"A w Vanagas, dzika pani lasów, Dziewa, co z watahą wilczą nocami poluje, czczona jest jako bóstwo najwyższe, bo lud to jest myśliwych, co wielką wagę przywiązuje do ceremonii łowów. Rojną ją tam zowią, co w mowie ich dawnej znaczy 'niedźwiedzica'. Skóry niedźwiedzie na ołtarz jej zanoszą, nim na płaszcz królewski obrobione zostaną. Ją też na orędowniczkę pokotu każdorazowo wybierają i jej to ofiary składają z kłów, pazurów, kit, poroży i sukien letnich oraz zimowych."
- ustęp zaczerpnięty z "Krótkiej rozprawy o bogach i bożkach Zachodnich Obrzeży" pióra Wielkiej Mistrzyni Nastyi Dragomor ze Srebrnego Grodu
Kamienne oczy Niedźwiedzich Królów wpatrywały się w niebo, gdzie krzyżowały się ich kamienne rohatyny. Wznosiły się wyżej niż najwyższe budynki, jakie kiedykolwiek widziała. Z wyjątkiem, oczywiście, samej Bazaltowej Twierdzy. Czuła się przy nich jak mrówka, a przecież siedziała na grzbiecie konia, dwakroć wyższa niż zwykle.
Było ich raptem dziesięciu - każdą z figur wykuto z jednego dużego bloku bazaltu z niesamowitą dbałością o szczegóły. Rzemieślnikom udało się odwzorować w skale delikatne wzory krajek zdobiących ich tuniki, drobne warkoczyki wplecione w ich brody, a nawet pojedyncze ogniwa kolczug.
Najbliżej miasta stał Jann z Czarnej Skały, legendarny władca Vanagas, który jako pierwszy przybrał miano Bärhart, Niedźwiedziego Serca, po tym jak odebrał tron swojemu rywalowi, Leifowi z Meduziej Przystani. A odebrał mu go w sposób zupełnie sprawiedliwy, w uczciwym pojedynku o to komu pierwszemu uda się ubić niedźwiedzia grasującego w puszczy nieopodal Przystani.
Na kamiennej twarzy malowała się powaga i pewna dostojność właściwa królom, którą wszyscy pozostali również z nim dzielili.
- Po nim tron objął jego syn, Reiner Bärhart - podjął książę Eren tonem uczonego dalece przewyższającym jego skromne dziesięć lat; Jagna spojrzała na drugi z posągów - zwany Kuśtykającym Królem, bo urodził się z jedną nogą krótszą i potem całe życie utykał.
Drugi z posągów rzeczywiście zdawał się nieco przechylony na prawą stronę, jakby jedna z nóg była krótsza.
Jagna wydała z siebie stosowny odgłos zrozumienia, dając księciu znak, że uważnie go słucha. Młody królewicz bardzo sprawnie posługiwał się językiem volańskim, przynajmniej jego urzędową wersją i nie zamierzał przepuścić okazji, żeby poćwiczyć na niej swoją wymowę. Król Cered powierzył mu odpowiedzialność zaprowadzenia Jagny i Tressy do leśnej chatki wiedźmy i chłopiec potraktował ową misję z wielką powagą. Cóż, tak właściwie, król Cered powierzył tą misję jemu i jego starszej siostrze, lecz książę zachowywał się tak, jakby wcale jej tu nie było.
Królewna jechała kilka kroków za nimi, a zachowywała się przy tym tak cicho, że Jagna również zapominała o jej obecności. W przeciwieństwie do brata, nie wydawała się zbyt zachwycona swoją misją. Posępna mina dziewczynki odzwierciedlała posępne, czarne chmury, które zbierały się ponad nimi.
- Ubił niedźwiedzia, gdy miał tylko szesnaście lat, chociaż nikt nie wierzył, że mu się uda... tak jak nasz Pan Ojciec - dodał Eren, po chwili namysłu, prostując się w siodle. - Mama mówi, że w niego też nikt nie wierzył i wszyscy myśleli, że dopiero Pani Ciotce Wandzie się to uda, ale kiedy przyszedł czas jego Łowów udowodnił im, że się mylili.
Tressa napomniała jej coś-niecoś o tym zdarzeniu, gdy zbliżali się do Steinmӓr.
- Czy to prawda, że od czasów Janna z Czarnej Skały każdy władca Vanagas musi to zrobić zanim obejmie tron? Upolować niedźwiedzia własnymi rękoma? - spytała.
CZYTASZ
Bezkrólewie
FantasyTom II cyklu Baśni z Krainy Żmij i Błękitnych Maków. Pozbawiona prawowitego króla Volania wkracza w niebezpieczny okres historii, w którym coraz trudniejsze staje się odróżnienie przyjaciela od wroga, honor szybko traci swą cenę, a wilki zapuszczają...