Rozdział 23

4 0 0
                                    

I przez chwilę naprawdę chciałem nas pogrążyć,

W tej bezdusznej gonitwie, bezdennej rozkoszy,

I złożyć Twemu sercu obietnice i modlitwy,

Zatopić dawne więzi, rozerwać zgubne nici.


W pokoju nie było Joela. Jedynie dwa niepościelone łóżka i biurka zawalone czasopismami, na jakich okładkach widnieli słynni baseballiści, nagłówki z dziedziny astrofizyki i erotyczni modele i modelki. Według Matta wyglądało to jak stereotypowy męski akademik z lat siedemdziesiątych. Gdy ostatni raz tu był, nie zadomowili się jeszcze tak bardzo. Zdziwiło go też, że pod łóżkami walało się sporo kabli, co wyglądało jakby co najmniej próbowali stworzyć własną energię do ładowania telefonów. Ściany natomiast pokrywały liczne plakaty z wizerunkami Queen, Guns N' Roses, Black Sabbath, W.A.S.P., Steppenwolf i Led Zeppelin, co już w ogóle zbiło go z tropu. Nie chodziło już nawet o to, że sam wolał cięższe brzmienia, ale o fakt, że albo spakowali je ze sobą, albo kupili na miejscu, co wydało mu się zabawne, skoro mieli tu być tylko dwa lata.

Finley rzucił podręcznik na zawalone biurko, a sam legnął się ciężko na łóżko, biorąc do rąk brązowego dachowca i kładąc sobie na brzuch.

- Co tu robi Thayer? – zdziwił się Matt, siadając na krześle naprzeciwko.

- Poszedłem szukać cię w pokoju, ale była tam tylko ona, a gdy wyszedłem, potuptała za mną. Mądra dziewczyna – zachwycił się, drapiąc kotkę za uchem.

Matt odwrócił się do niego bokiem i odgarnął ręką czasopisma. Bałagan nigdy mu nie przeszkadzał, ale to było przegięcie.

- Sorki, znaleźliśmy z Joelem sklep ze starymi magazynami i musieliśmy się obkupić. Będą dobrze wyglądały jak znajdzie się im miejsce, poza tym mogą być ciekawe. Chcemy je poprzeglądać ale dopiero je kupiliśmy i jakoś się nam jeszcze nie chciało.

- Najlepiej będzie wyglądał Playguy – rzucił z ironią podnosząc czasopismo.

- Cicho, to do innych celów - zaśmiał się, rzucając w niego poduszką, jaką ten oddał mu roześmiany.

- To jak mi udowodnisz, że jesteśmy geniuszami? Przerobimy podręcznik do podstawówki? – zażartował, opierając nogi o łóżko.

- Wręcz przeciwnie. Zajmiemy się tą twoją cegłą, ale odrzucając regułki.

- Chcesz pisać równania, nie znając teorii? – zareagował sceptycznie, zaczynając wątpić w jego metody.

- Chcę ją poznać w praktyce.

- To działa?

- Zawsze się tak uczę. Próbuję rozwiązać problem, a jak czegoś nie wiem, to to przyswajam. Chcę pierw sam się domyśleć na co jest mi potrzebny jakiś wzór i z czego powstaje – wyjaśnił obojętnie. – Chcę dać sobie szanse, by samemu do czegoś dojść, bo może zrobię to na swój sposób i ominę zbędne wkuwanie.

- Zdarza ci się to? – dopytał Matt z podziwem.

- No. Przecież mówiłem, że jestem genialny – odparł mu, a Matt przyglądał mu się chwilę, analizując dziwne ukłucie, jakie przyjęło jego serce. Z jakiegoś powodu, zamiast wywoływać zazdrość, te stwierdzenie mu imponowało.

- To mnie tego naucz – zgodził się, gdy w pokoju rozbrzmiało Rock N' Roll Hell i odebrał telefon.

- Przepraszam, skarbie - wypalił Finley, gdy Thayer miauknęła pod jego ręką, jednak po chwili ponownie usadowiła się do pieszczot.

Posłannicy Szatana: Przeklęci i OpętaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz