❖ 9 cz. 2 ❖

587 88 20
                                    

Drzwi zaskrzypiały i po chwili w wejściu stanęła Maram. Kiedy spostrzegła Youmę, najpierw uniosła brew, a po chwili głęboko odetchnęła.

— Widzę, że tym razem jesteście grzeczni, ale sądziłam, że przyjdziemy tu razem, Be.

Smok uśmiechnął się do niej w odpowiedzi.

— Wybacz, wasza wysokość, ale wróżki bywają nieprzewidywalne.

Shirumi spostrzegł, że mężczyzna lubi podkreślać przy księżniczce, z jakiej wywodzi się rasy, nawet jeśli zwyczajnie ją okłamuje. Może miał nadzieję, że w ten sposób usprawiedliwi wszystkie swoje decyzje i inne okoliczności, a może chciał jej delikatnie zasugerować, że wcale nie jest wróżką.

Nie zamknęła za sobą drzwi. Stały za nią, lekko uchylone, i przytrzymywała je ręką. Książę zrozumiał, że siostra chciała zostać z nim sama.

— Powinieneś już się zbierać — powiedział do Youmy, choć wolał się z nim nie rozstawać. Skoro Maram miała zamiar przekazać mu jakieś wieści na osobności, na pewno nie mogło to być nic dobrego.

Mężczyzna zerknął na niego szybko i się odsunął. Jego ruchy były mozolne, jakby liczył na to, że Shirumi jednak każe mu zostać w wieży trochę dłużej.

— Przyjdę jutro — rzekł na odchodne. Stanął obok dziewczyny i już miał ją omijać, ale wtem obaj usłyszeli jej słowa:

— To nie będzie konieczne.

Nie dodała nic więcej, w oczekiwaniu, aż zostaną sami, dlatego Beracyonuma wyszedł. Maram zbliżyła się do brata i usiadła obok niego. Zza pasa wyciągnęła zwój papieru i ołówek.

— Posłuchaj — jej ton uległ drastycznej zmianie. Ponownie stała się następczynią tronu, dla której liczyło się tylko dobro królestwa i rozkazy władcy. — Ojciec wezwie cię jutro na przesłuchanie. Masz mu opowiedzieć wszystko, co wiesz o smoku. — Podała mu papier i ołówek. Po rozwinięciu spostrzegł, że to mapa Lasu Złotego Mchu, zawierająca jedynie kontury obrzeży. — Postaraj się przypomnieć sobie drogę do jamy. Nie wspomniałam mu nic o Be, więc nie mów o nim dla własnego dobra.

Kiwnął głową, a po plecach przebiegł mu lodowaty dreszcz.

— Dzięki — wychrypiał. Na samo wyobrażenie stawienia się przed obliczem ojca ściskało go w piersi.

Maram nie skończyła jednak mówić.

— Od tego przesłuchania zależy, co się później z tobą stanie. Choć próbowałam przekonać ojca, to dobrze wiesz, że on nie da za wygraną. Przedstaw mu jakieś użyteczne informacje, a pozwoli ci stąd wyjść i wrócimy do tego, co było wcześniej. — Nabrała głęboko powietrza, szykując się na ciąg dalszy. — Inaczej pozbawi cię tytułu i nazwiska, a potem skaże na banicję za granicami królestwa.

Miał ochotę się do niej uśmiechnąć, ale żal sprawił, że nie mógł się nawet poruszyć. Wiedział, że król ma go dość i najchętniej to pozbyłby go się przy pierwszej lepszej okazji, ale naprawdę miał zamiar skazać syna na wygnanie za to, że ten, podobnie jak wielu znakomitych rycerzy, poszedł pokonać smoka i go nie pokonał?

Gdyby tylko Youma dostarczył mu list... Gdyby dowiedział się, że jeśli chce odzyskać pierworodnego, musi odwołać wszystkich czyhających na smocze życie...

Jak dobrze, że przyjaciel nigdy nikomu nie przekazał tej wiadomości. W istocie, monarcha na pewno zgodziłby się na ten układ, odbił syna, a później... z miejsca pozbawił go głowy, winę za to zrzucając na skrytobójcę, który wdarł się do zamku.

Nie dowierzał, że chłopiec wychowany jedynie przez smoczycę, która od święta przeobrażała się w człowieka, był w stanie stać się tak empatycznym, czułym i wesołym mężczyzną. Książę do dziewiątego roku życia miał przy sobie matkę, najwspanialszą królową, jaką widziało to królestwo, a jednak przez ojca posypał się, stał się pustą skorupą, która tylko czekała na kolejne uderzenie skłonne rozbić ją na małe kawałki. Czy gdyby raz na zawsze się od niego uwolnił, w zamian za oddanie tożsamości i zostanie żebrakiem, stałby się w końcu kimś, kim od zawsze chciał być? W takim razie może zawalenie tego przesłuchania wcale nie będzie złym pomy...

Łuski pokryte siarkąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz