IX
Diabeł
Wystąpisz tam jutro jako Padma Thomas z rodziny Patil.
Padma Thomas. Padma Thomas. Padma Thomas.
Zataczałam kręgi po sypialni, powtarzając w myślach ten zbitek wyrazów. Nawet gdy słowa stały się bezsensowną plątaniną głosek wypowiadanych w zmiennym rytmie, melodii i akcencie, ich przekaz malował mi się w głowie skończoną abstrakcją.
Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się, jakby to było wcielić się w rolę czyjejś żony. Być czyjąś żoną. Choćby na jeden wieczór.
Dość szybko uświadomiłam sobie, że słowa te były podszyte grubą nicią przesady. Po raz kolejny miałam okazję się przekonać, że Dean niekiedy przybierał postać diabła w ludzkiej skórze, bowiem rozpoczęta z wysokiego „C" negocjacja ostatecznie stanęła na kompromisie, w którym miałabym zagrać jego narzeczoną.
Później wyszło na jaw, że Dean od początku miał taki zamysł, ale uznał, że łatwiej będzie mnie przekonać, jeśli zacznie od czegoś absurdalnego.
— Brzmi logicznie — oświadczyła Min Ji, gdy usiadłam przy toaletce, gotowa poddać się jej zabiegom upiększającym. — Kradniesz spojrzenia, Unnie. Zwłaszcza w takim wydaniu. — Wskazała dłonią na przepiękne, hinduskie sari z najlepszego gatunku muślinu, który jakimś cudem udało mi się sprowadzić z samej Kalkuty. — Wyglądasz jak klejnot orientu.
Skinęłam głową, uśmiechając się do niej w podzięce. Tę akurat suknię wykonałam z myślą o sobie i już od dłuższego czasu czekałam na jej premierę. Muślin był niewiarygodnie lekki i zwiewny, w kontakcie ze skórą unosił się jak eteryczna mgiełka. Miał głęboki odcień koniaku, najszlachetniejszy, jaki w życiu widziałam. Suknia ciągnęła się do ziemi długimi, spokojnymi liniami, warstwy półprzezroczystego materiału pogłębiały wrażenie wdzięku i subtelności. Jej brzegi wysadzane były minerałami — kryształki ciemnego bursztynu mieniły się w słońcu jak krople rosy. Każdy oddech wybrzmiewał na niej wyjątkowym szelestem, a w ruchu tworzyła iluzję obsypanej złotem.
Specjalnie na tę okazję pożyczyłam od Parvati duże, złote bransolety, przywodzące na myśl najlepsze bollywoodzkie musicale. Duże cyrkonie transmutowałam w fasety drobnych szafirów, tak żeby nie ciążyły mi na nadgarstkach. Wyglądałam jak uosobienie hinduskiej tradycji i kultury, a zarazem żywy symbol krukońskiej elegancji.
— Raz z nim poszłam do łóżka — westchnęłam, okręcając się na krześle, by umożliwić przyjaciółce ściągnięcie grubej warstwy nawilżającej maseczki — i już dostałam rolę jego narzeczonej.
— Udawanej narzeczonej. — Min Ji sięgnęła po puder mineralny i rozrobiła go na dłoni z kremem do twarzy. — Na jego miejscu zrobiłabym to samo. Wzbudzasz zachwyt, Pad. Twoja rola odpłaci się ogromnym zainteresowaniem na wernisażu. Poza tym pierścionek na palcu raz na zawsze odpędzi złe demony w postaci Francuzek.
CZYTASZ
Kwiat Hibiskusa • Padma Patil
FanfictionRok 2004. Padma ma wszystko, o czym zawsze marzyła. Atelier mody na Pokątnej, mnóstwo pomysłów na nowe kolekcje, własną, nikomu niezawdzięczoną renomę artystki. Tylko życie jej się nie układa. Wspomnienie nieudanych związków tłumi smakiem Kwiatu Hi...