanie w żaden sposób zidentyfikować, ale wygląda jakby chciał powiedzieć coś ważnego, więc patrzę porozumiewawczo na Jake'a i obydwoje prostujemy się oczekując tego co powie.

Jego spojrzenie jest pełne tajemnic, które przenika głęboko i dotyka naszych najskrytszych uczuć i myśli, które prawdopodobnie nigdy nie wyjdą na zewnątrz, gdy w taki sposób przeszywa nas wzrokiem.

– Jesteście pojebani – mruczy drapiąc się w głowę, a ja ledwo powstrzymuję się od śmiechu.

W jednej chwili moje podejrzenia co do znaczenia jego spojrzenia zmieniają się.

– Normalnie odkryłeś Amerykę – mruczy Jake. – Byłem głupcem, gdy uważałem cię zawsze za mądrzejszego...

– Dasz mi skończyć?

Jake tylko prycha obejmując mnie ramieniem. James patrzy na nas, ale tym razem nie przeszywa nas wzrokiem jak zazwyczaj. Jego spojrzenie jest dość... Spokojne?

Nie mam pojęcia czy to dobre określenie, ale inaczej nie potrafię tego opisać.

– Zostanę – mówi spokojnym głosem. – Tutaj. Na dłużej.

Czuję jak Jake drży. Nic nie mówi, ale jego wyraz twarzy diametralnie się zmienia.

Po prostu kocham ekspresję jego twarzy. Wyraża ona dosłownie wszystko, dlatego też dużo lepiej mi się z nim rozmawia twarzą w twarz aniżeli pisząc na czacie. Wtedy nie jestem w stanie zobaczyć jego emocji, mogę jedynie się się domyślać co czuje.

– Odblokuj mi ten jebany komputer! – Patrzy wściekły na Jake'a. – Ciężko mi to przyznać, ale nie potrafię sobie poradzić z twoim cholernym zabezpieczeniem. Odblokuj mi ten pierdolony komputer, a będę jak jebany, potulny piesek!

Patrzę na blondyna z niedowierzaniem. Tak jakbym widziała kosmitę albo klauna z cyrku. Po prostu nie wierzę w to co słyszę i nie mogę powstrzymać szerokiego uśmiechu. Jake również uśmiecha się. Widzę szczęście w jego oczach, które tylko potwierdza to jak bardzo zależy mu na tym cholernym dupku.

– Skoro chcesz być potulnym pieskiem, to znaczy, że nie będziesz pieskiem uciekinierem? – Śmieje się Jake.

– Nie będę. – Wzdycha ciężko. – Już powiedziałem, że się pożegnam.

James milczy oczekując na odpowiedź. Widzę, że ta cała sytuacja troszkę go przerasta, ponieważ zrobił się "zbyt wylewny" i zapewne przez to nie czuje się zbyt komfortowo, ale jestem dumna z jego decyzji.

– Jeśli ona.. – Wskazuje na mnie palcem. – nie zostanie twoją żoną to cała moja nadzieja na bycie "lepszym" umrze.

Jake prycha głośno.

– James.. – Patrzy na niego poważnie. – Ty wcale nie musisz być "lepszy". Jesteś najlepszy. Jesteś moim najlepszym przyjacielem od zawsze i nie sądzę, że da się być jeszcze lepszym.

Uśmiecham się szeroko będąc świadkiem pięknego porozumienia pomiędzy nimi. W końcu ta zagmatwana, pełna niepewności relacja mająca potencjał poszła do przodu! Może będą jeszcze najlepszymi przyjaciółmi, tak jak dawniej.

Czuję się trochę zbędna podczas ich konwersacji, ale nie jestem pewna czy powinnam wyjść czy też zostać. Wolę jednak zostać żeby obserwować i słuchać.

James ma minę jakby nie wiedział co odpowiedzieć. Potrzebuje chwili, by.. Zatrybić? Jego twarz jest wykrzywiona zdziwieniem. Zapewne nadal przetrawia w głowie to, co powiedział o nim Jake.

Duskwood: Pójdę za tobą w ciemność Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz