Rozdział 2

7 0 0
                                    

Tego dnia był mój pierwszy dzień w szkole więc wstałam z łóżka wiedząc że są tylko dwie szkoły w tym miasteczku, liceum i podstawówka. Więc wiedziałam że moja przyjaciółka będzie z mną w szkole, uradowana wzięłam moje ubrania i kosmetyczkę. Szybko zeszłam na dół do łazienki ubrałam się i umalowałam delikatnie żeby nie być tapeciarą na pierwsze wrażenie.

Wzięłam plecak do łazienki wsadziłam do niego kosmetyczkę, zeszyt, piórnik i szczotkę do włosów bo jeszcze nie wiedziałam jakie ćwiczenia mam kupić. Włożyłam plecak na plecy pożegnałam się z rodzicami i młodszą siostrą, wyszłam z domu czekając na autobus szkolny bo na stronie szkoły było napisane że przyjeżdża. Czekałam na niego aż w końcu przyjechał pod mój blok, wsiadłam do autobusu.

- Dzień dobry - powiedziałam niepokojąc się
- Dzień dobry - odpowiedziała pan z niskim głosem prowadzącym autobus
- Wybierz sobie miejsce dziecko, tam gdzie usiądziesz będzie przypisane do ciebie miejsce - powiedział spokojnie dając mi kartkę.
- Masz tutaj kartkę, jak usiądziesz to napisz swoje imię i nazwisko i włóż karteczkę do małego pudełka.
Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do wolnego miejsca widząc czterech chyba braci którzy siedzieli z tyłu chiałam z nimi usiąść ale były tam tylko cztery miejsca. Więc usiadłam na wolnym miejscu obok mnie, jechaliśmy dalej a przy następnym bloku była moja przyjaciółka która jak weszła do autobusu wzięła kartkę to przyszła do mnie i siedziałyśmy razem w autobusie, byłyśmy takie szczęśliwe jak siebie zobaczyłyśmy. Jadąc tak dzięsięć minut dotarliśmy do szkoły ale zostało jeszcze piętnaście minut do pierwszej lekcji, ja z moją przyjaciółką chciałyśmy kogoś poznać więc roździeliłysmy się żeby poznać więcej osób. Ja poszłam w prawo dlatego że zobaczyłam znowu tych czterech braci jak jakieś laski się do nich doczepiały i byłam ciekawa o co chodzi, więc podeszłam bliżej i podsłuchiwałam co one gadają a słyszałam tylko "Jak dasz mi pieniądze to będę tylko twoja", "Jak dacie mi połowe swoich piniędzy będę waszą żoną".

Zirytowało mnie to gadanie ich więc podeszłam blisko i powiedziałam.
- Boże zostawcie ich w spokoju lecicie tylko na kasę nie na prawdziwy związek, pozatym jebię wam tak z gęby że każdy od was odchodzi. - powiedziałam odważnie.
- Ugh.. za kogo ty się uważasz suko? Myślisz że takie twoje pogaduszki mówią prawdę? Nie, hahah.. ha.. my mamy przynajmniej drogię ubrania nie to co ty, i co teraz będziesz płakać? Oh jak mi szkoda - żałośnie odpowiedziała jedna z nich śmiejąc się.
- Ej dziewczyny nie kłócić się! - odpowiedziała jeden z tych bogatych braci.

Że co kurwa co ona wyobraża ta żałosna suka.

- Ej szmato umiesz się bić? Zakładam że nie, więc się lepiej naucz daje ci dwadzieścia sekund - powiedziałam szykując się do walnięcia ją w ten krzywy ryj, puszczając jej przy tym oczko.
- Że co.. - powiedziała denerwując się.
- Raz.. dwa.. trzy.. - liczyłam spokojnie bo wiem że wygram tą bitkę

Zaczęła się przygotowywać bo wie że tego dnia złamie rękę.

- Dwadzieścia.. koniec czasu - uśmiechłam się szeroko.
- Już Już.. sekunda.. - odpowiedziała ucząc się teraz uników.
- Powiedziałam. Koniec. Czasu. - odpowiedziałam nie cierpliwie
- Już..! - odpowiedziała bojąc się.

Podeszłam do niej i szepnęłam jej "tego dnia wylądujesz w szpitalu, powodenia" odsunełam się i skręciłam głową w bok patrząc na jednego z braci który nosił niebieski diament na naszyjniku a inni inny kolor diamentu, ten chłopak nagrywał więc wiedziałam że muszę się postarać żeby nie wyjść na jakąś dziwną łaskę.
Zwróciłam wzrok na tą szmatę przygotowując się do bicia. Walnęłam ją w twarz aż leciała jej krew z nosa, potem w brzuch a ta dalej się nie broniła więc krzyknęłam na nią.
Postaraj się! - wrzasnęłam.
Ona nic nie zareagowała ale podczas kończenia mojego zdania kopneła mnie w brzuch a potem walnęła w twarz. Poczułam że mam tylko siniaka więc nic mi nie zrobiła żłego ale nie mogłam jej odpuścić więc poraz drugi walnęłam ją w twarz tak że chyba złamałam jej nos więc odpuściłam i powiedziałam.
- Nigdy więcej nie zadzierajcie z mną - odchodziłam powoli.
- Ty psycholko! - krzyknęła jedna i zaczęły jej pomagać.

Odchodząc poczułam jak ktoś złapał moją rękę i pociągnął do siebie aż odwróciło mnie w jego stronę, zobaczyłam jednego z braci tylko teraz to był z żółtym diamentem i miał okulary.
- Umm.. w czymś ci pomóc - wyrwałam rękę z jego ręki mówiąc spokojnie.
- Ta- tak.. z-znaczy n-nie nie pomóc t-tylko chciałem Cię zaprosić n-na k-kolację.. - jąkał się tak trochę irytująco wyglądając przy tym dziwnie

Taki śmieszy wsumie ale trochę dziwny, nie wiem nawet jak się on nazywa ale może spróbuje che może on mi o czymś powiedzieć a nie chce być nie miła.

- Jasne pójdę z tobą na kolację, ale tylko jedno chcę wiedzieć hah.. jak się nazywasz? - odpowiedziałam uśmiechając się
- Dziękuję!! Nazywam się Harry Sanderson.
- Oo ładne imię ja jestem Charlotte Ross, a gdzie mam przyjść?
- Do takiej restauracji o nazwie Flavor Fiesta.
- Okej widzimy się o osmienastej?
- Tak.

Odszedł i pomachał do mnie, ja usmiechłam się i wróciłam na lekcję. Minęły wszystkie już lekcję i wróciłam do domu.

Treasure Of Diamonds | +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz