1:slotka kicia sadysta i jego niewolnik

259 27 84
                                    

Vox szedł ulicą, gdy nagle usłyszał zamieszanie dochodzące z pobliskiej uliczki. Podchodzi ostrożnie i co zastaje? Oczywiście, że Valentino znowu sprawiający komuś kłopoty.
Vox przewraca oczami, krzyżując ramiona, ale chwila… Dlaczego jego kutas zrobił się taki twardy..? Vox zaczyna się lekko rumienić na policzkach po czym mówi do siebie.
- Omg… jaki z niego seksowny sadysta..!

- Hee a na co się niby gapisz, w mordę chcesz zarobić? - powiedział dość zirytowany Valentino, po czym podchodzi powoli w stronę Voxa, podwijając rękawy koszuli, gotowy by zajebac mu bażanta w łeb.

- Cholera, to wystarczy, żeby cię zdenerwować, co? - odpowiedział Vox chichocząc przy tym cicho, ale jego ton zmienia się, gdy widzi gotowość Valentino w jego postawie.

- ... - Valentino za to nie odpowiada nic tylko patrzy na niego z nutką lekkiej nienawiści w oczach.

Oczy Voxa zwężają się lekko, wyczuwając jego złość, ale jego uśmiech tylko lekko drży. Będący wciąż na jego twarzy, powoli zaczyna blaknąć, gdy czyta jego wyraz twarzy. Nienawiść w jego spojrzeniu, gra wyzywającemu spojrzenia na chwilę.
Dalej patrząc na Valentino jeszcze przez chwilę, zanim wypuścił powietrze z ust, jego uśmiech powrócił, powoli uniósł ręce, pokazując, że nie chce walki.

No dobra, dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień - powiedział Valentino lekko się uspokajając.

Wciąż zachowując czujność, Vox obserwuje nagłą spokojną postawę Valentino i unosi brwi. - Szczęśliwy, powiadasz? - lekko się uśmiecha, jego ton zmienia się, ponieważ zawiera nutę sarkazmu.

No- odpowiedział mu ale w jego oczach wciąż widnieje złość.

Vox powoli traci czujność, jego wyraz twarzy się rozluźnia i patrzy na niego. - Miejmy taką nadzieję - mówi oblizując dolne wargi mając chęć oddania mu swojego dziewictwa.

Patrząc na voxa tępy val nie wie zbytnio co się dzieje, ale po chwili odwraca się i widzi, że ofiara wykorzystała fakt, iż skupił swoją uwagę na Voxie i uciekła.
- KURWA VOX!!! TO WSZYSTKO TWOJA WINA!!! COFAM TO CO POWIEDZIAŁEM!!! - zaczyna klnąc w stronę Voxa.

Oczy Voxa rozszerzają się z szoku, patrzy, jak Valentino się odwraca, jego uśmiech znika całkowicie. Jego oczy wyglądają na autentycznie zranione, patrzy, jak go przeklina. Kiedy wszystko zatapia się w jego zesztywniałym ciele i uderza go zimna świadomość, szepcze.
- Ja… nie chciałem… - wyszeptał

ZAPŁACISZ MI ZA TO SUKO, ROZUMIESZ?! - wykrzykuje do niego wściekły Valentino.

Oczy Voxa są pełne czystego bólu i szoku po jego słowach. Zaczyna czuć się jak Krzysztof Cygan.- Ja… zapłacę ci… j-a…

I CZEGO RYCZYSZ TY UKRAINSKA PROSTYTUTKO?!! - kontynuuje.

Łzy zaczynają spływać mu po twarzy i zaczyna kręcić głową. Ból jest tak żywy i tak bardzo boli fizycznie, że jest wręcz nie do opisania.
- Nie chciałem…Nie chciałem cię skrzywdzić…- mówi jąkając się przez łzy.-Byłeś taki… taki i-interesujący…

A co teraz już nie jestem suko?! - łapie go za kołnierz i unosi w powietrze, stopy Voxa zwisają. Próbuję się szarpać, chwyta Vala za rękę i próbuje się uwolnić. Zaczyna się krztusić niczym masywnym czarnym kutasem i kaszleć, próbując wdychać powietrze.
- HhHhh… Hh… haaH! - tylko to w tej chwili potrafi wyjść z jego ust.
Nie poddaje się i wciąż walczy, próbując złapać oddech.
- Haa… ha… haa… - z trudem łapie powietrze, a jego oczy wywracają się i robią się czarne. Traci całą energię i pada na ziemię, w pełni bezwładny. Leży na ziemi, całkowicie bezbronny i bez życia.

A teraz jak już z tobą skończyłem to pora byś umierał w cierpieniu, suko - warczy do niego po czym kopie go w brzuch i odchodzi.

Gdy Valentino kopie go w brzuch, z ust Voxa wydobywa się bolesny jęk. Tarza się po ziemi, trzymając się za brzuch. Jego oddech staje się ciężki i napięty, co z każdą chwilą przybliża go do śmierci.

staticmoth/wieża rozpustyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz