– Harlet! - zawołała Britney, wparowywujac rozwścieczona do mojego pokoju.
– Czego chcesz? - przewróciłam oczami, przekręcając się w stronę drzwi na obrotowym krześle.
– Znowu zabrałaś mi koszulkę! Kup sobie swoje ubrania, brudasko! - dziewczyna zwinnie chwyciła różowy kawałek materiału z mojego łóżka, aby zezłościć się jeszcze bardziej. – No świetnie, poplamiona! Uważaj na nie swoje rzeczy, świnio. W czym ja mam teraz się spotkać z Ethanem?! - rzuciła koszulkę na podłogę po czym opuściła pomieszczenie.
Wdech, wydech. Tak, to właśnie moja siostra, Britney. Ma już dwadzieścia dwa lata, co oznacza, że jej wyprowadzka powoli się zbliża. Nie mogę się doczekać. Ale... tym samym, nie chcę, aby się wyprowadzała. Nie przetrwam sama co wieczornych kłótni rodziców... Britney to moja inspiracja, priorytet, wsparcie, a zarazem wielki wróg. Przecież jeszcze pamiętam, jak miałam siedem lat, byłyśmy nierozłączne. Nie wiem, co przez te lata wzbudziło u niej taką nienawiść do mej osoby...
Poszłam do kuchni, przez okno wpadał jasnozłoty promień, ogrzewający blat, na którym wylegiwał się kot. Westchnęłam, otwierając lodówkę, żeby za chwilę spowrotem ją zamknąć. Mama pije kawę w salonie, tata przysypia przy telewizorze. Wszystko jest takie same, a ja chcę czegoś innego. Nie mówię, że żyje mi się źle, to by był grzech, tylko...jednak dobrze by było, jakby moje życie weszło na jakiś inny poziom. Nie chodzi mi o żadne zwariowane rzeczy, po prostu fajnie jak by coś się rzeczywiście działo, zamiast gnicia w domu całą rodziną. No dobra, nie całą, Britney nie ma nudnego życia, tak mi się wydaję.
No ale cóż, najwidoczniej tak miało być i muszę się z tym pogodzić.
– Wychodzę! - krzyknęła moja siostra, trzaskając drzwiami, szybko przechodząc do przedpokoju. – Stój. - powiedziała Valerie, wstając z kanapy i idąc w stronę Britney.
– Co znowu. - przeklnęła pod nosem, wyrzucając po kolei wszystkie pary butów z drewnianej komody.
– Gdzie idziesz o której wracasz? - spytała, stojąc w przejściu drzwi. – No nie wiem, najpierw Ethan po mnie przyjdzie, a potem pewnie spotkamy się z tymi jego kolegami. - wzruszyła ramionami, nadal grzebiąc w szafce.
– No to Harlet z tobą pójdzie, i Cię przypilnuje.
A to był moment, w którym wszystkie stawy zesztywniały, a oczy niemal wyleciały z orbit.
– Słucham?! - krzyknęłyśmy obie w tym samym czasie, patrząc na naszą mamę. Tylko...ja patrzyłam na nią ze zdziwieniem i dezorientacją, a Britney raczej z oburzeniem i złością...
– No ale mamo! Przecież ja nie wezmę gówniary do dorosłych ludzi! - załamana siostra, oparła się o ścianę z wyrazem twarzy mówiącym 'oszczędź mnie'.
– Słuchaj matki! - zawołał tata z salonu.
– Ale ona mi jeszcze wstydu narobi! Z taką dzikuską, nie da sie nigdzie iść!
– No Matko Boska co z was za siostry! Jak byłam w waszym wieku, to za ciotką bym w ogień skoczyła! A wy nie umiecie razem gdzieś wyjść na ruski rok! - kobieta podniosła głos, wyrzucając ramiona w powietrze.
– Między tobą a ciocią jest dwa lata różnicy. - wtrąciłam się cicho. – No widzisz, starsza pilnowała młodszej, młodsza pilnowała starszej. I tak powinno być z wami. - wyjaśniła Valerie.
Britney westchnęła ciężko z wielką niechęcią i odbiła się od ściany. – Masz 10 minut. - zagroziła mi spojrzeniem.
Bez większych dyskusji poszłam do swojego pokoju, aby się przyszykować. Dobrze wiedziałam, że Britney nie chce mnie brać ze sobą. Nie dziwię jej się, ja będę miała za niedługo siedemnaście gdzie ona już jest dorosłą, prawie dwudziestotrzyletnią kobietą. I żeby nie było, robie to ze względu że rodzice każą, nawet nie chciałabym pójść gdzieś z nią z własnej woli. Może i jestem młodsza, ale nie upierdliwa - tak mi się wydaję. Po prostu umiem się zająć sobą i lubie swoje samotne towarzystwo.
– Po co tak malujesz te rzęsy? Tam będą dorośli ludzie, starsi ode mnie, nie jacyś napaleni licealiści. ‐ prychnęła dziewczyna, opierając się o ramę drzwi mojego pokoju.
– Nie mogę ładnie wyglądać? Dla siebie? - spytałam, przeczesując wachlarz rzęs, niechlujnie umazaną szczoteczką w czarnej mazi.
Przejechała mnie wzrokiem z wyższością, wyglądała jak by chciała coś powiedzieć ale najwidoczniej się wstrzymała. – Tusz też mój. - wymamrotała.
– Możesz mi się tak nie przyglądać? - rzuciłam, nie przerywając swojej czynności. Britney zawsze się na mnie gapiła, nie ważne co robiłam. Zawsze czułam z tyłu głowy jak jej zwrok osiada mi się na karku, wiercąc we mnie dziurę. Lecz nigdy nie mogłam określić, czy mnie podziwia, nienawidzi, czy zazdrości.
Przejechała mnie ostatni raz wzrokiem, który był jak walec wyrównujący świerzo rozlany asfalt, a przy okazji miażdżący wszystkie moje organy i wnętrzności.
– Już? Gotowa? - westchnęła, gdy zobaczyła na ekranie telefonu wiadomość od swojego chłopaka, prawdopodobnie oznajmującą że jest już pod domem.
– Tak tak. - szybko rozczesałam blond burzę przed tym jak obie wyszłyśmy z pomieszczenia.
CZYTASZ
Los Angeles Dream | Tom Kaulitz
FanfictionMłoda blondynka żyje w kolorach pasteli i zachodach słońca, nie przejmując się problemami. Wrażliwa, jednak otwarta na ludzi jak i rozpromieniona. To właśnie szesnastoletnia Harlet, poznaje niejakiego gitarzystę, dzięki swojej starszej siostrze, w s...