Rozdział 1
♫ Loveless - just like i do
Obecnie
Drea, 26 lat
Z nudów wyjrzałam przez okno wychodzące na ulicę i popatrzyłam na pokryte szronem balkony bloku naprzeciwko.
Od kilku tygodni przychodziłam tutaj codziennie i siadałam w czarnym szerokim fotelu ustawionym we wnęce pomiędzy zakurzonymi półkami książek. Wielka strelicja ustawiona obok łaskotała mnie w głowę okazałymi pokładającymi się liśćmi, a delikatne promienie słońca sprawiały, że mrużyłam oczy.
Miałam dzisiaj wolne, więc od razu po śniadaniu skierowałam swoje kroki właśnie do biblioteki. Naiwnie liczyłam, że dzięki temu znów poczuję obecność nany.
Pracowała w Brantford Public Library, w oddziale przy St. Paul Avenue, przez niemal całe swoje życie. Była dla mnie kimś więcej niż tylko babcią. Była moją przyjaciółką, matką, opiekunką, mentorką.
Miałam ochotę wtopić się w te regały, jeśli miałoby mi to pomóc znów nawiązać z nią kontakt, nawet mistyczny. Nieważne, że nie wierzyłam w takie rzeczy. Dla nany zaczęłabym wierzyć, a nawet czołgałabym się na kolanach do pierwszego lepszego kościoła, gdyby tylko magiczne siły mogły mi ją zwrócić.Mój cały świat kręcił się wokół babci, i to od wczesnego dzieciństwa – dokładnie od momentu wyjazdu rodziców do Europy.
Swoją drogą, z ich wyprowadzką i porzuceniem mnie w tym może i niemałym, ale z pewnością zapomnianym przez bożków – lub kogokolwiek innego – mieście, zyskiwałam miano eurosieroty, prawda? Zabawne, jeśli weźmie się pod uwagę, że całe życie spędziłam w Kanadzie, a z Europą jako taką nie miałam nic wspólnego. Oczywiście oprócz tego, że stworzyłam sobie szeroko zakrojony plan jej zwiedzania.Babcia nigdy nie wybaczyła moim rodzicom, że nas zostawili i wyjechali z Kanady. Zamieszkali w Walencji, rodzinnym mieście mamy. Teoretycznie powodem była praca, ale już jako dziecko czułam, że to jedna wielka ściema.
Matka nie znosiła Kanady, jej różnorodności, ogromu, tego, że wszędzie było daleko; nienawidziła też srogich zim, chociaż te były w Brantford i tak mało mroźne jak na kanadyjskie standardy. Tęskniła za gorącą Hiszpanią, a ojciec kochał matkę tak mocno, że zrobiłby dla niej wszystko, więc pewnego dnia oświadczył, że ją tam zabiera. Niewiele pamiętałam z tego okresu. Miałam może z pięć lat. Wiedziałam tylko, że pierwotny plan zakładał, iż wrócą po roku, tymczasem trwało to już od dwudziestu jeden lat.
Z rodzicami przez ten czas łączyły mnie wyłącznie pieniądze, które co miesiąc przelewali babci na moje utrzymanie. Pomagali w tym do ukończenia przeze mnie studiów. Dwa lata temu, gdy uzyskałam dyplom, przestali robić nawet to.
Nie żebym była zaskoczona albo rozczarowana. Dokładnie tego się po nich spodziewałam. Raczej nie należeli do klubu rodziców roku. Prawdę powiedziawszy, byłam ich wpadką, a oni nie byli gotowi na dziecko, zatem wyrywali się do rodzicielstwa mniej więcej tak chętnie, jak większość ludzi do diety w dniu pączka.Rzadko rozmawialiśmy, bo niby o czym? Wcale mnie nie znali, a ja nie znałam ich. Wielokrotnie próbowali ściągnąć mnie do Hiszpanii, tyle że jak dla mnie robili to, by stworzyć pozory przyzwoitości, którą już dawno stracili. Po jaką cholerę zadawali sobie tyle trudu? Nie miałam pojęcia. Rzecz jasna asertywnie odmawiałam.
Nie zależało mi na ich towarzystwie. Poniekąd byli dla mnie obcymi ludźmi, a ja już dawno wyleczyłam się z żalu, który do nich żywiłam. Podjęli taką, a nie inną decyzję, a ja nawet nie tęskniłam, ponieważ nie zdążyłam nawiązać z nimi bliskich relacji.Poza tym nana i ja doskonale radziłyśmy sobie we dwie. Dopóki nie odeszła. Teraz zostałam bez mojej bratniej duszy u boku.
Z babcią tworzyłyśmy całość. Bez niej czułam się jak szkielet pozbawiony ciała. Brakowało mi czegoś nieuchwytnego, jakby nagle zniknęła część mojego serca.
Gdy nie potrafiłam dokończyć zdania, ona kończyła je za mnie. Kiedy byłam smutna, ona mnie rozweselała. W szkole podstawowej, gdy niektóre dzieciaki mi dokuczały, bo wychowywałam się bez rodziców, to nana robiła z nimi porządek. Zresztą nie tylko z nimi, a z każdym, kto choćby krzywo na mnie spojrzał, postępowała w równie bezkompromisowy sposób.
CZYTASZ
KANADYJCZYK - W KSIĘGARNIACH
Roman d'amourJedna kobieta, jeden dom i... dwóch braci. Drea to dziewczyna o ciętym języku oraz marzeniach wielkości samej Kanady i choć z natury jest optymistką, to po rodzinnej tragedii nie umie się pozbierać. Niespodziewanie znajduje pocieszenie w Cyrusie, wo...