Otworzyłem notes, sprawdzając, jakie czekają mnie zajęcia. Literatura współczesna. Kurwa. Lekcja ta równała się przebywanie w towarzystwie tego popierdolonego kutasa (czytaj: Harry'ego Stylesa) przez bite 60 minut. Odwróciłem się na pięcie z zamiarem odpuszczenia sobie zajęć i przesiedzenia godziny w kfc, gdy zobaczyłem uśmiechającego się belfra idącego w moją stronę. Super. Po prostu super. Dzięki życie. Też cię kocham.
—Gdzieś się wybierasz, Horan? — no tak, nie miałem już odwrotu. Westchnąłem, zaprzeczyłem pokiwaniem głową i udałem się za profesorem do klasy.
Ku mojemu zdziwieniu i wielkiej radości nie było w niej nikogo, kogo imię zaczynało się na H, a kończyło na Y. Uśmiechnąłem się i pomyślałem, że lekcja nie będzie całkowicie do dupy. Niestety ta dziwka, zwana szczęściem nigdy mnie nie lubiła i 5 minut później do sali wszedł zadyszany Harry i jak gdyby nigdy nic, usiadł w swojej ławce, która oczywiście znajdywała się zaraz przed moją.
Kim był wyżej wspomniany? Według mnie: największy dupek, jakiego nosi matka ziemia. Według Louisa i reszty uczniów: siódmy cud świata. Tak, był cholernie bogaty, cholernie atrakcyjny i cholernie mądry, ale nawet te zalety nie mogły sprawić, żeby jego charakter zyskał na wartości. Niestety, zdawało mi się, że nikt poza mną nie dostrzega jego okropnie widocznych wad. Przez to wszystko, odnosiłem nieomylne wrażenie, że w tym momencie szkoła dzieli się na dwa obozy - zwykli ludzie i wspaniały Styles. No i ja. Chyba jedyna osoba, która nie pała obrzydliwie wielką miłością do księcia Harry'ego. Dla równowagi na świecie, wysyłałem mu morze nienawiści i pogardy, na jaką tylko mnie stać.
Lekcja minęła spokojnie, tak mi się wydaje, w każdym razie nie bardzo skupiałem się na zajęciach. Są ważniejsze rzeczy na świecie od słuchania wierszy o niespełnionej miłości jakiegoś pisarza na dragach. Na przykład topnienie gór lodowcowych. Biedne zwierzęta. Lubię pingwiny. Są takie urocze. I mają takie słodkie łapki. Chciałbym pingwina. Albo frytki. Tak, zjadłbym frytki
Dzwonek. Szybko spakowałem swoje książki i udałem się do wyjścia z sali, chcąc jak najprędzej znaleść się w domu, pokoju, łóżku, niestety, głos profesora skutecznie mnie zatrzymał.
—Horan, czekaj.—Tak profesorze? — uśmiechnąłem się trochę niepewnie. Ten stary zboczeniec przyprawiał mnie o dreszcze. Może to przez fakt ubrań, których nie powstydziłby się bezdomny, a może przez te tłuste włosy. Ciekawe czy jeśli bym go ubrał, umył i wyczesał, to znalazłoby się w nim troszkę uroku, może, gdyby założyć na niego różową sukie...
—Czy ty mnie słuchasz? — zapytał, zaciskając usta w wąski pasek. Nie, zdecydowanie zero w nim słodkości.
—Przepraszam, zamyśliłem się. Mógłby pan powtórzyć?
—A to mi nowość — prychnął — zapytałem, czy zgodziłbyś się reżyserować sztukę teatralną na zakończenie ostatniej klasy. Scenariusz, aktorzy, dekoracje i praktycznie wszystko jest już przygotowane, ty miałbyś po prostu nadzorować czy wszystko idzie w dobrym kierunku i w razie jakichś niesprawności zgłaszać to do mnie.
—Nie jestem pewny czy to praca dla mn...
