bo jesteś cenna

8 0 0
                                    

Od razu po wstaniu głowa mi pękała. Na dole słyszałam już moją rodzinę. Ulga, jaka opłynęła moje ciało była nie do opisania. Moja siostra nadal leżała w moich ramionach. W nocy nie poszłam, spać do siebie czułam, się bezpieczniej przytulając ją. Była to jedna z najtrudniejszych nocy w moim życiu. W takich momentach najbardziej doceniam obecność braci. Nigdy nie naraziliby mnie na nie bezpieczeństwo. Chciałam jak najszybciej ich zobaczyć i poczuć się znowu bezpiecznie. Zeszłam na dół, tata siedział na wysokim krześle przy wyspie kuchennej. Moi bracia siedzieli na wielkiej długiej jasnej kanapie w salonie. Na ich widok zrobiło mi się ciepło na sercu. Widać było, że również są zestresowani tą całą sytuacją. Nie myśląc, o tym szybkim krokiem podeszłam, do kanapy i usiadłam między braci. Natychmiast poczułam, jak moi bracia mnie obejmują. Fala ulgi, miłości uspokoiła moje nerwy ich, obecność daje mi stuprocentowe bezpieczeństwo. Jedyny z braci Charles tylko nas obserwował i uśmiechnął się do mnie delikatnie. Nigdy nie lubił, czułości okazuje, wsparcie słowie lub podaje rozwiązania. Każdy z nas ma praktycznie inny charakter. Charles odznacza, się najbardziej jest, najstarszy dorosły myśli trzeźwo. Nie ruszają go takie rzeczy i trzyma twardą rękę gdy, nie ma taty. Zawsze okazuje mi wsparcie na swój sposób i mogę przyjść do niego z każdym problemem. Przytuleni siedzieliśmy, jeszcze chwilę słysząc, ich ciepłe słowa otuchy było mi lepiej.

- porozmawiamy? - zapytał nagle tata.

- Kim opowiedz nam sytuację od początku- dodał Charles.

- okej, poszłam biegać jak zwykle w stronę plaży. Na mojej drodze stanął facet z dwoma innymi a za nimi duży samochód. Przywitał, się ze mną jakbyśmy się już znali to było, dziwne. Mówił coś, że jestem, taka nie winna, i nieświadoma. Chciałam, się dowiedzieć co konkretnie chciał, mi tym powiedzieć. Odpowiedział, że dowiem się od was, a to nasze spotkanie będzie, dla was pstryczkiem w nos. Następnie odjechał, nie dopowiadając, już nic. Wyśmiewał, moje każde słowo podkreślając, jaka jestem głupia. Ochroniarz zwrócił mu uwagę, że nie powinien ze mną rozmawiać na ten temat. Wyśmiał, to mówiąc, że boicie się nastolatki- opowiedziałam, na co bracia posyłali, sobie pytające spojrzenia.

- jego nachodzenie cię było, bardzo nie na miejscu na pewno taka sytuacja się już nie wydarzy- zapewnił mnie tata.

- co miał, na myśli mówiąc, o tym wszystkim?- spytałam zdenerwowana.

- nie jestem pewien Kim możliwe, że miał na myśli moje stare znajomości, o których za dużo ci nie powiedziałem. Jesteś za młoda i nie jest ci potrzebna ta wiedza. Możliwe, że chciał nas tylko nastraszyć. Kłamał, nawet cię nie zna, a udawał, że zna.

- straszyć nas niby czemu ?

- dziecko tak już bywa, gdy wychodzi, ci za dobrze znajdą, się osoby, które życzą ci źle. Zazdroszczą ci sukcesów i chcą je odebrać. Nie można, przejmować się takimi osobami one robią, to specjalnie. Chcą, straszyć innych by odpuścili, by się poddali, ale właśnie chodzi o to, że można- uspokajał mnie tata.

- to wszystko jest, takie bez sensu ja się boję, nie mogę wychodzić z domu, bo czuję, się zagrożona-wybuchłam a po moim policzku słynęło, parę łez.

- promyczku to jest, trudne wiem, ale damy sobie radę razem. Masz, w nas wsparcie będziesz uczyła, się na razie w domu.

