Ja wiem, że rozdział krótki i wiem kochane myszki słodkie, że długo czekaliście :( Pierdolę już te półpauzy, Sory za błędy i autokorektę, ale nie mam ochoty tego poprawiać. To jest po prostu malutki zwiastun mojego "wrócenia do żywych", czyli po ludzku mówiąc, mojego powrotu (zobaczymy na jak długo XD)
James znowu pizda. Sory, ale jest jak jest. Nie na długo, więc izi.
__________________________________________- Już wiem o czym napiszę - szepcze Mia.
W końcu uwalniam się z jej ramion, by na nią spojrzeć. Gdy nie czuję ciepła jej ciała, czuję się jakbym był jeszcze bardziej wybrakowany niż jestem, choć jedyne czego mi brakuje to mózg. Ledwo powstrzymuję szeroki uśmiech radości usiłujący wpełznąć na moją twarz, ale jestem pewien, że dziewczyna zauważa moje emocje, gdy jej usta drgają nieśmiało. W końcu uśmiecha się, a mi nie pozostaje nic innego jak przepaść i odwzajemnić uśmiech.
- O czym? - pytam zaciekawiony już wyobrażając sobie treść kolejnych jej tekstów.
- Zobaczysz...
Mia podchodzi do laptopa z nieśmiałym uśmiechem, a ja z fascynacją obserwuję, jak zaczyna swoją przygodę z pisaniem na nowo. Każdy jej ruch jest jak delikatny taniec z klawiaturą. Widzę, jak marszczy brwi, kiedy głęboko się zamyśla, jej oczy zdają się wtedy błyszczeć jeszcze bardziej, a z kolei białe odbicie monitora w jej ciemnych tęczówkach powoduje, że wyglądają one jak iskrzące gwiazdy. Czasem mruży je lekko, zanurzona w swojej wewnętrznej podróży, zanim palce ostrożnie wystukają kolejne litery.
Zauważam, jak przygryza wargę. Ten gest, zdradza zarówno skupienie, jak i pewien rodzaj napięcia, a w moim sercu tworzy się coś, co nie pozwala mi odwrócić od niej wzroku. Patrzę, jak w pełni zanurza się w swoim świecie, a we mnie rodzi się przeczucie. Czuję, że ten pobyt w jej malutkim światku zdoła rozniecić w jej sercu niewielki płomyk. To światełko, które z czasem rozbłyśnie, będzie iskrą, która popchnie ją do przodu, prowadząc ku nowym wyzwaniom i marzeniom. Wierzę, że jej wewnętrzny płomień ma moc, by przekształcić nawet najdrobniejszy pomysł w coś wyjątkowego i pełnego pasji.
Nie wiem ile czasu siedzę na tej kanapie i gapię się na nią jak cholerny idiota, ale po jakimś czasie Mia kieruje swój wzrok w moją stronę, a nasze spojrzenia się spotykają. Nie spodziewałem się tego w żaden sposób, więc po prostu patrzę w jej czekoladowe oczy oczekując tego co zrobi bądź powie dalej. Patrząc w te oczy odczuwam tym razem coś innego niż fascynacja, a czuję ciepło w sercu i szczęście. Odczuwam niepokój, ale nie dlatego, że wyraża go jej spojrzenie, bo jest zupełnie inaczej.
Ten niepokój to niepokój mojego niespokojnego umyłu, splątany z wirującymi myślami, powstały z brutalnego zderzenia z rzeczywistością, do której lgnie moje zepsute serce, czyli tak jak, kurwa, zawsze. Jak ćma do płomienia, pragnę zanurzyć się w tej ciemnej otchłani, by zgnić jeszcze bardziej, w poszukiwaniu cierpienia, które jest mi tak dziwnie bliskie i znajome. Moje serce, pełne ran i blizn, uparcie dąży do swojego własnego upadku, szukając w bólu swojego jedynego ukojenia.
Ten rodzaj bólu jest zmieszany z czymś radosnym, a to sprawia, że mój niepokój narasta.
Przepadłem. Jak cień w ciemności.
Jak jebana mucha w świeżym gównie, raczej...
- James? - mówi cicho, a jej głos wyrywa mnie z namysłu. - Dlaczego patrzysz na mnie w taki sposób?
- W jaki? - pytam doskonale wiedząc co ma na myśli.
Mia chwyci laptopa, po czym wstaje i powoli się do mnie przybliża. Zamieram w bezruchu obawiając się, że z bliska dziewczyna może dostrzec w moim spojrzeniu coś więcej, przejrzeć mnie na wylot i poznać moje prawdziwe uczucia, o których w zasadzie dowiedziałem się dosłownie chwilę temu, bo jestem wybitnie, kurwa, bystry.
CZYTASZ
Duskwood: Pójdę za tobą w ciemność
FanfictionKsiążka inspirowana grą na początku, bo potem jest pierdolnik.