—Oczywiście nie za darmo, każda osoba pracująca przy przedstawieniu dostaje dofinansowanie od nieznanego nawet nam, nauczycielom ofiarodawcy. No i dochodzi dodatkowa ocena z mojego przedmiotu. Dam ci czas do jutra na odpowiedz, w razie odmowy muszę szukać kogoś innego. — dostałem wstępny scenariusz i listę aktorów. Zanim wyszedłem z pomieszczenia, postanowiłem zadać jeszcze jedno pytanie, które nurtowało mnie od samego początku otrzymania propozycji.
—Profesorze, dlaczego akurat ja?
—Niall, widzę twoją prace na moich zajęciach, a raczej jej brak. Właśnie dlatego cię wybrałem. Mam nadzieje, że nie będziesz mnie wzywał z byle powodu. Podoba mi się twoja obojętność — zamknąłem pospiesznie drzwi. Czy ten stary popapraniec właśnie puścił mi oczko i powiedział, że mu się podobam? No nie do końca w tym znaczeniu, ale jednak.
Zapamiętałem, żeby unikać profesora Brofleya, jeśli chcę zachować mój dziewiczy tyłek i udałem się do domu.
W salonie zastałem czytającą w fotelu mamę, która zdawała się nie zauważyć mojego powrotu do domu. Po cichu zakradłem się do kobiety od tyłu i spojrzałem na tekst widniejący na tablecie.
—Mamo, nie wierze ze znowu czytasz te gówna! — krzyknąłem prosto do jej ucha. Zarechotałem na widok tego, jak podskoczyła ze strachu. Walnęła mnie lekko w głowę, szczerze się uśmiechając.
—Obiad masz na gazie, a teraz nie przeszkadzaj. Scott właśnie wyznaje swoje uczucia Issacowi.
—Mauro Horan, masz 43 lata, a czytasz opowiadania dla spragnionych gejowskiego seksu nastolatek.
—Niallu Jamesie Horanie, masz 19 lat, a nigdy nie miałeś dziewczyny — uśmiechnęła się zwycięsko — albo chłopaka — dodała, a ja wiedziałem, że przegrałam. Udałem się do kuchni i biorąc obiad, udałem się na górę do swojego pokoju.
-
Gdy w końcu znalazłem się we własnym łóżku, po załatwieniu takich spraw jak zjedzenie obiadu, wzięcie prysznica czy marnowanie czasu na bezczynne siedzenie przy komputerze, postanowiłem zabrać się za przejrzenie papierów, które dał mi belfer. Byłem praktycznie zdecydowany, na przytakniecie na jego propozycje. Przekartkowałem scenariusz i odrzuciłem go na bok. Wziąłem w dłoń drugą kartkę i momentalnie zamarłem, widząc nazwę „Harry Styles" w jednej z kluczowych ról. Postanowiłem ponownie zsumować wszystkie plusy i minusy wynikające z reżyserowania sztuki. Po krótkiej burzy mózgu mającej na celu wyłonienie plusów i minusów doszedłem do wniosku, że obok trzech silnych zalet pojawiają się także trzy okropne i obrzydliwe wady.
Plusy:
1. Powiększenie stanu konta bankowego
2. Poprawienie ocen z literatury
3. Polepszenie opinii na mój temat wśród nauczycieli
Minus:
1. Harry Styles
2. Harry Styles
3. Harry Styles
***
Jest i rozdział drugi! Jak wam podoba się mój Niall, Maura i Louis?
Rozdział trzeci w którym akcja trochę się rozkręci dodam jutro lub za dwa dni
Miłego dnia!! ~Boouzi
![](https://img.wattpad.com/cover/43783669-288-k362270.jpg)
CZYTASZ
☾*。✩inuisusque ((Narry))✩。*☾
RomanceNiall Horan to trzecioklasista, który jedyne czego chcę w swoim życiu to spokój i harmonia. Niestety, nie zawsze dostajemy to, czego chcemy, a na drodze do wymarzonego porządku staje mu Harry. Chłopak, którego Horan nienawidzi od pierwszego wejrzeni...