Wyszłam z salonu bez odpowiedzi. Nie miałam już siły o tym rozmawiać. Czułam, jakby ktoś wyrwał, mi serce i wyrzucił do pierwszego lepszego śmietnika. Gdy jest, źle zamykam, się w pokoju. Nie wychodzę, zamykam, się w sobie i myślę, jak było, pięknie, gdy byłam mała. Leżę na łóżku i mówię, do mamy patrząc, w sufit. Opowiadam, jej o sytuacjach w naszym domu mówię, że tęsknię. Tata nie chce poznawać nikogo nowego. Mówi, że jest, już za stary na miłości ma, szóstkę dzieci i mu wystraszymy. Nie kręcą go miłości, bo jego jedyna odeszła. Rozumiem go, ale w domu brakuje matczynej ręki, kobiecej energii. Jestem ja sama, która może tylko zapewnić Grace, że to ja będę dla niej tą energią. Nasza gosposia Anna jest, dla mnie wsparciem nie raz wysłuchiwała, moich problemów sprzątając przy tym. Robiłam jej wolne i kazałam pojechać do rodziny, gdy sama czułam się samotna. Miałam wyrzuty sumienia, że ogarnia cały nasz dom zamiast być z rodziną. Tłumaczy, że kocha tę pracę, ale daje jej wolne przynajmniej raz w tygodniu na cały dzień rodzinny, za który jej płacę. Rodzina jest najważniejsza i nawet podeszła kobieta, która tylko jest, gosposią w naszym domu zasługuje, na czas dla siebie i rodziny oraz odpoczynek. Zawsze, gdy przychodziła chora i sprzątała, całą willę odsyłałam, ją od razu do domu. Zarabiała u nas dużo więcej niż przeciętna gosposia. Bo ona nie była, tylko gosposią ona była, również jak członek rodziny. Dobra kobieta, która była, z nami całe moje życie była nawet jak Charles się rodził. Często przy śniadaniu opowiada, mi stare historie jak moi bracia byli, małymi chłopcami, którzy roznosili cały dom. Nie lubili chodzić spać i po nocach bawili, się w chowanego krzycząc, ze strachu. Mama szukała, ich po całym domu a oni sprawnie ukrywali, się w garderobach. Nasz Dom ma naprawdę wiele pokoi. Każdy z pokoi ma własną dużą garderobę i łazienkę. Jest również ogromny pokój zabaw, która należy teraz do Grace. Sypialnie gościnę, kino, Strzelnica, basen, pokój gier i gabinet taty. Na dole przestronna Kuchnia z wyspą a obok jadalnia z ogromnym stołem, który mieści całą naszą rodzinę i gości. Nie daleko jest również salon z równie wielką kanapą. Ogromne fotele i plazma. Nie wspomnie o garażu mieszczący wszystkie sportowe samochody moich braci w tym mój, którym nie wolno mi jeszcze jeździć. Nasz Dom jest zachowany w idealniej czystości. Również ciszy gdy, Grace ma mniej energii. Mam wszystko, o czym może marzyć dorosła osoba a co dopiero nastolatka. Niczego mi nie brakuje oprócz mamy i zrozumienia. Podobno ci najmłodsi mają najlepiej a my z Grace mamy najgorzej. Czy proszę o tak wiele, trochę spokoju i wytłumaczenia? Czuję się jak idiotka, bo zatajają, przede mną wszystkie istotne informacje jakbym miała, znowu dziesięć lat. Wszyscy zgrali, się przeciwko mnie nawet nie wykruszyła, się jedna osoba. Muszę, choć jednego z nich porwać na swoją stronę najłatwiej było, by z Marcusem. Jest najmłodszym z braci najmniej doświadczony w ich gierkach. Najlepiej dogaduje, się właśnie z nim więc on ugiął, by się najprędzej. Młody zwariowany i często nieuważny Marcus mógłby się wygadać nawet przez przypadek. Jest najdalej od tych układów z tatą i braćmi więc wie najmniej, ale warto spróbować. Za nim się do niego wybrałam, ochłonęłam, i uspokoiłam się. Gdy wszystkie kroki i głosy ucichły wyszłam z pokoju. Stałam na długim pustym korytarzu i po cichu zbliżałam się do pokoju Marcusa. Patrzyłam chwilę na masywne ciemnobrązowe drzwi do pokoju brata i trzymałam za złotą klamkę. Nie byłam przekonana czy to dobry pomysł, czy warto. Zapukałam i czekałam na relację.

The root of the mafia Where stories live. Discover now